Przejdź do treści

Biedroń i Czarzasty bez pomysłu na lewicę w Polsce

Lewica, w obecnym wymiarze, traci tożsamość. Wybory samorządowe pokazały daleko idące braki. Centrala utraciła kontrolę nad tym, co robią coraz słabsze partyjne struktury. Tu idą z KO, tam sami, gdzie indziej Razem szło ramię w ramię z Trzecią Drogą. Podział na jakieś wzajemnie wojujące ze sobą frakcyjki, bo z każdym miesiącem widać coraz większe różnice między Adrianem Zandbergiem i Magdaleną Biejat, a Robertem Biedroniem i Włodzimierzem Czarzastym. Lewica idzie na razie na dno, nie wykorzystuje swojego potencjału w rządzie, w dodatku zadecydowała już o złożeniu hołdu lennego Donaldowi Tuskowi.

Zjednoczona Lewica? Dobry żart! 

Zjednoczenie Lewicy to pojęcie fikcyjne. Sorry, ale partia, która jest jednocześnie w rządzie i w opozycji, nie może być jednym organizmem i jakoś działać. A tak, jak na razie jest. Razem mówi „Donald Tusk jest złym neoliberałem”, Nowa Lewica odpowiada „A PiS jest przecież jeszcze gorsze!”, jednocześnie współpracując z (niezbyt lubianymi przez polityków spod karminowego znaku) rządowymi przedstawicielami Koalicji Obywatelskiej.

Sprzeciw wobec Hołownii? Łatwa sprawa, gorzej z Tuskiem

Sprzeciw wobec aborcyjnych koncepcji przedstawianych przez Trzecią Drogą był naprawdę czymś absurdalnie prostym. Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz to politycy ważni, ale nie na tyle, by pozbawić kogoś władzy. Dlatego trochę łatwiej kazać im „wypierdalać” w mediach społecznościowych, wysuwać wobec nich żądania, umieszczać niemal w jednym szeregu z PiS-em.

Fot. Antoni Byszewski/Gazeta Kongresy

Zresztą sama Koalicja Obywatelska w sprawach obyczajowych jest bliższa Lewicy niż Trzeciej Drodze. Gdy Hołownia grzmiał o tym, że kwestie aborcji powinno się rozwiązać wyłącznie poprzez referendum, Lewica kreowała się na ugrupowanie ideowe, które nie sprzedało swoich sztandarowych postulatów za władzę. W rzeczywistości sprzeciw wobec marszałka rotacyjnego był czymś banalnym, a politycy Nowej Lewicy, kreując się na rządowych bohaterów, nieco zakrzywiają obraz rzeczywistości.

Gdy trzeba powiedzieć twarde „nie” pomysłom Koalicji Obywatelskiej, jest już trochę ciężej. Nawet gdy te pomysły trochę kolidują z lewicowym przekazem i tożsamością. Najświeższy przykład – wakacje od ZUS-u dla przedsiębiorców. O co tutaj w ogóle chodzi?

Nowa Lewica realizuje antylewicowe postulaty! 

Przedsiębiorcy, duzi i mali, niezależnie od kalibru przez jeden miesiąc będą zwolnieni z opłacania składek na ubezpieczenia społeczne, Fundusz Pracy i Fundusz Solidarnościowy. Wystarczy być na liście CEIDG, zatrudniać oprócz siebie do dziewięciu osób i nie mieć dochodów większych niż 2 miliony euro łącznie. Za okres wakacji składki mają być opłacane z budżetu państwa, a przedsiębiorca w trakcie wakacji nie będzie musiał zawieszać działalności.

Do projektu łatwo jednak się przyczepić. Bo Koalicja Obywatelska, Lewica i Trzecia Droga nie wskazują, skąd wezmą pieniądze na zasypanie dziury w budżecie państwa. Ci bardziej uprzywilejowani dostaną prezent od państwa. Wakacje od ZUS-u to de facto socjal dla przedsiębiorców, czyli z liberalnej perspektywy – ten lepszy, otulony flagą Unii Europejskiej, hamujący inflację i szereg niepożądanych zjawisk ekonomicznych. Bo przedsiębiorcy to Syzyfowie tego świata, a kamień, który wtaczają na wielką górę, to ta nieszczęsna polityka socjalna.

Projekt merytorycznie bardzo łatwy do podważania, ale partia Biedronia i Czarzastego zagłosowała w myśl bogatych, spychając sprawy mniej uprzywilejowanych bliżej marginesu. Serio? Lewica jest od tego, żeby stać po stronie biedniejszych, słabszych, wykluczonych. Lewica jest od tego, by dbać o to, żeby nikogo w świetle nowych ustaw nie premiować szczególnie ponad stan. A tutaj przychodzi Nowa Lewica i mówi – słuchajcie, wiemy, że zarabiacie miliony rocznie, ale przez miesiąc nie musicie płacić tych złych podatków. Podziękujcie naszemu wspaniałemu przywódcy, Donaldowi Tuskowi, pod którego but weszliśmy, żeby utrzymać stołki w rządzie.

Nie mi oceniać, czy dany projekt jest dobry dla ogólnego dobrostanu państwa, dla naszej przyszłości. Nie mam zamiaru tego robić. Wiem jednak, że prawdziwie lewicowa partia nie zagłosuje za ulgami dla bogatych. Test na lewicowość zdała partia Razem. Jej przedstawiciele jako jedyni w całym sejmie zagłosowali przeciwko temu projektowi.

Razem i Nowa Lewica jak wójt i ksiądz w Ranczo

Tu kolejny impas parlamentarnej Lewicy. Jej przekaz jest tak rozmyty, że wyborca w końcu nie wie, czy ten Donald Tusk jest dobry czy zły. Adrian Zandberg pisze jedno, Krzysztof Gawkowski w Radio Zet mówi drugie. Przez jakiś czas to może będzie działać, ale w pewnym momencie po prostu obniży sufit możliwości uzyskania poparcia społecznego. Spójność w polityce to rzecz ważna. Pewne różnice w programach, opiniach wewnątrz partii to rzecz normalna i naturalnie pożądana. Gdy jednak nie wiadomo, który członek parlamentarnego klubu popiera Tuska, a który jest jemu przeciwny to dzieje się coś bardzo niepokojącego.

Fot. Oficjalna strona Adriana Zandberga na Facebooku

Z drugiej strony, Polska nie jest gotowa na dwie lewicowe formacje. Paradoksalnie, od 2015 roku za wiele się nie zmieniło. Duopol PO-PiS dalej rozdaje karty w krajowej polityce. Ci co chcą alternatywy, prędzej zagłosują na Trzecią Drogę, wciąż kojarzoną z efektem świeżości w polityce. Lewica traci tożsamość. Od 2015 roku minęła prawie dekada, a wciąż zrobienie dwucyfrowego wyniku, będąc zjednoczonym ugrupowaniem, jest dla niej zadaniem horrendalnie trudnym.

Kwestie obyczajowe? Dobra baza pod poparcie, ale nie do końca politycznego życia! 

Na aborcji oraz prawach osób LGBTQ+ można ciągnąć przez jakiś czas. Z pewnością przy wyborach w 2019 roku był to atut Lewicy. Koalicja Obywatelska miała wtedy nieco bardziej konserwatywny charakter i brakowało jednoznacznej deklaracji, czy są za czy przeciw. A spora część naszego społeczeństwa miała już całkiem progresywne poglądy. Zagarnęła je Lewica, zrobiła świetny wynik.

Warszawa. Parada Równości 2021 (fot. Ewelina Lach/UMW)

To samo chciała zrobić w 2023 roku przy wyborach parlamentarnych. Oczywiście, było to jeszcze podparte programem mieszkaniowym (z którym swoją drogą nie wiadomo co będzie, bo KO woli kredyty 0%). Wtedy jednak świetną kampanię zrobiła Koalicja Obywatelska, która sama siebie namaściła na liderów antypisowskiej opozycji. A głównym zadaniem całego prodemokratycznego i proeuropejskiego bloku było odsunięcie Kaczyńskiego i spółki od władzy.

Wtedy jednak te sprawy nie miały już aż takiej wagi. Dlaczego? Bo to samo oferowała Koalicja Obywatelska. A była większa, zrobiła kampanię w mądrzejszy sposób i miała Donalda Tuska. Człowieka polaryzującego społeczeństwo, ale przyciągającego tłumy, charyzmatycznego, umiejącego odeprzeć atak i zadać cios.

Zresztą podprogowo KO prowadziła narrację, że tylko ona jest w stanie pokonać Mateusza Morawieckiego. Dawano sygnał, że Szymon Hołownia, Władysław Kosiniak-Kamysz, Włodzimierz Czarzasty i Robert Biedroń to może i fajne chłopaki, ale oni PiS-u od władzy nie odsuną, jeżeli nie zagłosujesz na Koalicję Obywatelską!

2015, czyli rok, który zmiótł Lewicę z planszy 

Mija w tym roku 9 lat od największej politycznej porażki ruchów, partii i działaczy związanych z szeroko rozumianą lewicą. Na cztery lata socjaldemokraci, socjalliberałowie i socjaliści znaleźli się poza parlamentem. Sejmowy tort rozdzielili dla siebie konserwatyści i liberałowie. Szmat czasu, żeby wyciągnąć wnioski, pobawić się w zmianę narracji.

Poniekąd ta zmiana nastąpiła, Lewica stała się bardziej progresywna. Jednocześnie pozostawiła wieś, pracowników fizycznych, miasta powiatowe, mało zarabiających, wykluczonych transportowo, osoby z niepełnosprawnościami, rodziny wielodzietne, studentów bez partii, która nimi się zaopiekuje. Lewica jest partią wielkomiejską, a nie masową. A teraz idąc pod rękę z Donaldem Tuskiem coraz bardziej to umacnia.

Nowa Lewica boi się mas 

Nie twierdzę, że w programie Lewicy nie ma udogodnień przeznaczonych typowo dla mniej zamożniejszych, nieco bardziej wykluczonych. Są. Ale wciąż pozostają tłem. Bo poza programem trzeba umieć wyjść do ludzi z tamtych rejonów i pokazać im, że tak, jesteśmy Lewicą, tą samą, która walczy o aborcję i prawa osób LGBTQ+, ale chcemy, żeby wreszcie państwo wam służyło i pomagało, a nie rzucało kłody pod nogi. Trzeba rozmawiać z ludźmi i promować społeczników. Zwykłych, szarych ludzi. Bo ugrupowanie to tworzy pełno ludzi bogatych, odrealnionych, nie wiedzących jak wygląda życie szarego Kowalskiego, nie rozumiejących, że serio w tym kraju są ludzie ledwo wiążący koniec z końcem.

Do tego trzeba kogoś, kto tej biedy doświadczył – a na pierwszym planie jest aktywnie polityczny przez naprawdę wiele lat Włodzimierz Czarzasty, który zarówno w czasach PRL-u jak i po przemianach ustrojowych na swoją pozycję społeczną nie może narzekać, a przy tym Robert Biedroń, od lat związany z Europarlamentem, który na polską politykę się wypiął. Ładnie się uśmiecha na różnych konwencjach, TikToku czy Instagramie, ale nie wie, czym historycznie jest Lewica, po czyjej stronie powinna stać, a o problemach Polaków czyta tylko w mediach.

Czarzasty i Biedroń to liderzy bez perspektyw. Okej, Lewica jest w rządzie, ale wyraźnych osiągnięć tej formacji wciąż brakuje. Do Europarlamentu startują dosłownie partyjni liderzy i przedstawiciele tego starego, millerowskiego SLD, na których też w dużym stopniu spoczywa odpowiedzialność za to, że Lewica nie jest w stanie odbić się od dna.

Problemy z lewicowością Lewicy 

Gdy Sojusz Lewicy Demokratycznej ostatni raz rządził w kraju, budowano tajne więzienia CIA, sprzedawano spółki skarbu państwa i obniżano podatki.  To brzmi dosłownie jak zaprzeczenie definicji lewicowości. Na listach mamy za to mix progresywnych liberałów z trochę bardziej doświadczonymi liberałami. Przypominam – ta partia nazywa się „Nowa Lewica”.

Nie wspomnę już o tym, że we władzach takiej partii jak Nowa Lewica mile widziana byłaby kobieta. Prawa kobiet powinny być na sztandarach Lewicy i rzeczywiście, co by nie mówić, ugrupowanie Czarzastego i Biedronia przykłada jednak do nich duże znaczenie. Dla samej wiarygodności wypadałoby mieć choć jedną liderkę. Poszukać ludzi, którzy bardziej czują lewicową tożsamość. Synów ludu, takich co tyrali za śmieszne pieniądze na śmieciówce albo pracowników fizycznych.

Społeczeństwo jest znudzone obecną Lewicą

Lewica miała sporo czasu i okazji, żeby pokazać, że nie trzeba mieć kolorowych włosów i mieszkać w Warszawie, żeby na nią głosować. Większość z tych okazji była niewykorzystywana. W takim kierunku starała się (i stara dalej) zmierzać Partia Razem, ale Nowa Lewica jest z jednej strony blokerem potrzebnych, tożsamościowych zmian, a z drugiej gwarantem obecności w sejmie dla partii Zandberga i Biejat.

To ugrupowanie jest w kropce i każde najbliższe wybory będą raczej walką o przekroczenie progu wyborczego. Program Lewicy się przejadł, tożsamość lewicowa zniknęła, u steru stoją liderzy pozbawieni wizji i pomysłu, tacy co zabetonowali elitę tej partii i w efekcie w sejmie ze strony Lewicy mamy praktycznie te same twarze, co w latach 2019-2023. Żeby Ci, co dobrze żyją z liderami partii, dostali stołki, trzeba było umieścić na marginesie działaczy społecznych, młodych ludzi z pasją i zaangażowaniem, ludzi z dużo węższą bazą zasobów finansowych niezbędnych do wejścia w poważną politykę.

Obecna Lewica jest zabetonowana, przeznaczona do posłusznego realizowania woli Koalicji Obywatelskiej, czyli większego, liberalnego brata. Nie ma pomysłów na dalszą, polityczną strategię, jest oddalona od mas i coraz bardziej kojarzona ze złotem i marmurem, a mniej ze zwykłymi Polakami, ludźmi pokrzywdzonymi przez system.

Biedroniowi i Czarzastemu nie na rękę dokonywać zmian tożsamościowych. Lewica jest w rządzie, więc jest super. Pytanie, co będzie dalej. Póki co lewicowe wartości ratuje Partia Razem, ale jej możliwości są także ograniczone. Wyjście z koalicji byłoby bardzo mocnym ruchem, ale Razem mogłoby przepłacić to swoim, politycznym życiem.

Fot. nagłówka: Facebook.com/AMZukowska

O autorze

Piszę o polityce, sporcie, sprawach społecznych, kebabach, młodych ludziach i Polsce moich marzeń. Próbuję być publicystą. Lubię historię, od czasu do czasu coś pogotuję. Moje kibicowskie serce jest podzielone między Lecha Poznań a Liverpool FC. Torunianin z urodzenia, Poznaniak z wyboru.