„Marksizm” to słowo, które bardzo często pojawia się we współczesnej debacie politycznej. Spotkałem się już z tym, że o marksizm oskarżano Platformę Obywatelską, Unię Europejską, homoseksualistów, a nawet… Leszka Balcerowicza. Warto zatem poznać prawdziwe znaczenie terminu „marksizm”, aby używać go w sposób poprawny i potrafić wyłapać w debacie publicznej te sytuacje, w których jest on nadużywany. Czym więc jest marksizm?
Marksizm jest ideą filozoficzno-społeczno-ekonomiczną, która pojawiła się w XIX wieku za sprawą niemieckiego filozofa Karola Marksa, od którego nazwiska marksizm wziął swoją nazwę. U jego najgłębszych filozoficznych podstaw leżą materializm i dialektyka. Materializm jest poglądem, zgodnie z którym podstawowym tworzywem, z którego składa się świat, jest materia. Inne rodzaje bytów, które nie są materią np. ludzka myśl, zdaniem materialistów mogą istnieć, ale muszą być gdzieś w ostateczności sprowadzalne do materii (np. myśl można sprowadzić do pewnych materialnych zachodzących w mózgu człowieka procesów, dzięki tym procesom coś takiego jak myśl „wyłania się” się z mózgu). Z kolei dialektyka zakłada, że cały świat jest areną ścierania przeciwieństw, a ich walka jest motorem rozwoju rzeczywistości.
Teoria walki przeciwieństw w teorii marksizmu nie ogranicza się do świata przyrody. Obejmuje ona całą rzeczywistość, a więc także i rzeczywistość społeczną. Na kanwie społecznej walczącymi ze sobą przeciwieństwami są klasy społeczne. Walka klas polega zawsze na rywalizacji klasy rządzącej i posiadającej kapitał z klasą rządzoną i kapitału nieposiadającą. Pojawiła się ona zatem dopiero wtedy, gdy na świecie powstała własność prywatna, która odróżniała jedną klasę od drugiej. W starożytności walczącymi klasami byli niewolnicy i ich właściciele, w średniowieczu feudałowie i chłopi, natomiast w czasach współczesnych Marksowi, czyli w czasach kapitalizmu klasami walczącymi były burżuazja i proletariat. Burżuazja to osoby posiadające duży majątek, właściciele przedsiębiorstw, ludzie, którzy nie muszą sprzedawać pracy własnych rąk innej osobie, aby utrzymać się przy życiu. Z kolei proletariat to osoby nieposiadające dużych majątków, zmuszone zarabiać na życie własną pracą. Zdaniem marksistów cechą charakterystyczną społeczeństwa kapitalistycznego jest wyzysk proletariuszy przez burżuazję. Remedium na zaistniałą sytuację jest według nich rewolucja, poprzez którą proletariat obejmie władzę. Rewolucja taka, aby była skuteczna, powinna według Karola Marksa nastąpić równocześnie w wielu krajach (marksizm zakłada współpracę proletariatu różnych krajów dla osiągnięcia wspólnych celów). Po rewolucji nadejdzie czas na okres socjalistyczny, w którym proletariat, sprawując władzę, dokona uspołecznienia środków produkcji (ziemi i kapitału), w związku z czym zaniknie własność prywatna, a wraz z nią podział społeczeństwa na klasy. Tym samym nadejdzie okres społeczeństwa komunistycznego, w którym kierować się będzie zasadą „od każdego według możliwości, każdemu według potrzeb”. W społeczeństwie, które miałoby ogarnąć cały świat, nie będą istnieć już państwa (według marksizmu będące instrumentem panowania jednej klasy nad drugą) czy pieniądz.
Kolejnym ważnym założeniem marksizmu obok teorii walki klas jest tzw. determinizm ekonomiczny. To pogląd wyrażony przez Karola Marksa w słynnym zdaniu „byt określa świadomość”. W związku z tym to jak myślimy i jakie mamy poglądy, w rzeczywistości zależy od tego, jaka jest nasza sytuacja ekonomiczna. Patrząc na wyniki wyborów, w których można zaobserwować, że biedni ludzie częściej głosują na partie prosocjalne, a ludzie bogaci na liberałów, trudno odmówić spostrzeżeniu Marksa słuszności. Według marksizmu stosunki ekonomiczne są tzw. bazą, czyli podstawą wszelkich innych stosunków społecznych. Z kolei kultura, religia, prawo czy moralność to tylko „nadbudowa”, coś całkowicie zależnego od bazy. Najważniejsze historyczne rewolucje (np. francuska) wynikały zdaniem Marksa z nastania nowej bazy (poprzez zmianę stosunków produkcji np. powstanie kapitalizmu przed rewolucją francuską), która sprzeczna była ze starą nadbudową (niepasującymi już do bazy, przestarzałymi rozwiązaniami polityczno-prawnymi np. istniejące ciągle w chwili wybuchu rewolucji francuskiej prawo feudalne). Po nastaniu uspołecznienia środków produkcji, czyli nowej bazy, runie z czasem także sprzeczna z nią stara nadbudowa, czyli panujące w erze kapitalizmu prawo i moralność.
Jakie wnioski nasuwają się z powyższego? Ano takie, że słowo „marksizm” jest bardzo szeroko nadużywane w debacie publicznej. Prawdziwi marksiści na chwilę obecną wydają się być poza głównym nurtem polityki w Polsce. Nawet najbardziej lewicowe partie obecne w polskim parlamencie nie głoszą bowiem postulatu zupełnego uspołecznienia środków produkcji. Niezwykle śmiesznym określeniem jest modny na prawicy „marksizm kulturowy”. Spora jej część używa tego określenia po prostu jako synonim liberalizmu obyczajowego. Stąd zarzuty „marksizmu” pod adresem Platformy Obywatelskiej (będącej przecież w istocie partią liberalno-burżuazyjną, z którą Marks nie chciałby mieć nic wspólnego), Unii Europejskiej czy ruchów LGBT. Takie ujęcie marksizmu, nie ma jednak nic wspólnego z rzeczywistością. Idea nie będzie marksistowską, jeżeli jej głównym postulatem nie będzie uspołecznienie środków produkcji, a ona sama nie będzie oparta na podstawie teoretycznej w postaci walki klas. Należy pamiętać, że to właśnie kwestie ekonomiczne były dla Marksa bazą. To, że Karol Marks nie lubił religii, nie czyni jeszcze marksistą każdego, kto również jej nie lubi.
O autorze
Student. W czasach liceum laureat olimpiad z wiedzy o społeczeństwie. Zwolennik integracji europejskiej, realizmu politycznego w stosunkach międzynarodowych, państwa dobrobytu oraz rozdziału Kościoła od państwa i polityki. Oprócz polityki interesuje się filozofią, ekonomią, historią i turystyką górską.