Przejdź do treści

Bój o Pałac Elizejski

Fot. Ludovic Marin/AP

10 kwietnia 2022 roku Francuzi pójdą do wyborczych urn, aby oddać swój głos w wyborach na Prezydenta Republiki Francuskiej. Pozostało do nich już tylko cztery miesiące nie  jest więc dziwnym to, że kampania wyborcza we Francji trwa w najlepsze. W chwili pisania tego artykułu swój udział w wyborach zgłosiło  już 31 różnych kandydatów (sic!). Nic w tym dziwnego  Prezydent Francji jest w końcu najważniejszą osobą w państwie, a zakres jego kompetencji jest o wiele szerszy od jego polskiego odpowiednika.

Arbiter i osoba decyzyjna

Prezydent Francji – według obecnie obowiązującej konstytucji V Republiki – „zapewnia przez swój arbitraż właściwe funkcjonowanie władz publicznych, jak również ciągłość państwa”. Jest on wybierany w systemie dwurundowym: w przypadku, gdy żaden z kandydatów przy pierwszym głosowaniu nie uzyska więcej niż połowy głosów, to dwójka kandydatów z największą przechodzi do drugiej tury – jest to tryb dobrze nam znany z polskich wyborów prezydenckich.

Tutaj jednak podobieństwa do polskiego odpowiednika się kończą. Znaczącą różnicą jest fakt, iż Prezydent Francji przewodniczy Radzie Ministrów. Powołuje on według swojego uznania Premiera – ten jednakże musi zostać zatwierdzony przez Zgromadzenie Narodowe, niższą izbę francuskiego parlamentu. Oprócz tego Prezydent Francji, po zasięgnięciu opinii Premiera oraz przewodniczących Senatu i Zgromadzenia Narodowego, może rozwiązać Zgromadzenie Narodowe i zarządzić przedterminowe wybory. Nowo wybrane Zgromadzenie nie może zostać przy tym jednak rozwiązane przez rok od jego pierwszego posiedzenia.

Prezydent Francji – w odróżnieniu od Prezydenta Polski – prowadzi na wyłączność politykę zagraniczną swojego państwa. Z tego właśnie powodu, na spotkaniach przywódców różnych państw – chociażby na szczytach Rady Europejskiej – zamiast francuskiego Premiera obecny jest sam Prezydent Republiki. O jego pozycji we francuskim systemie politycznym świadczą jednak nie tylko jego prerogatywy. Kilka miesięcy po wyborach prezydenckich, w tym przypadku w czerwcu nadchodzącego roku, odbywają się wybory parlamentarne. Z powodu krótkiego czasu dzielącego te dwie elekcje, najczęściej w wyborach parlamentarnych zwycięża ugrupowanie popierające Prezydenta-elekta. Daje to wtedy głowie państwa niczym nieograniczoną władzę – zarówno w zakresie władzy wykonawczej, jak i ustawodawczej.

Nieprzewidywalny finał

Jak więc wygląda obecna sytuacja wyborcza? Według najnowszego badania opinii publicznej, przeprowadzonego przez ośrodek badawczy Cluster17, na pierwszym miejscu znajduje się obecnie urzędujący Prezydent, Emmanuel Macron, z wynikiem 20% poparcia.

Z zaskoczeniem mamy do czynienia przy drugim miejscu podium. Przez wiele miesięcy na tym miejscu utrzymywała się skrajnie prawicowa polityczka i liderka Zjednoczenia Narodowego (Le Rassemblement Nationale), Marine Le Pen. To właśnie ona była rywalką Macrona w drugiej turze wyborów prezydenckich w 2017 roku. Nieoczekiwanie jednak sytuacja się zmieniła wskutek dwóch wydarzeń.

Pierwszym z nich było ogłoszenie startu w wyborach przez innego działacza skrajnej prawicy, dziennikarza Érica Zemmoura. Znany z telewizyjnych występów polemista bierze udział w rywalizacji z postulatami oczyszczenia Francji z nielegalnych imigrantów oraz wprowadzenia działań wymierzonych w „islamskich terrorystów”. Zemmour postuluje m.in. wprowadzenie zakazu nadawania imion innych niż te francuskie, popiera obniżenie podatków, wyraża sceptycyzm w stosunku do Unii Europejskiej oraz jest zwolennikiem teorii  „wielkiego zastąpienia”, która twierdzi, że istnieje międzynarodowy spisek w celu zastąpienia białych mieszkańców Starego Kontynentu innymi rasami. Radykalna retoryka przez pewien czas uplasowała go w sondażach na drugim miejscu.

Taki stan rzeczy nie trwał jednak długo. Wkrótce na drugiej lokacie uplasowała się kandydatka centroprawicowych Republikanów (Les Républicains) – Valérie Pécresse. W przeszłości była ona doradcą prezydenta Jacquesa Chiraca, a później pełniła ona funkcje ministerialne w obydwóch rządach François Fillona (istniały one za prezydentury Nicolasa Sarkozy’ego). Obecnie jest ona prezydentem regionu Île-de-France. Sama o sobie powiedziała, że jest w dwóch trzecich Margaret Thatcher, a w jednej trzeciej Angelą Merkel. Popiera liberalną politykę ekonomiczną, w tym m.in. podwyższenie wieku emerytalnego do 65 roku życia, redukcję etatów w administracji publicznej czy też wyeliminowanie obecnie obowiązującego we Francji 35-godzinnego tygodnia pracy.

Sytuacja w najnowszym sondażu plasuje się następująco: na drugim miejscu, tuż za Macronem, znajduje się Pécresse z poparciem 16%, na trzecim Zemmour z 14%, a za podium Le Pen z 13%. Ostatni wynik dwucyfrowy – 12% – posiada Jean-Luc Mélenchon, kandydat populistycznej, lewicowej Niepokornej Francji (La France insoumise).

 

Sondaż ośrodka Cluster17 przeprowadzony w dniach 19-22 grudnia na grupie 1 466 respondentów

Jak można zauważyć, kandydatów dzieli od siebie po zaledwie kilka punktów procentowych. Można powiedzieć, że kandydaci idą łeb w łeb, a przyszły gospodarz Pałacu Elizejskiego jest trudny do przewidzenia. Niepewności dodaje fakt, iż Emmanuel Macron jeszcze nie ogłosił czy wystartuje w wyborach, czy nie. Biorąc pod uwagę jego niski rating oraz fakt, iż kilka lat temu poprzedni Prezydent – François Hollande – zrezygnował z ubiegania się o reelekcję, ten drugi scenariusz nie jest wcale aż tak nieprawdopodobny.