Fot. Lindsey La Mont/Unsplash
Do zdania, że obecna władza przysporzyła sobie wielu nowych i aktywnych krytyków nie muszę nikogo specjalnie przekonywać. Możemy mieć wrażenie że tych tylko przybywa a rządzącym pali się grunt pod nogami. Z dnia na dzień następni internetowi twórcy dołączają do bardzo szerokiego grona oponentów władzy. Głosy o rzekomym końcu rządów Prawa i Sprawiedliwości słyszymy od 2015 roku, ale tym razem za sprawą młodzieży wydają się one niewątpliwie najbliższe realizacji. Jednak chęć do działania oraz faktyczny wpływ na życie społeczne trzeba poddać analizie.
Przez wiele lat przedstawiciele starszych pokoleń Polaków nie kryli oburzenia w związku z małą aktywnością polityczno-społeczną młodzieży. Nam, młodym zarzucano brak zainteresowania tym co dzieje się w kraju i na świecie. Jako przedstawiciel młodego pokolenia wielokrotnie zgadzałem się z tymi opiniami. Faktycznie młodzież była bierna wobec tego co działo się w Polsce i Europie, a wszelkie protesty czy inicjatywy podejmowane przez rówieśników często spotykały się z całkowitym brakiem zainteresowania. Edukacja społeczna w szkołach również pozostawiała i pozostawia wiele do życzenia.
Działania polityków musiały naruszyć wolność w internecie by młodzież wyraziła swój sprzeciw, bowiem w czasie protestów przeciwko pamiętnemu ACTA zauważyliśmy wyraźny sprzeciw głównie osób młodych. Po latach bierności możemy ponownie zauważyć wzrost zainteresowania ogółu młodzieży życiem politycznym w Polsce. Rodzaj zainteresowania młodych ludzi polityką, którego obecnie jesteśmy świadkami pragnę poddać jednak solidnej krytyce. Zryw młodzieży bowiem kieruje się w niebezpieczną stronę pozbawioną merytorycznej krytyki, w miejsce której pojawiają się puste hasła, imprezy na ulicach miast nazywane “marszami” oraz wszechobecne wulgaryzmy.
Prawo i Sprawiedliwość swoimi działaniami bez wątpienia skierowało na siebie potężną krytykę młodzieży, która czekała tylko by eksplodować w odpowiednim momencie. Decyzją, która zdaje się, przelała czarę goryczy był wyrok Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji eugenicznej. Protesty, które odbyły się po tym wydarzeniu, nabrały niezwykłego jak na polskie realia rozpędu. Od dawien dawna nie spotkaliśmy się w Polsce ze spontanicznym wyjściem na ulice zdenerwowanymi sytuacją polityczną tysiącami nastolatków.
Niewątpliwie bardzo dużą rolę w rozwoju tytułowego buntu młodych odegrał internet, który stał się centrum mody na “antyPiS”. Wszechobecne czerwone pioruny oraz symboliczne osiem gwiazd stały się wyznacznikiem tego, czy nadążamy za trendami. Na krótkotrwałej modzie nie można budować jednak stałej chęci zmian. Istnieje bowiem ryzyko, że spontaniczne działania podejmowane na podstawie emocji nie przyniosą pożądanych skutków.
Z bólem serca przyznać muszę przyznać, że tłumy na ulicach to w większości młodzież, która bezrefleksyjnie podeszła do tematów społecznych w Polsce. Wiedza pochodząca z TikToka, Instagrama czy Facebooka nie ma bowiem nic wspólnego z prawdziwym zrywem obywatelskim. Cele, które na samym początku obrali strajkujący zostały szybko, choć być może nie celowo, porzucone. Jako student, obserwując wydarzenia na ulicach dużych polskich miast, spodziewałem się tego, że bunt nie przyniesie żadnych efektów. Protesty młodych po chwili utraciły swój rozpęd.
Na niekorzyść strajkujących, na trasach marszów dochodziło do dewastacji miejsc świętych dla katolików. Z takimi aktami wandalizmu ramię w ramię nie chciało iść wielu dotychczasowych zwolenników strajku. Głosy o rozpoczętej wojnie ucichły szybciej niż mogło się wydawać. Bunty budowane na chwilowej irytacji młodzieży czerpiącej wiedzę ze źródeł, które z merytorycznymi argumentami nie mają nic wspólnego, nie mogą skończyć się sukcesem. Realne okazały się obawy niektórych, że za zrywem nie pójdzie chęć realnego działania dla dobra ojczyzny. Niezależnie od poglądów politycznych.
Może okazać się, że z kolejną tak dużą aktywnością młodzieży nie spotkamy się zbyt szybko. Oczywiście, w tej jak i w każdej innej sprawie nie można dopuścić się generalizowania. Przykre jest bowiem, że tłumy walczące w ważnej dla siebie sprawie, zostały zagłuszone przez ludzi, z którymi bez potrzebnej społecznej edukacji nie uda się wywalczyć absolutnie niczego. Ludzi, którzy w związku z relacją internetowego celebryty, poczuli nieodpartą chęć trzydniowego buntu, który cechuje się wykrzykiwaniem “***** ***”. Na tym bowiem, skończyła się społeczna działalność większości z protestujących.
W związku z tym, że jestem reprezentantem młodego pokolenia, ze smutkiem doszedłem do wniosku, że na obecnym etapie, jako młodzież, nie jesteśmy w stanie nic zmienić, gdyż bierność i lenistwo zdominowały chęć dokonywania zmian. Chwilowa ekscytacja i zdenerwowanie decyzjami władz, zostały szybko przygaszone. Zarówno przez samą młodzież, niezbyt skłonną do trwałej aktywności, jak i przez ludzi, którzy w ramach strajku chcieli przemycić swoje skrajne poglądy, przypisując je wszystkim protestującym.
O autorze
Szymon Turek
Student pierwszego roku Dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Śląskim. Sympatyk środowisk narodowych, od lat jego zainteresowaniami są polska polityka oraz europejska piłka nożna. Przyszłość wiąże z dziennikarstwem.