Nieco bez echa w Polsce przeszła ostatnio przyznana Nagroda Banku Szwecji im. Alfreda Nobla w dziedzinie nauk ekonomicznych. Laureatami zostali: David Card (Kanadyjczyk), Joshua Angrist (Amerykanin) i Guido Imbens (Holender). Wszyscy związani są z uniwersytetami w Stanach Zjednoczonych, odpowiednio: University of California, Massachusetts Institute of Technology i Stanford University. Połowa nagrody (0,5 mln dolarów) przypadła Cardowi, a druga połowa została równo podzielona między pozostałą dwójkę. Wszyscy trzej ekonomiści walnie przyczynili się do istotnej zmiany w sposobie przeprowadzania badań, a ich ciekawe i niekiedy zaskakujące wnioski wpłynęły na zmianę kierunku debaty w ekonomii.
Rewolucja empiryczna
Można powiedzieć, że przez długi czas ekonomia była nauką nieco oderwaną od rzeczywistości. Aby wyciągnąć wnioski, analizę rozpoczynano od określonych założeń na temat świata. Następnie do ich opisu wykorzystywano skomplikowaną matematykę. Skutkiem był ogromny wpływ wcześniej obmyślonych teorii, sztywnych koncepcji, a także przekonań ideologicznych lub nawet uprzedzeń autora. W takim środowisku ogromnych trudności przysparzało poszukiwanie przyczynowości. Zbytnia pewność siebie co do związków przyczynowo-skutkowych opisanych w teorii czasem przekształcała ekonomistów w oddalonych od świata realnego dogmatyków. Laureaci nagrody zdecydowali się położyć większy nacisk na badania empiryczne, m.in. eksperymenty przeprowadzane w terenie. Ta zmiana w myśleniu miała przełożenie na zbliżenie ekonomii jako nauki w stronę zwykłych ludzi oraz podniesienie wiarygodności w oczach opinii publicznej. Przemiany dobrze obrazuje Nikodem Szewczyk w swoim przenikliwym tekście na temat tegorocznych noblistów, opublikowanym w „Obserwatorze finansowym”: „Jakie znaczenie mają badania empiryczne w świecie ekonomii? Okazuje się, że coraz większe. W artykule z 2013 w Journal of Economic Literature ekonomista Daniel Hamermesh podsumował przeszło 50 lat publikowania w najbardziej prestiżowych czasopismach ekonomicznych. Co wynika z jego analizy? W latach 1963-2011 odsetek prac teoretycznych spadł z poziomu około 50 proc. do 19 proc. Równocześnie badania empiryczne, którym towarzyszy zebranie własnych danych, zyskały na popularności. Odsetek takich prac wzrósł z poziomu 8,7 proc. do 34 proc. Podobnie, zwiększyła się liczba eksperymentów. Do 1973 roku były one praktycznie nieobecne w literaturze ekonomicznej. W 2011 roku stanowiły już 8 proc. wszystkich opublikowanych badań”. Dryf od teorii do empirii, w który niepowtarzalny wkład mieli Card, Angrist oraz Imbens, ma swoje odzwierciedlenie nie tylko we wzroście jakości badań opartych na danych, ale też dochodzeniu do lepszych, mniej zideologizowanych rozwiązań gospodarczych.
Banda ekonomicznych prostytutek
Jako jedno z przełomowych badań jednego z noblistów można wskazać pracę na temat wpływu płacy minimalnej na zatrudnienie, opublikowane wspólnie z Alanem Kruegerem w 1993 r. Teoretycznie badanie mogło mieć niewielki sens. Przecież zdrowy rozsądek nakazuje sądzić, iż podwyższenie płacy minimalnej musi niechybnie doprowadzić do wzrostu bezrobocia. Zwiększamy koszt pracy, więc przedsiębiorcy po prostu zmniejszą zatrudnienie, aby się dostosować. Podwyżka płacy minimalnej to fałszywe lekarstwo – ucierpią najbiedniejsi, bo zwolnień doświadczą najmniej zarabiający. Błyskotliwi badacze postanowili jednak to sprawdzić i posłużyli się tutaj sprytną i dość nowatorską jak na tamte czasy metodą (pamiętajmy, że ekonomiści zostali nagrodzeni głównie za metody badawcze). Zdecydowali się na proste porównanie. W 1992 r. w stanie New Jersey podwyższono płacę minimalną z 4.25 do 5.05 dolarów na godzinę, podczas gdy w leżącej obok, posiadającej podobne warunki ekonomiczne Pennsylvanii stawki pozostały na poprzednim poziomie. Autorzy badania zwrócili uwagę, jak potem kształtował się poziom zatrudnienia w sieciach fast-food w obu stanach. Dla wiarygodności, w swoją analizę włączyli również restauracje, które i tak płaciły już powyżej 5 dolarów na godzinę, aby mieć pod obserwacją dodatkową grupę kontrolną. Badanie doprowadziło autorów do niespodziewanych, jak na tamten okres, wniosków. Nie doszukali się wskazań, aby wzrost płacy minimalnej zmniejszył zatrudnienie. Abstrahując od prostej, acz trudnej do podważenia na gruncie wiarygodności metody analizy, wnioski ekonomistów wywołały poruszenie. Oto co o tezach Carda i Kruegera sądził w tamtych czasach inny noblista, James Buchanan: „Na szczęście tylko garstka ekonomistów chce odrzucić nauki dwóch wieków; nie staliśmy się jeszcze bandą posłusznych prostytutek”. Cóż, pomimo narzekań niektórych wolnorynkowych ekonomistów, najsłabiej opłacani pracownicy powinni być wdzięczni autorom za to badanie. Rozpoczęło ono bardzo ważną dyskusję i szereg kolejnych analiz. Niestety jego współautor, Alan Krueger, nie mógł zostać uhonorowany, ponieważ zmarł w 2019 r. Dziś płaca minimalna funkcjonuje jako element polityki gospodarczej w bardzo wielu państwach, a jej podwyżki nie są niczym kontrowersyjnym. W Stanach Zjednoczonych trwa ważna debata na temat podniesienia stawki godzinowej do 15 dolarów. Dyskutuje się też nad likwidacją tzw. wynagrodzenia napiwkowego, które powoduje, że kelnerzy czy barmani mogą otrzymywać jedynie 2.13 dolara (!) na godzinę. Ciekawym przykładem jest także Polska. Pomimo polityki istotnego zwiększania wynagrodzenia minimalnego w ostatnich latach, bezrobocie znajduje się na rekordowo niskich poziomach. Wg Eurostatu w lipcu 2021 r. wyniosło 3,4 proc., czyli było jednym z najniższych w UE (liderem są Czesi – tylko 2,8 proc.). Dlaczego więc kilku polskich „ekspertów” od gospodarki, którzy sprzeciwiali się podwyżkom, nie rewiduje swoich prognoz? Bądźmy jednak wyrozumiali i dajmy im trochę czasu, nie wymieniając nazwisk.
Pozbyć się szwindlu
Joshua Angrist i Guido Imbens zostali wyróżnieni głównie za wypracowanie metodologii, która pozwala ekonomistom na wyciąganie uprawnionych wniosków dotyczących przyczynowości w sytuacji, kiedy nie da się przeprowadzić odpowiedniego badania w świecie rzeczywistym. Pewnych rzeczy po prostu nie da się sprawdzić eksperymentalnie, ponieważ naruszałoby to rygor naukowy. W takich sytuacjach trzeba odtworzyć warunki eksperymentu, bazując na gotowych danych. Dokładnie to uczynił J. Angrist w swoim słynnym artykule naukowym dotyczącym m.in. wpływu edukacji na zarobki. Autorzy doszli do wniosku, że długość edukacji ma wpływ na wyższe wynagrodzenie w przyszłości. Z oczywistych względów trudno byłoby zorganizować taki eksperyment w rzeczywistości, a sama długość jego trwania byłaby niemożliwa do zaakceptowania. Metody pracy na twardych danych statystycznych, do których opracowania przyczynili się Angrist i Imbens, pomogły „pozbyć się szwindlu z ekonometrii”, jak napisano w artykule naukowym, gdzie pierwszy z panów był współautorem. Lepsza jakość badań wpływa pozytywnie na wyciągane wnioski, te z kolei przekładają się na lepsze rozwiązania, a w konsekwencji po ich wprowadzeniu w życie realne korzyści mogą być dostrzeżone przez wszystkich. Rezultaty dobrych prac badawczych są najlepiej widoczne po wcieleniu proponowanych działań w życie. Jak piszą autorzy w tym samym artykule: „Dla przykładu, w pionierskim wysiłku na rzecz zwiększenia dobrobytu dzieci, program Progresa w Meksyku oferował transfery pieniężne losowo wybranym matkom, pod warunkiem uczestnictwa w opiece perinatalnej, obserwacji odżywienia i regularnej obecności dzieci na zajęciach szkolnych”. Dzięki dobrze zaprojektowanemu badaniu staje się jasne, czemu po Meksyku nastąpiła fala kolejnych państw wprowadzających programy warunkowych transferów pieniężnych.
Na właściwym kursie
Wydaje się, że zasługi tegorocznych noblistów dla nauk ekonomicznych są bezsprzeczne, a wyróżnienia całkowicie zasłużone. Dzięki ich pracy coraz mniejsze znaczenie ma ideologia, a więcej uwagi zyskują dane oraz to, co da się sprawdzić empirycznie. Przez to jesteśmy w stanie lepiej odpowiadać na wyzwania, które stawia przed nami świat. Laureaci Nagrody skierowali nauki ekonomiczne na właściwe tory. Zdaje się, że w Polsce również potrzebujemy więcej dyskusji opartych na danych, a nie osobistych przekonaniach i ideologii.
O autorze
Studiuję ekonomię na UEP. Mam komfort zajmowania się tym, co lubię. Oprócz spraw gospodarczych interesują mnie podróże, piłka nożna i kuchnia.