Przejdź do treści

„Ani jednej więcej” – protesty w Bułgarii przeciwko przemocy domowej

W sierpniu rozpoczęły się w Bułgarii masowe protesty. To pierwsze tak duże manifestacje od upadku komunizmu. Ich motywacją dla wielu obywateli jest nie tyle polityka, co strach o swoich bliskich. Gdy media obiegła informacja o druzgocącej sprawie Debory Michailowej, której brutalny oprawca nie poniósł żadnych konsekwencji, społeczeństwo wyraźnie powiedziało: Dość. Ani jednej więcej.

Sprawa Debory Michailowej

26 czerwca 18-letnia Debora Michailowa trafiła do szpitala w Starej Zagorze. Była cała poraniona, wyraźnie pobita, miała złamany nos i ogoloną głowę. Na głowie widać było siniaki, a w niektórych miejscach rany, wciąż broczące krwią.

W pierwszych dniach po ataku rodzina otoczyła ją szczególną opieką. Debora wyjawiła wstrząśniętym rodzicom co się stało, zdarzenie opisała także lokalnej policji. Sprawcą tego brutalnego ataku był jej były chłopak, Gieorgij Gieorgijew.

Policja aresztowała Gieorgijewa, a jego sprawa trafiła na wokandę niedługo potem. Sąd w Starej Zagorze ocenił obrażenia Debory jako średni uszczerbek na zdrowiu. Gieorgijew nie zgodził się jednak z wyrokiem i odwołał się od niego. Sąd drugiej instancji złagodził narrację. Wpływ na to mógł mieć wyjątkowo łagodny stosunek prokuratora wobec oskarżonego. Stopień ataku został zdegradowany do lekkiego uszczerbku na zdrowiu. Zgodnie z bułgarskim prawem Gieorgijew został zwolniony z aresztu. Wrócił do swoich codziennych zajęć i pracy ochroniarza w klubie. Tego samego nie mogła jednak zrobić ani Debora, ani jej rodzice. Pobliźniona twarz córki oraz 400 szwów, których termin usunięcia dziewczyna zapisała sobie w kalendarzu, skłoniła ich do walki o sprawiedliwość.

Twarz ofiary

W sierpniu, gdy bezkarność sprawcy stała się jasna, rodzice Debory poszli do mediów, by opowiedzieć światu swoją historię. W Internecie zagrzmiało. Oburzenie wezbrało jeszcze bardziej po wystąpieniu Debory w krótkim filmiku, wrzuconym do sieci. Opisała tam całą sytuacją  i towarzyszące jej w tym emocje. To, co jednak najbardziej wstrząsnęło społeczeństwem bułgarskim, była jej twarz – twarz ofiary.

Problem przemocy wobec kobiet jest w Bułgarii wyjątkowo poważny. Stereotypy i systemowa bierność hamują jednak jego rozwiązanie. Administracja rządowa do dziś nie sporządziła rejestru takich przypadków. Do tej pory zajmowały się tym organizacje broniące praw człowieka i środowiska feministyczne. Ich nacisk nie był jednak na tyle silny, by przebić się do mainstreamowych mediów. Skalę zjawiska pokazują badania, wypuszczone przez Narodowy Instytut Statystyczny. Według nich 36% kobiet do 26 roku życia twierdzi, że doświadczyło przemocy domowej. Statystyki stają się jeszcze bardziej przerażające, gdy spojrzymy na grupę wiekową dorosłych kobiet do 80 roku życia. Co czwarta z ankietowanych przyznaje, że była ofiarą przemocy fizycznej lub psychicznej. Zgodnie z danymi bułgarskich organizacji non-profit w 2022 roku co najmniej 26 kobiet zginęło wskutek przemocy domowej. Szczególnie zagrożone są młode kobiety, dopiero wchodzące w dorosłość.

Dostępne powszechnie badania nie przebijały się jednak do szerszej świadomości społecznej. Uprzedzenia i wzorce, wynoszone przez Bułgarki i Bułgarów z bliskiego środowiska, a także ze szkoły, brały górę nad powszechnością problemu. Co innego jednak usłyszeć o problemie, odległym i anonimowym, a móc na własne oczy oglądać poranioną dziewczynę, apelującą o sprawiedliwość. Ludzie na ekranach swoich laptopów i telewizorów zobaczyli twarz Debory Michailowej i zarazem dostrzegli podobne twarze, mieszkające na jednym osiedlu, w jednym bloku, spotykane na ulicy czy przy świątecznym stole.

Tysiące osób protestowało w Bułgarii /VASSIL DONEV /PAP/EPA
Fot. EPA

Swoboda ili smart

Zdjęcia Debory wyraźnie świadczyły o koszmarze, którego stała się ofiarą. Zdjęcia Gieorgijewa krzyczały z jego przedramienia: kobietę mam w głęboki poważaniu. Gieorgijew miał w zwyczaju nosić krótki rękaw, który odsłaniał tatuaż na jego ręce. Był on częścią niemal każdej jego fotografii – czy to prywatnej, czy zrobionej przez zainteresowane sprawą sądową media.

„Swoboda ili smart” – z bułgarskiego: wolność albo śmierć – głosił tatuaż. Nie był to tylko pusty frazes, który ładnie wyglądać miał w postaci kursywy na przedramieniu, a deklaracja, slogan. Związany on jest ze środowiskiem bułgarskich nacjonalistów, często powiązanych z przestępczym półświatkiem. Charakteryzują się oni głęboką wiarą w „tradycyjne” wartości i kulturą silnego mężczyzny – instrumentalnie traktującego kobiety i pogardliwego wobec inności. Styczność ze środowiskiem, jeśliby przymknąć oko na tatuaż, zapewniała Gieorgijewowi praca klubowego ochroniarza. Nielegalna, jak się później okazało.

Linia obrony Gieorgijewa skupiała się na zrobieniu z Debory wariatki i narkomanki. Według oskarżonego, nie miał on z jej stanem nic wspólnego – rany Debora zadała sobie sama. Jego tłumaczenia pomogły mu w sądzie, ale nie w oczach opinii publicznej. Szczególnie, że – jak wyszło na jaw – Gieorgijew był już skazany za podobne przestępstwo. W momencie napaści na Deborę miał dozór kuratorski. W takim wypadku praca ochroniarza w nocnym klubie była dla niego niedostępna.

Nadzwyczajne posiedzenie parlamentu

Wszystko to wywołało gwałtowną reakcję społeczeństwa. Ludzie wyszli na ulice, najpierw w Starej Zagorze, później także w stolicy i innych miastach. Protesty odbywały się również w mniejszych miejscowościach. Ma to duże znaczenie – w takich miejscach, w przeciwieństwie do dużych aglomeracji, o anonimowości nie ma mowy. Ludzie podpisywali się własnym imieniem i nazwiskiem pod sloganem: „Ani jednej więcej”.

„Jestem tutaj, ponieważ jakiś czas temu to samo przydarzyło się mojej wnuczce” – powiedziała Deutsche Welle jedna z demonstrantek. „Nigdy nie skazali jej napastnika. Od tego czasu opuścił kraj. Nikt nie wie, gdzie on teraz jest.”

Nacisk społeczny skłonił władze do ponownego przyjrzenia się ustawie dotyczącej przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet. Gieorgijew został ponownie aresztowany i rozpoczęło się śledztwo nad przejrzystością poprzedniego procesu. Tym razem do jego zarzutów dopisane zostały groźby śmierci, kierowane pod adresem byłej dziewczyny. Zapowiedziana została także nowelizacja kodeksu karnego, który do tej pory ściśle nakierowany był na to, by karać tych sprawców, którzy byli z ofiarą związani więzami małżeńskimi.

Dyskusje nad zmianą prawa były burzliwe. Wprowadzono pewne zmiany: podwyższono wyroki za spowodowanie małego i średniego uszczerbku na zdrowiu, wprowadzono kategorię „związku intymnego”, nie będącego małżeństwem, ale trwającego co najmniej 60 dni, zapewniono ofiarom w takiej właśnie relacji możliwość uzyskania sądowego zakazu zbliżania się i nakazu eksmisji przemocowego partnera. Jednak obrady nie uspokoiły nastrojów. Szczególnie po skandalicznych słowach ministra kultury, Weżdiego Raszidowa.

„K**** przypomniały sobie o gwałtach”

Podczas wspomnianych obrad, Raszidow, polityk współrządzącej, prawicowej partii GERB zapomniał, że ma włączony mikrofon.

„Już mamy prawo. O co tyle zachodu? Wszystkie k**** przypomniały sobie nagle, że były zgwałcone 15 lat temu. To jak z tym amerykańskim reżyserem, z którego zrobiono małpę” – powiedział na forum.

Słowa ministra wywołały burzę. Wynikła z tego jednak jedna, dobra rzecz – Raszidow stracił swoją posadę i niedługo potem ogłosił swoje odejście z polityki. Społeczna reakcja na jego słowa nie pozostawiła na nim suchej nitki. Do tej pory, szczególnie w Internecie, nierzadkie były przypadki otwartego poparcia dla przemocy domowej. Stało się jasne, że na takie komentarze w przestrzeni publicznej nie ma już dłużej miejsca.

Straszenie „genderami”

Przeforsowanie nowego prawa nie obyło się oczywiście bez kontrowersji. Bułgarska Partia Socjalistyczna walczyła jak lew, by w nowym prawie dokładnie wytłumaczyć odbiorcom czym „związek intymny” ma być: relacją pomiędzy kobietą a mężczyzną.

Bułgarska Partia Socjalistyczna, będąca spadkobierczynią Bułgarskiej Partii Komunistycznej, wbrew wszelkim oczekiwaniom, przybrała narrację obrony „tradycyjnej” rodziny przed „zgniłą kulturą zachodu”. Jest otwarcie prorosyjska i paradoksalnie w stosunku do swojej poprzedniczki, zawarła owocną przyjaźń z bułgarskimi nacjonalistami, m.in. Partią Odrodzenia. Ona i inne partie, przyjmujące taką politykę posługują się mniejszościami seksualnymi do celów politycznych, żerując na uprzedzeniach i nienawiści. W kontraście do większości krajów europejskich działa to jednak na jej niekorzyść.

Bułgaria jest także jednym z niewielu krajów, które nie ratyfikowały jeszcze Konwencji Stambulskiej. Za sprawą partii takich jak Bułgarska Partia Socjalistyczna, została ona odrzucona jako niezgodna z konstytucją oraz narodowymi wartościami. Nie sposób nie dostrzec podobieństw narracyjnych z niektórymi ugrupowaniami naszego polskiego podwórka. Taka populistyczna polityka rozgrywana jest poprzez sianie nieufności wobec inności, straszenie „ideologią gender”. W Bułgarii słowo to używane jest czasami prześmiewczo, w liczbie mnogiej. Aby wzbudzać jeszcze większą odrazę i strach, piętnowani są nim mężczyźni, którzy z jakiegoś powodu uznani są za „niemęskich”, nie wpisujących się w utarty, stereotypowy wzorzec męskości.

Kobiety w polityce

Nastroje społeczne w Bułgarii są gorące, a sam kraj od 2021 roku znajduje się w kryzysie politycznym. W tym roku stworzony został rząd techniczny z partii Kontynuujemy Zmiany i GERBu. Urzędującego premiera, należącego do pierwszego z ugrupowań, Nikołaja Denkowa, zmieni niedługo kandydatka drugiej partii, Mariya Gabriel.

Kobieta na tak wysokim stanowisku może mieć wpływ nie tylko na decyzje rządu, ale i na zmianę świadomości społeczeństwa. Normalizowanie obecności kobiet w polityce, a przede wszystkim na kierowniczych stanowiskach ma duże znaczenie w ich upodmiotowianiu i obalaniu negatywnych stereotypów.

Gabriel ma 44 lata i długi staż w administracji europejskiej. Była członkinią Parlamentu Europejskiego, a przy tym pełniła funkcję Europejskiego Komisarza ds. Innowacji, Badań Naukowych, Kultury i Edukacji. Jest znana ze swojej działalności na rzecz praw kobiet.

„Równość płci stanowi rdzeń wartości europejskich zapisanych w ramach prawnych i politycznych Unii Europejskiej. Prawa kobiet są prawami człowieka, a prawa człowieka są prawami kobiet” – pisze Gabriel w artykule dla Union for the Mediterranaen.

Hat ihren Rücktritt als EU-Kommissarin bekanntgegeben: Portrait von Mariya Gabriel.
Fot. European Commission. Na zdjęciu jest Mariya Gabriel.

Społeczeństwo bułgarskie idzie na przód

Niedawne protesty na masową skalę, społeczna niezgoda na mowę nienawiści w parlamencie, utrata poparcia przez Bułgarską Partię Socjalistyczną oraz Mariya Gabriel na stanowisku premiera pozwalają spoglądać w przyszłość z nadzieją. Coraz więcej młodych ludzi wyjeżdża studiować za granicę, a wróciwszy do kraju przywożą ze sobą wiedzę i wartości, które nie pozwalają im przejść obojętnie obok sytuacji, jakiej doświadczyła Debora Michailowa. Świadomość społeczna wzrasta, a bliscy zagrożonych przemocą kobiet, niezależnie od wieku czy płci, są w stanie wyjść na ulicę dla ich dobra.

Fot. nagłówka: EPA.