Przejdź do treści

Ameryka wciąż nie radzi sobie z atakiem na Kapitol

man in black shirt holding american flag

Co SIĘ wydarzyło 6 stycznia?

6 stycznia 2021 cały świat śledził, co działo się w przed budynkiem mieszczącym najistotniejsze amerykańskie instytucje polityczne – Izbę Reprezentantów oraz Senat. Zwolennicy Donalda Trumpa zebrani w ogromnych ilościach dookoła Kapitolu pragnęli wyrazić swój sprzeciw w stosunku do zatwierdzenia Joe Bidena jako czterdziestego szóstego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Z godziny na godzinę, zdarzenia przybierały coraz bardziej niebezpieczny obrót, aż do momentu, w którym zebrani wtargnęli do budynku. W tamtym momencie, głosowanie zatwierdzające Bidena jako nowego prezydenta zostało zatrzymane, a część polityków ewakuowana. Ci, których nie udało się w porę odizolować, musieli barykadować się w swoich biurach lub na sali obrad.

Było to bezprecedensowe wydarzenie, które pokazało jak bardzo era rządów Donalda Trumpa zantagonizowała amerykańskie społeczeństwo. Podziały polityczne doprowadziły do śmierci pięciu policjantów zajmujących się ochroną Kapitolu oraz do poważnego zranienia stu czterdziestu z nich. Większość Republikanów i Demokraci zdecydowanie potępili działania „insurekcjonistów” oraz zbyt długi brak reakcji ze strony ówczesnego prezydenta. Teraz gdy napięcie polityczne opadło, Demokraci chcą wszcząć niezależne śledztwo, dotyczące wydarzeń z 6 stycznia. Jednak, zamiast przynieść odpowiedzi i wyjaśnienia, zaproponowane przez nich rozwiązanie ponownie wzbudziło kontrowersje. 

Propozycje Demokratów

Pierwszą propozycją Demokratów była niezależna państwowa komisja parlamentarna. Celem przewodniczącej Izby Reprezentantów, Demokratki Nancy Pelosi, było, aby komisja składała się z 5 Republikanów oraz 5 Demokratów. Z uwagi na to, że Demokraci mają większość zarówno w Izbie Reprezentantów, jak i w Senacie, członek tej właśnie partii miał być przewodniczącym komisji, natomiast Republikanin miał objąć stanowisko wiceprzewodniczącego. Aby podjąć jakiekolwiek znaczące rezolucje, musieliby je oni obydwoje zaakceptować. Co więcej, większość członków komisji musiałaby je poprzeć w głosowaniu – taka forma miała zapewnić komisji bezstronność. Większość Demokratów oraz aż 35 Republikanów wsparła wniosek o jej utworzenie. Wniosek zatrzymał się jednak w Senacie – tam Demokratom zabrakło poparcia 6 Republikanów. 

Lider mniejszości senackiej Mitch McConnell podczas przemówienia przed głosowaniem z detalami zapoznał swoich partyjnych kolegów z konsekwencjami utworzenia niezależnej komisji. Jako najważniejszą z nich McConnell przedstawił marnowanie pieniędzy podatników. Argumentował, że nowa komisja jest zbędna, ponieważ inne organizacje rządowe, takie jak Departament Sprawiedliwości, czy mniejsze speckomisje już zajmuja się śledztwem związanym z atakiem na Kapitol. Demokraci odpierali jego argumenty, utrzymując, że nowa państwowa komisja pozwoli na utworzenie jednego organu, który będzie zajmował się rozliczeniem wydarzeń z 6 stycznia. Według nich pozwoliłoby to na ułatwienie komunikacji między różnymi agencjami zajmującymi się śledztwem na tę chwilę. Zapewniłoby to również prowadzącym dochodzenie dostęp do większych środków finansowych. Te argumenty oraz wizyta matki zabitego podczas ataku oficera policji, nie przekonała jednak kluczowych republikańskich senatorów do zmiany zdania.

Dlaczego Republikanie boją się komisji?

Jednym z głównych powodów, dla których Republikanie byli sceptyczni wobec komisji, a o którym podczas swojego przemówienia nie wspomniał Mitch McConnell, są zbliżające się wybory uzupełniające do Senatu. Republikanie nie mają obecnie większości w żadnej izbie parlamentu, natomiast prezydentem przez kolejne cztery lata będzie Joe Biden. To bardzo ograniczyło moc sprawczą partii Republikańskiej. Jej wpływ zmniejszył się nie tylko znacznie, ale i bardzo drastycznie. Jeszcze na początku prezydentury Trumpa, to Republikanie kontrolowali wszystkie organy władzy ustawodawczej oraz urząd prezydenta. Właśnie dlatego wybory uzupełniające w 2022 roku Republikanie traktują jako swoje „być albo nie być”. 

Państwowa komisja w sprawie ataku na Kapitol, mimo tego, że Republikanin objąłby stanowisko wiceprzewodniczącego, nie poprawiłaby wizerunku partii. Wróciłby temat podtrzymujących podziały rządów Donalda Trumpa oraz jego kontrowersyjnych posunięć, a także wypowiedzi. Możliwe byłoby również, że były republikański prezydent zostałby uznany za częściowo winnego „insurekcji”. Ta kwestia mogła więc być decydującą, jeśli chodzi o poparcie senackiej mniejszości dla utworzenia komisji. 

Demokraci po senackiej porażce 

Nancy Pelosi nie porzuciła jednak pomysłu rozpatrzenia wydarzeń z 6 stycznia. Jej nowa propozycja to komitet wybrany przez Izbę Reprezentantów, który zajmie się rozpatrzeniem ataku na Kapitol. Takie rozwiązanie będzie jednak znacznie mniej efektywne niż komisja państwowa, ze względu na to, że członkowie zostanie wybrana jedynie przez Izbę Reprezentantów, w której znaczącą większość ma partia demokratyczna. Pelosi niedawno „z ubolewaniem” ogłosiła jej skład, w który wejdzie aż pięciu Demokratów i tylko jeden Republikanin. Ubolewanie przewodniczącej Izby Reprezentantów tłumaczy fakt, że Republikanie będą mogli łatwo zbyć jakiekolwiek wyniki śledztwa komitetu, argumentując, że jest partyjny. Nie pomoże to więc również w rozpoczęciu otwartej dyskusji publicznej o ataku na Kapitol – postępowanie prowadzone przez demokratycznie zdominowany komitet będzie uważane za przedwyborczy spektakl polityczny. 

Niestety pomimo prób, Amerykanie wciąż nie zdołali więc utworzyć forum, na którym otwarcie mogliby rozważyć zwiększający się podział społeczny, którego punktem kulminacyjnym był atak na Kapitol. Nadal wywiera on ogromny, a do tego negatywny wpływ na amerykańską demokrację. 

O autorze

Uczennica II klasy 2SLO z Oddziałami Międzynarodowymi im. Pawła Jasienicy. Była radną Mlodzieżowej Rady Bielan, posłanką XXV kadencji
Sejmu Dzieci i Młodzieży oraz wolontariuszką w organizacji Forum
Obywatelskiego Rozwoju. Pasjonuje się polityką, szczególnie brytyjską oraz amerykańską oraz rolą kobiet w polityce. Aktywnie wspiera ruch Polskich Babć oraz inicjatywy pro-klimatyczne. W wolnym czasie miłośniczka powieści Arturo Pereza-Revertego i twórczości Frank'a Sinatry oraz Michael'a Buble.