Fot. Laura Kwoczała
9 czerwca nad ranem liczna grupa aktywistek i aktywistów Greenpeace zablokowała Ministerstwo Aktywów Państwowych. Powód? Domagają się odejścia Polski od węgla najpóźniej do 2030 roku.
Niemal 10 godzin protestu przeciwko bierności polityków
Podobnie jak większość osób, o proteście dowiedziałam się z mediów społecznościowych Greenpeace’u, gdy akcja trwała od dobrych kilku godzin. Na zdjęciach odznaczały się charakterystyczne żółte kontenery z hasłem protestu, które blokowały wejście do Ministerstwa Aktywów Państwowych, flagi i transparenty trzymane przez roztańczone osoby oraz nieproporcjonalnie duża liczba funkcjonariuszy policji.
Na miejsce docieram przed 11:00. W tłumie aktywistek i aktywistów przyczepionych do siebie szukam osoby, która mogłaby mi o wszystkim od początku opowiedzieć.
„Około godziny 4:50 rozstawiono żółte kontenery blokujące wejście do budynku Ministerstwa Aktywów Państwowych. Później próbę interwencji podjęła policja, a osoby nieoznakowane zaczęły używać nadmiernej przemocy!” – relacjonuje Piotr Starzewski, aktywista Młodzieżowego Strajku Klimatycznego i uczestnik protestu.
Podczas naszej rozmowy rozglądam się wokół. Widzę kolejne żółte elementy, które wyglądają jak baniaki na wodę. Przez niektóre z nich przechodzą złączone ręce aktywistek i aktywistów w taki sposób, że trudno je rozdzielić, gdyż jest to czasochłonne zajęcie. Najpierw trzeba przeciąć pojemnik, a później dostać się do rąk. Podobnie z osobami kawałek dalej, które nie siedzą przy baniakach – ich ręce wyglądają jak wsadzone w rury, które łączą aktywistki i aktywistów.
Czytam hasła umieszczone na powiewających materiałach: „Dość gadania, czas działać!”, „Wszystkie dla klimatu”, „Sprawiedliwa transformacja teraz!” czy „Polska bez węgla 2030”. To namiastka motywacji dla protestu. Chcę poznać ją w całości.
„Domagamy się od Ministra Sasina ambitnej polityki klimatycznej, bo wiemy, że jako Minister Aktywów Państwowych kieruje resortem, który ma największy wpływ na kształtowanie polityki klimatycznej w Polsce. Jak wiemy, nie jest jednak ona na tyle ambitna, abyśmy mogli spokojnie patrzeć w przyszłość. Zostało nam niecałe dziesięć lat, jeśli chcemy zapewnić sobie i przyszłym pokoleniom bezpieczeństwo energetyczne. Ciężko przewidzieć, kiedy zakończymy protest. Czekamy na rozmowę z przedstawicielem Ministerstwa Aktywów Państwowych, gdyż chcemy ponownie podkreślić, że musimy działać stanowczo” – tłumaczy dalej Piotr Starzewski.
W trakcie naszej wymiany zdań, uczestniczki i uczestnicy skandują głośno swoje postulaty. Chcą zostać wysłuchane i wysłuchani. Policja stoi po bokach, na ten moment nie podejmując żadnych czynności. Pytam więc, czy wcześniej wyglądało to tak samo.
„Początkowo wysłano do nas mediatorów, aby ustalić, co się dzieje i czy będziemy schodzić z ulicy. Jako jedna z osób prowadzących rozmowy powiedziałem, że nie odpuścimy i nie zejdziemy z ulicy. Będziemy tutaj, aby pokazać, że czas na bierność względem kryzysu klimatycznego się skończył. Jesteśmy wkurzeni” – podkreśla Piotr.
Naszą rozmowę przerywa interwencja funkcjonariuszy, którzy podchodzą do odjeżdżającego samochodu TVN24 i zadają niesłyszalne dla nas pytania. „To się nazywa wyczucie czasu” – rzucam w myślach.
Rozmowa? Tak. Ale tylko do pierwszego pytania
Postanawiam zrobić kolejne zdjęcia i zamienić kilka słów z innymi osobami uczestniczącymi w blokadzie. Moja uwaga zostaje nagle odwrócona przez grupkę, która biegnie w stronę drugiego wejścia do budynku. Podążam za nimi, podobnie jak kolejne osoby.
Tłum zatrzymuje się. Staję na palcach, aby zobaczyć, skąd to całe zamieszanie. Przez obiektyw telefonu spostrzegam, że otoczony został mężczyzna w garniturze, a przed nim stoją dwie młode aktywistki. Jedną z nich rozpoznaję od razu. To Dominika Lasota, działaczka Greenpeace’u. Z kolei stojącym przed nią okazuje się Karol Manys – Rzecznik Ministerstwa Aktywów Państwowych.
Nie sposób spisać bieg tej żywiołowej dyskusji. Od młodych kobiet padają kolejne argumenty i jedno z pierwszych pytań. Dla Pana Rzecznika okazuje się nie być to tak komfortową sytuacją jak ministerialna konferencja prasowa, dlatego podejmuje próbę opuszczenia miejsca.
Aktywistkom i aktywistom udaje się go zatrzymać. Próbują kontynuować dyskusję. Niestety – bezskutecznie. Przedstawiciel resortu ucieka po kilku minutach. Tym razem z zamierzonym rezultatem.
Doganiam Dominikę, która wraca na miejsce blokady. Pytam ją o temat rozmowy z Rzecznikiem Ministerstwa.
„Wyszedł do nas z kolejną pogadanką na temat tego, że Polska musi zadbać o swoje bezpieczeństwo energetyczne, przy czym podkreślał niezbędność węgla i gazu w tym procesie. Mówił o bezpieczeństwie energetycznym w kompletnym oderwaniu do tego, jaki energetyka ma wpływ na kryzys klimatyczny i jak go napędza. Nie padły tutaj żadne słowa o naszej przyszłości – pomimo tego, że około rok temu tak naprawdę z nim rozmawialiśmy . Od tamtej pory nie zmieniło się nic, a raczej powiedziałabym, że wszystko zmieniło się na gorsze, bo mamy umowę społeczną, która więzi nas przy węglu do 2049 roku, co jest kosmosem. W skrócie: wychodzi do nas ponownie, mówiąc w kompletnym oderwaniu od rzeczywistości i faktów, podkreślając, że to my mamy być otwarci na dialog” – opisuje.
Wracamy do innych protestujących. Z busa rozbrzmiewa muzyka, a osoby na nim stojące zabierają głos, aby wytłumaczyć, co właśnie się wydarzyło.
Ze względu na obowiązki opuszczam miejsce. Postanawiam jednak wrócić tam za kilka godzin.
Kiedy rząd zrozumie, że nie mamy już czasu?
Powracam po godzinie 16:00. Na miejscu nie ma już nikogo. Funkcjonariuszka kończy spisywać protokół, a jej koledzy doradzają, co jeszcze powinna w nim opisać.
Na chodnikach dostrzegam dwa napisy wykonane kredą – „Wszystkie dla klimatu” oraz „Dołączcie”.
Piszę do Piotra Starzewskiego z pytaniem, jak zakończył się protest. Odpisuje mi, że blokadę zakończono odtańczeniem poloneza, a policja śledziła uczestniczki i uczestników aż do autokaru.
Zastanawia mnie jednak perspektywa osób, które również były częścią blokady i obserwowały rozwój wydarzeń z busa, dzięki któremu wszystko było słyszalne. Piszę więc do Mikołaja Gumulskiego, działacza Młodzieżowego Strajku Klimatycznego oraz Greenpeace, z prośbą o ogólne podsumowanie protestu.
„Blokada była zdecydowanie jednym z najpiękniejszych i najbardziej emocjonujących dni mojego życia. W pamięci zostaną mi obrazy roztańczonej kolorowej grupy ludzi takich jak ja, którzy naprzeciwko linii ponurej policji i szarego budynku ministerstwa walczą o bezpieczną, lepszą przyszłość dla nas wszystkich. Najbardziej wzruszającym momentem wydarzenia, który zapamiętam na zawsze, była chwila, gdy na początku blokady podeszła do nas matka z kilkuletnim chłopczykiem, który machał do nas, przybijał nam piątki i chwycił jeden z mniejszych banerów, stając tam razem z nami. Mam też głębokie poczucie, że pomimo stresu czy zmęczenia, które mi towarzyszyły przez te 10 godzin tańczenia, puszczania muzyki, skandowania haseł i przemawiania, takie akcje mają sens. Wreszcie znowu rozmawiamy o tym, co naprawdę istotne, do ludzi dotarła wiadomość, a rząd nie może już dłużej w ciszy, za murami swoich gmachów, podpisywać wyroku śmierci na nasze pokolenie. Wyszliśmy na ulice, stanęliśmy w obronie naszych planów, idei i marzeń oraz tych wszystkich, których kochamy i za których walczymy. Jestem przekonany, że tego dnia wygraliśmy. Mam nadzieję że już niedługo zobaczymy się w jeszcze większym gronie na kolejnej blokadzie, strajku czy innej akcji. Zmiana idzie, i to my nią jesteśmy!” – opisuje.
O autorze
Aktywistka, feministka, studentka I roku politologii na Uniwersytecie Warszawskim. Na co dzień pracuje w Biurze Krajowym Partii Zieloni oraz jako specjalistka ds. ochrony praw człowieka w Biurze Poselskim dr Tomasza Aniśko, szczególnie w zakresie prawa uchodźczego. Miłośniczka podróży w stylu low budget, muzyki alternatywnej, tatuaży, kolczyków, grunge'u i kotów.