Fot. Mateusz Marek/PAP
Afera inwigilacji „Pegasusem”, milionowe kary za elektrownię w Turowie, ponad 30 tys. zakażeń dziennie, fiasko „Polskiego Ładu” i bałagan w systemie podatkowym – trudno chyba znaleźć gorsze okoliczności do… zorganizowania konferencji prasowej dot. nowelizacji ustawy medialnej.
Nie trzeba być ekspertem, by stwierdzić, że w ostatnim czasie w Polsce nie dzieje się najlepiej. Pędząca inflacja, drożyzna czy nielegalne szpiegowanie obywateli. W tych okolicznościach, wierny żołnierz prezesa Kaczyńskiego, zdecydował się na klasyczny polityczny trik, odwracając uwagę największych krajowych mediów. Poseł Suski – bo o nim mowa – w czwartek 20 stycznia br. zorganizował konferencję prasową, podczas której zapowiedział kontrowersyjny projekt zmiany proporcji muzyki polskiej i zagranicznej emitowanej w mediach.
Co zakłada projekt?
Na mocy nowelizacji rozgłośnie radiowe byłyby zobowiązane do zapewnienia 80% udziałów polskich utworów w godzinach 5:00-24:00. W skali miesiąca udział procentowy polskich utworów miałby się zmienić o 20 p.p., z 30% do 50% czasu antenowego.
Dlaczego akurat teraz?
Czy tak błahym, w obliczu niedawnych skandali, problemem nie można było się zająć później? To pytanie od razu nasunęło się wszystkim komentatorom polityki. Z pewnością nie jest ono nieuzasadnione. Oczywiste jest, że koalicja rządząca w najbliższych kilkunastu tygodniach będzie się mierzyła z szeregiem trudności. Walka o większość w Sejmie oraz potencjalna sejmowa komisja śledcza ws. „Pegasusa” to tylko wierzchołek góry lodowej. Władze partii doskonale wiedzą, że czeka ich niespokojny, pełen niewygodnych pytań czas w ogólnopolskich mediach. Dlatego właśnie Marek Suski jako „mierny, ale wierny” polityk PiS i prawa ręka Jarosława Kaczyńskiego został wysłany na konferencję prasową. Nie trudno przecież stwierdzić, że polska muzyka w radiu nie jest niezbędnym problemem wagi państwowej, lecz problemem, którym władza będzie starała się odwrócić uwagę dziennikarzy.
Propagandowy aspekt projektu
Politycy Prawa i Sprawiedliwości już nie raz kreowali się w mediach na wielkich patriotów i mężów stanu. Spójrzmy, chociażby na rządową telewizję, w której od miesięcy, w celach politycznej walki, poruszany jest temat „polskości”. Ile razy słyszeliśmy z ust dziennikarzy TVP o pracy działaczy opozycji na rzecz Niemiec, czy słynny cytat „Für Deutschland” byłego premiera nieraz przytaczany w wieczornym wydaniu „Wiadomości”?
„To jest pierwszy krok w promocji naszej kultury. Wydaje mi się, że będzie w tym zakresie ogólnonarodowa zgoda” – powiedział Suski. Może to zwiastować wyżej wspomnianą retorykę troski o polskich artystów, którzy w rzeczywistości dla walczącego o przeżycie rządu, nie mają znaczenia. Są tylko pionkami w politycznej grze, których na szali postawił prezes Kaczyński. Przez próbę zaczarowania opinii publicznej projektami zmieniającymi udział polskich piosenek, władza stara się uniknąć konsekwencji śledzenia m.in. mec. Romana Giertycha, prok. Ewy Wrzosek i senatora Krzysztofa Brejzy.
Ukłon w stronę Kukiz’15
Lider Kukiz’15 w październiku 2020 roku zaapelował do premiera Morawieckiego i Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, by w polskich mediach emitowano więcej muzyki w języku polskim. Paweł Kukiz wówczas motywował swój wniosek chęcią pomocy poszkodowanym artystom w wyniku nałożonych ówcześnie restrykcji sanitarnych. Na ten sam problem podczas czwartkowej konferencji powołał się poseł Suski. Zapytany o „ukłon w stronę Kukiza”, poseł z ramienia PiS-u zaprzeczył.
Prawo i Sprawiedliwość panicznie szuka łask i poparcia partii Pawła Kukiza, które będzie kluczowe w celu zapobiegnięcia utworzenia sejmowej komisji śledczej ws. afery inwigilacyjnej. Zjednoczona Prawica chwyta się brzytwy, aby zdobyć, potrzebne do nieutworzenia komisji śledczej, głosy. Tym razem w ramach korupcji politycznej rząd przygotował kuszącą ofertę stanowiska w resorcie rolnictwa, o czym na Twitterze poinformował Jan Strzeżek. Rzecznik koła poselskiego Porozumienie donosił o planach rządu na utworzenie nowego stanowiska wiceministra, które miałby objąć jeden z dzisiejszych opozycjonistów. Zgodnie z wcześniejszymi doniesieniami medialnymi, stołkiem w ministerstwie rolnictwa miał być zainteresowany Jarosław Sachajko – obecny poseł KP Kukiz’15. Kaczyński i jego partia panicznie szukają sejmowej większości, bojąc się konsekwencji szpiegowania przeciwników politycznych.
O autorze
Redaktor Prowadzący Gazety. W projekt zaangażowany od grudnia 2021 roku. Pisze o polityce, edukacji oraz organizacjach pozarządowych. Laureat programu „Liderzy Innowacji”. W wolnym czasie smakosz kawy, amator książek i miłośnik nauk społecznych.