Andrzejki, inaczej Ostatki, kojarzą się nam z huczną imprezą, połączoną z wróżbami. Skąd przywędrował do Polski ten zwyczaj oraz jak zmienił się przez laty? Przekonaj się już teraz!
Z Grecji do Polski
Wieczór wróżb kojarzony jest dzisiaj głównie z ostatnią huczną imprezą przed adwentem i świętami Bożego Narodzenia. Pochodzenie święta nie jest do końca znane, ale niektórzy historycy przypisują je starożytnej Grecji ze względu na samą etymologię słowa „Andrzej” (Andreas) – andros (mężczyzna) i aner (mąż). Jest to dosyć ciekawe, ponieważ patronem andrzejek jest święty Andrzej, brat św. Piotra i jeden z dwunastu apostołów. To przede wszystkim opiekun małżeństw oraz zakochanych. W Polsce zwyczaj obchodzi się również od bardzo dawna, jednak pod nazwą „andrzejki” funkcjonuje prawdopodobnie dopiero od 1557 r. Wtedy renesansowy poeta – Marcin Bielski – użył tego określenia w swojej sztuce pt. „Komedyjka Justyna i Konstancyjej”, kiedy pisał o andrzejkowych wróżbach.
Andrzejki a Katarzynki
Choć dziś andrzejki spędzamy w gronie obu płci, kiedyś były one świętem młodych, niezamężnych kobiet. Wróżby miały przepowiedzieć pannom kiedy, oraz czy w ogóle, znajdą męża. Odpowiednikiem tego święta dla mężczyzn były Katarzynki, obchodzone w nocy z 24 na 25 listopada. Święta Katarzyna jest patronką kawalerów, którzy pragną poznać pannę i w przyszłości wejść w szczęśliwy związek małżeński.
Dawne wróżby andrzejkowe
Chociaż część wróżb została z nami do dzisiaj i jest chętnie wykorzystywana podczas andrzejkowych domówek, to niektóre z nich zostały już dawno zapomniane. Jednym z bardziej popularnych zwyczajów było liczenie 9 gwiazd przez 9 nocy z rzędu. Łączyło się to jednak z ryzykiem, ponieważ kiedy niebo było zachmurzone lub dziewczyna pomyliła się w liczeniu, to czekało ją 9 samotnych lat. Powszechne również było posypywanie łóżka zbożem (zwłaszcza pod poduszką). Kobiety, budząc się następnego dnia, spisywały swoje sny z nadzieją, że przyśni im się przyszły małżonek.
Jedna z bardziej intrygujących wróżb polegała na pójściu dziewczyny do najbliższego potoku i nabraniu z niego wody do ust. Następnie musiała wrócić do domu, omijając mężczyzn, którzy mieli ją rozpraszać, aby wypluła nagromadzoną wodę. Jeśli zadanie przebiegło pomyślnie, nadal z wodą w ustach, mełła ziarna na mąkę. Z wyplutą do niej wodą formułowała placki. Jeśli dziewczyn biorących udział w rytuale było kilka, to kładły je na ziemi i dawały do zjedzenia psom. Dziewczyna, której placek został zjedzony najszybciej miała wkrótce wyjść za mąż. Kluczowym elementem tego zwyczaju była obecność męskich spodni w okolicy.
Jeden rytuał był naprawdę niebezpieczny. Polegał na tym, że po wykonaniu przez dziewczynę innych wróżb i zorientowaniu się, kto będzie jej przyszłym mężem, ustawiała w pokoju przeciwlegle dwa lustra. Wpatrywała się następnie przez dłuższą chwilę w jedno z nich, po czym szybko musiała odwrócić się do drugiego. Ryzyko polegało na tym, że mogła zobaczyć w nim twarz przyszłego męża, ale też…. śmierć.
Wróżby, które znamy do dziś
Wiele z wróżb zachowało się do dzisiaj. Podczas andrzejkowej imprezy nierzadko urozmaicamy ją nie tylko alkoholem i dobrą muzyką, ale również korzystamy z rytuałów naszych przodków. Jednym z nich jest wróżenie z lanego wosku. Potrzebna jest nam do tego miska z wodą, klucz i wosk, który przelewamy przez dziurkę od klucza. Wróżymy swą przyszłość z zaschniętej masy lub, oświetlając ją latarką, z cienia rzucanego przez nią na ścianę. Możemy wówczas zobaczyć sylwetkę przyszłego wielbiciela lub akcesoria związane z wykonywanym przez niego zawodem.
Kolejnym popularnym zwyczajem jest ustawianie po kolei butów przez singli. Osoba, której but dotknie ściany jako pierwsza weźmie ślub. Szczególnie w szkołach znana i lubiana jest wróżba polegająca na przygotowaniu dwóch wyciętych z papieru serc. Na jednym z nich piszemy imiona męskie, a na drugim damskie. Osoba, mając zasłonięte oczy, wbija igłę w jedno z nich, a imię, w które trafi będzie imieniem jej przyszłego partnera.
Fot. nagłówka: Girasol_Monge | Pixabay
O autorze
Studentka Dziennikarstwa Międzynarodowego na Uniwersytecie Łódzkim. Miłośniczka muzyki, koncertów i widowisk teatralnych, ale przede wszystkim pozytywna osoba, poszukująca swojej drogi w tym zwariowanym świecie.