Kiedy na początku zobaczyliśmy Reginę King, która wzięła ze stolika statuetkę Oscara i przy filmowej muzyce wkroczyła na Union Station w Los Angeles, już wiedzieliśmy, że te Oscary będą całkiem inne od klasycznych. Ale może takie spektakularne widowisko było potrzebne, żeby Oscary, które się stały kurtuazyjnym rozdaniem nagród, ponownie stały się kinowym wydarzeniem światowego formatu…
Próba odnowienia zestarzałego formatu
W tym roku Akademia zdecydowała się powierzyć reżyserię nad tym wydarzeniem Stevenowi Soderberghowi. Każdy, kto chociaż trochę kojarzy tego reżysera, mógł się spodziewać, że będzie to nietuzinkowe wydarzenie. Już od początku reżyser zapowiadał, że tegoroczna gala będzie przypominać film fabularny przy okazji, którego zostaną rozdane Oscary.
W związku z pandemią i obostrzeniami związanymi z poruszaniem się gala musiała odbyć się w kilku miejscach. Centralne wydarzenia odbyły się w Dolby Theatre oraz Union Station w Los Angeles. Jednakże aktorzy zgromadzili się nie tylko w USA, ale także w Londynie i Paryżu oraz w Sydney. Miało to na celu wyjść naprzeciw tym aktorom i twórcom, którzy ze względu na obostrzenia nie mogli opuścić swojego kraju i jedynym wyjściem było połączenie internetowe. Aktorzy zostali postawieni przed kamerami w tych miejscach, w których akurat przebywali. Zdecydowanie jednak trzeba przyznać, że wypadło to o wiele lepiej niż Złote Globy, kiedy połączenie odbywało się przez zooma, a gwiazdy pojawiały się w piżamach, co wywołało wielki skandal. Organizatorzy Oscarów zabezpieczyli się przed taką ewentualnością. W tym także dziennikarze akredytowani do wirtualnego pokoju prasowego, do którego miałem przyjemność dołączyć, mieli wprowadzone konkretne obostrzenia dotyczące dozwolonego stroju.
Człowiek z demencją i kobieta wiodąca życie nomada
Oscara za pierwszoplanową rolę męską dostał Anthony Hopkins. Patrząc na jego wiek, może się wydawać, że 83-letni facet nie może już nic osiągnąć, ale ta gwiazda światowego kina pokazuje nam, że aktorstwo tak naprawdę nigdy się nie kończy. Wskazuje także na to, że aktorstwo to nie tylko zawód, ale to jest konkretne powołanie. Uhonorowany został za rolę starszego człowieka chorującego na demencję.
Statuetkę za pierwszoplanową rolę żeńską zgarnęła Frances McDormand. Amerykańska aktorka, która w filmie Nomadland wcieliła się w postać kobiety, której zmarł mąż i która postanowiła wieść po tym życie nomada w Ameryce. Debiutowała w filmie braci Coen „Śmiertelnie proste”, a w kolejnych latach grała także w ich następnych dziełach. Były to m.in.: „Barton Fink”, Arizona Junior”, „Fargo”, czy „Tajne przez poufne”. Za role w filamch „Fargo” oraz „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri” McDormand otrzymała Oscara.
Charyzmatyczny wybawca i kobieta z Korei
Zwycięzcą Oscara za rolę drugoplanową został Daniel Kaluuya za rolę w filmie „Judasz i czarny Mesjasz”. Zagrał tam jednego z charyzmatycznych przywódców ruchu wyzwoleńczego. Akademia dostrzegła w nim niezwykłą wiarygodność jego charyzmatyczności w tym filmie.
Nagrodę tę w tej samej kategorii dla kobiet zdobyła Yuh-Jung Youn, aktorka z Korei, która zagrała w filmie „Minari”. Podczas gali oscarowej jej zwycięstwo ogłosił Brad Pitt, który był producentem wyżej wspomnianego filmu, w którym ona wzięła udział. Zauważyła ona na początku swojego oscarowego przemówienia, że Brada Pitta, mimo że był producentem filmu, spotkała po raz pierwszy w życiu właśnie na gali. W czasie rozmów z dziennikarzami wielokrotnie zaznaczała, że jest najlepszym przykładem, że amerykańska fabryka snów daje możliwość spełniania marzeń, także osobą, które nie są z Ameryki, a które także mają aktorski talent.
Najlepszy film – życie kobiety prowadzącej życie nomada w Ameryce
To, że film „Nomadland” zdobył statuetkę za najlepszy film, nie było dla nikogo, chociażby najmniejszym zaskoczeniem. Komentatorzy i dziennikarze byli już przed galą pewni, że to właśnie ten film zdobędzie tę nagrodę. To nie jest film, o którym można pisać. To jest film, który po prostu trzeba zobaczyć. Film będzie miał w Polsce swoją premierę kinową 14 maja 2021, jeżeli pandemia po raz kolejny nie uniemożliwi tego. Film, który pokazuje życie 60-letniej kobiety, której umiera mąż i która postanawia żyć jak nomadzi. Przenosić się przed siebie i mieszkać w kamperze. Tego nie da opisać. To trzeba zobaczyć.
Chinka, która podbiła czerwony dywan
Chloe Zhao to zaledwie 39-letnia Chinka, która jak była nastolatka przybyła do Ameryki. W 2015 roku zaczęła pracować jako reżyserka. Chociaż dopiero „Nomadland” przyniósł jej tak wielką popularność. Podczas swojego przemówienia po uzyskaniu Oscara w tej kategorii zaznaczyła przede wszystkim, że nadal czerpie z tego dziedzictwa, jakie zasiali w niej rodzice, kiedy jeszcze mieszkali z rodzicami w Chinach. Dziękowała także całej ekipie tego filmu, którego ze spokojem można nazwać największym wygranym tegorocznej Gali Oscarowej.
Film pełen przemyśleń oraz film w wersji ekspresowej
W kategorii scenariusz nagradza się dwa rodzaje scenariuszy: adaptowany i oryginalny. W kategorii scenariusz adaptowany wygrał film: „Ojciec” z Anthonym Hopkinsem w roli głównej. Zresztą dla samego Hopkinsa był ten film napisany, przyznał później jeden ze scenarzystów. Zeller, jeden ze scenarzystów, powiedział, że inspirację do tego filmu o demencji zaczerpnął z własnego doświadcznia, gdyż gdy miał 15 lat, jego babcia także cierpiała na demencję.
Za scenariusz oryginalny został nagrodzony film „Młoda Obiecująca Kobieta”. Scenarzystka podczas kręcenia filmu była w końcowych miesiącach ciąży i dlatego też film został nakręcony w rekordowym czasie, bo aż w 23 dni, aby zadbać o to, aby reżyserka i scenarzystka nie musiała rodzić na planie filmowym.
Nowy formuła Oscarowej Gali
Mimo że tegoroczna gala odbyła się po części w sposób wirtualny, została o wiele lepiej przygotowana niż inne nagrody filmowe. Najważniejsze, że wszyscy, którzy kochają kino, mogli znów się spotkać i znów nagrodzić tych, których możemy oglądać na dużych ekranach, a którzy wykonują istne dzieło sztuki podczas gry w Hollywoodzkich filmach. Cóż powiedzieć… Żeby zrozumieć Oscary i to wszystko, co się wokół nich dzieje, trzeba po prostu pokochać kino. Mając w pamięci, że bez publiki kina nie ma.
O autorze
Piotr Maciejewski - absolwent szkoły średniej, poznaniak i katolik. Zaangażowany w szereg projektów szkolnych oraz poza szkolnych. Chce podarować innym cząstkę siebie jako dziennikarz. Godzinami może rozmawiać o Niemczech, języku niemieckim, Parlamencie Europejskim czy Giełdzie Papierów Wartościowych. Zakochany w dwóch miastach: Poznaniu i Frankfurcie nad Menem. Wieczory spędza z ciekawą książką czy dobrym filmem. Odpoczywa przy poezji Mickiewicza oraz dobrej dyskusji. W redakcji zajmuje się przede wszystkim polityką niemiecką i amerykańską oraz kulturą. Ukończył ESMH Summer School 2023 "Storytelling in Science" w Parlamencie Europejskim w Strasbourgu.