Przejdź do treści

Sprzeciw wobec nadinterpretacji – senna twórczość Alicji Szandeckiej

Ma 17 lat, pochodzi z Warszawy, jest plastyczką i tworzy. Swoje prace opiera o własne sny. Nie używa wielkich słów, nie bawi jej przepoetyczniona interpretacja artystycznej rzeczywistości, a sztukę traktuje jako przestrzeń do wyrażania własnego głosu. Poznajcie Alicję Szandecką – uczestniczkę Festiwalu Kultura Nieponura!

(Laura Gosiewska – L.G.) Chciałabym zacząć tak, cóż – od początku. Dlaczego Kultura Nieponura, dlaczego zechciałaś do niej aplikować?

(Alicja Szandecka – A.S.) Moja szkoła, to znaczy Liceum „Chocimska” [w Warszawie], dostała maila z informacją, że jest taki festiwal, że można się zgłosić; więc uznałam: „czemu nie?” i tak wyszło, że jestem tu, gdzie jestem. To w sumie tyle, właściwie nie stoi za tym żaden inny konkretny powód. Wcześniej nawet nie wiedziałam o istnieniu takiego festiwalu.

(L.G.) Gdybyś miała powiedzieć coś o swojej sztuce, coś, co chciałabyś, żeby osoby ją odbierające o niej wiedziały – co by to było?

(A.S.) Ach, co powiedziałabym o swojej sztuce… Zawsze próbuję przez swoją twórczość przekazać to, co mam w głowie, a zwłaszcza swoje sny. Maluję właśnie głównie je, te moje sny, moje emocje. Często ludzie próbują te obrazy nadmiernie interpretować, mimo że nie stoi za nimi głębszy sens. To, co tworzę, bywa odbierane niepotrzebnie głęboko, nadinterpretowywane, nieadekwatnie do tego, co faktycznie się na płótnie dzieje.

(L.G.) Mówisz, że malujesz. Czy to jedyna technika, której używasz, czy starasz się je mieszać? Jak tworzysz?

(A.S.) Staram się mieszać wszystkie możliwe techniki: maluję, rysuję, szkicuję, zdarza mi się używać pasteli, robić kolaże. Lubię łączyć media, mam przykładowo takie dzieło, oparte o „Dziewczynę z perłą” [Johannesa Vermeera]. Przerobiłam ten obraz na kolaż, zmieniłam kolory.

(L.G.) Przerabiasz Vermeera, tworzysz kolaże – co Cię do tego inspiruje?

(A.S.) Właściwie trudno powiedzieć, w sumie poza własną głową nie czerpię znikąd inspiracji. Poza tym wspomnianym kolażem to wszystkie dzieła sama wymyślam, to całkowicie moja ekspresja, bazowana na moich uczuciach. Wciąż próbuję odgadnąć własny styl, nadal go szukam. Z malarzy chyba najbardziej lubię Beksińskiego, cenię jego obrazy, podoba mi się także twórczość Alexandra McQueena – zwłaszcza że sama szyję – no i to chyba tyle.

(L.G.) A co sprawiło, że zechciałaś zająć się plastyką?

(A.S.) W sumie rysowałam od zawsze; pamiętam taki przełomowy moment, kiedy moja mama – mogłam mieć wtedy może sześć lat – zauważyła, że bardzo dobrze przerysowuję rzeczy i zapisała mnie na zajęcia. Chodziłam na nie kilka lat, chociaż przestały mi się w pewnym momencie podobać, więc teraz wciąż się uczę, tylko już sama dla siebie. 

(L.G.) Co daje Ci samodzielna nauka? Dlaczego nie zajęcia?

(A.S.) Samodzielna nauka to chyba za dużo powiedziane, właściwie to głównie eksperymentuję z własnym stylem, próbuję odnaleźć siebie. Tamte zajęcia nie były prowadzone w ASP czy przy liceum artystycznym, tylko raczej skupiały się na takich prostych rzeczach, które już i tak umiałam robić. Mam wrodzoną dobrą percepcję, potrafię przerysowywać, rysować z natury, to mi zdecydowanie pomaga.

(L.G.) Mówiłaś, że malujesz swoje sny. W takim razie co Ci się śni?

(A.S.) Głównie koszmary i to je maluję najczęściej. Nie umiem tego określić, ale zawsze, gdy się czegoś boję i nie rozumiem, o co w tym strachu chodzi, przelewam to na płótno, co sprawia, że czuję się lepiej. Jednak często boję się na nie patrzeć, więc lądują na dole w pracowni i tam tylko zostają, ukryte.

(L.G.) Beksiński malował koszmary niejednokrotnie właśnie po to, żeby sobie z nimi radzić. Czy dla Ciebie malowanie tych złych snów to również sposób na ich pokonywanie? 

(A.S.) Niekoniecznie. Myślę, że to raczej po prostu daje mi ulgę i świadomość, z czym mam do czynienia, ale też uważam te koszmary za w pewien sposób piękne. Zdecydowanie myślę, że są takie nietuzinkowe, chociażby ze względu na to, że zazwyczaj występuje w nich parę postaci albo ktoś próbuje mi zrobić krzywdę i poza tym niewiele się dzieje. To według mnie całkiem zabawne, kiedy później wracam do tych snów myślami i uznaję: „o, fajnie by było to namalować”. Czasem też coś, jakiś koszmar, myśl, wchodzi mi tak do głowy i uznaję, że warto byłoby to namalować, że to nadaje się na płótno.

(L.G.) To wróćmy jeszcze na chwilę do samej Kultury Nieponurej. Jesteś młodą osobą, plastyczką. Jaką widzisz rolę dla takich festiwali młodzieżowych, dla przestrzeni, które eksponują sztukę młodzieży?

(A.S.) Uważam, że to superważne, ponieważ wielu młodych artystów, artystek, twórców i twórczyń może się dzięki nim rozwijać, mogą uzyskać rozgłos, rozpoznawalność.

(L.G.) A jaką widzisz rolę dla sztuki i tworzenia w ogóle w dzisiejszym świecie?

(A.S.) Trudne pytanie, bo ja się właściwie nie interesuję sztuką, ja tylko ją tworzę, ale czuję, że moja sztuka to po prostu mój głos. Mam spore problemy z wypowiadaniem się i nie umiem zbyt dobrze używać słów, a właśnie moje rzeczy, moja twórczość, lepiej przekazują to, co mam do powiedzenia.

(L.G.) Czyli sztuka daje Ci możliwość przekazywania tego, co chcesz powiedzieć, pomimo nieśmiałości?

(A.S.) Nie do końca – nie jestem nieśmiała, po prostu czasami nie jestem w stanie dobrze ubrać wszystkiego w słowa. To, co przekaże mój obraz lub rysunek, nie do końca da się zawsze opisać, nie do końca będą umiały to przekazać moje słowa.

(L.G.) Gdybyś miała opisać jeden projekt, taki najbardziej wymarzony, który chciałabyś stworzyć w przyszłości – co by to było?

(A.S.) Najbardziej chciałabym kiedyś wybudować taki dom, do którego każda zainteresowana osoba mogłaby wejść i coś w nim stworzyć, namalować cokolwiek będzie chciała. W środku znajdowałyby się wszystkie przybory i przychodziłabym tam czasami, to by była taka otwarta wystawa. Można by było malować i rysować po wszystkim – meblach, ścianach. Myślę, że to by było wspaniałe.

(L.G.) A gdybyś mogła wystawić jakąś swoją pracę w jakimkolwiek miejscu na Ziemi, niekoniecznie w muzeum, to gdzie by to było? 

(A.S.) W Japonii. Bardzo podoba mi się tamtejsza kultura, niektóre przestrzenie są absolutnie przepiękne. W anime „Psycho Pass” pojawia się postać seryjnej morderczyni, która po każdym morderstwie tworzyła obrazy za pomocą wnętrzności swoich ofiar; i tam, gdzie ona zabijała, chciałabym zorganizować wystawę – to symboliczne, w nawiązaniu do moich własnych koszmarów.

(L.G.) Czy masz swoją ulubioną pracę?

(A.S.) To kolejne trudne pytanie (śmiech), bo moje wszystkie prace tak naprawdę mi się nie podobają. Mam do nich sporą awersję, zawsze widzę w nich błędy, więc nie, nie mam ulubionej pracy.

(L.G.) To może taką, którą najbardziej pamiętasz, która najbardziej utkwiła Ci w pamięci, była dla Ciebie z jakiegoś powodu najbardziej znamienna?

(A.S.) Tak, to byłby zdecydowanie mój pierwszy wielkoformatowy obraz. On wisi teraz w klubokawiarni Alternatywy właśnie w ramach festiwalowej wystawy. To chyba najbardziej autentyczny obraz, który kiedykolwiek stworzyłam, najbardziej czysty, nieposiadający żadnej struktury, interpretacji. Słuchałam Queen, kiedy go malowałam, a jego tworzenie dało mi bardzo dużo radości. 

(L.G.) Wróćmy do Ciebie. Gdybyś mogła, tak na zakończenie, powiedzieć jeszcze kilka słów o sobie, o tym, dlaczego tworzysz.

(A.S.) Maluję od dziecka i to jedna z niewielu rzeczy, w których jestem naprawdę dobra i w których się spełniam. Mam nadzieję, że będzie to w przyszłości moja praca.

(L.G.) Czyli wiążesz swoją przyszłość ze sztuką?

(A.S.) Tak, zdecydowanie.

(L.G.) Cudownie to słyszeć. Dziękuję Ci bardzo za ten wywiad, przemiło było mi z Tobą rozmawiać.

(A.S.) Również Ci dziękuję.

Prace Alicji można zobaczyć w warszawskiej klubokawiarni Alternatywy do końca lipca w ramach Festiwalu Kultura Nieponura – projektu społecznego, którego celem jest promowanie młodych artystek i artystów. Gazeta Kongresy jest partnerem Festiwalu Kultura Nieponura oraz patronem medialnym tegorocznej edycji Festiwalu.

Zapraszamy na koncert młodych artystów, uczestników Festiwalu Kultura Nieponura! Wydarzenie odbędzie się już w najbliższą sobotę 17 lipca, w Centrum Praskim Koneser, w Warszawie: https://fb.me/e/3K7JtKh4L

O autorze

Aktywistka, feministka, weganka; czas wolny to dla niej oksymoron. Z poczucia obowiązku polemizuje z denializmem klimatycznym w ramach Młodzieżowego Strajku Klimatycznego. Kocha biologię, informatykę, lingwistykę, sztukę i historię sztuki, myśli nad tym, jak połączyć miłości w jeden kierunek studiów. Nieuleczalna estetka, perfekcjonistka, prokrastynatorka, adrenalino- i kawoholiczka. Przecinki w tym tekście sprawdziła pięć razy.