W środę 11 marca 2020 roku uczniowie wszystkich szkół z niecierpliwością czekali na koniec konferencji Ministerstwa Edukacji Narodowej. Wielka radość ukazała się kilka chwil później na ich twarzach, gdy dowiedzieli się, że mimo małej ilości zakażeń Covid-19 w Polsce, będą mieli dwa tygodnie wolnego. Niemalże rok temu po raz pierwszy usiedli przed laptopem, czy telefonem z myślą o wszystkich zaletach zdalnego trybu nauczania, nie wiedząc, że sytuacja może rozwinąć się zupełnie nie w tym kierunku, w którym oczekiwali.
Przedłużamy?
Zaczęło robić się podejrzanie, kiedy dwa tygodnie nagle przerodziły się w jakiś nieokreślony okres. Umówmy się. Mało kto nie lubi wiedzieć, kiedy jego wakacje się kończą i będzie musiał nagle, z dnia na dzień, wrócić do normalnego wykonywania obowiązków. Wzrastająca liczba zakażeń zaczęła wprowadzać lekki nastrój grozy i korona party powoli zaczęło dobiegać końca. Rodzice, coraz bardziej zmartwieni o swoje dzieci czy starszych członków rodziny, chcąc uchronić ich przed „tym wirusem”, zaczęli zabraniać podopiecznym spotkań z rówieśnikami. Myślę, że proste i logiczne będzie stwierdzenie, że wszyscy pamiętamy, jak później sytuacja się potoczyła.
W liczbach
Z racji, że nauka zdalna to spore odstępstwo od dotychczasowego trybu nauczania, to przeprowadzone zostało wiele badań na temat wpływu takiej zmiany na osoby z nią związane tj. uczniów, nauczycieli i rodziców. Czy zaprzestanie wszelkich spotkań, nie tylko w szkole, zmieniło ich na lepsze, czy ma gorsze? Kwestia jest dosyć indywidualna, jednak warto przyjrzeć się statystykom. Badania przeprowadzone pod koniec roku szkolnego 2019/2020 przez Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu objęły nauczycieli, uczniów oraz rodziców związanych ze szkołami podstawowymi, jak i ponadpodstawowymi. Już wtedy wyniki nie były zaskakujące. We wszystkich grupach przeważało zdanie osób, które mówiły, że ich samopoczucie przez okres od marca do maja zdecydowanie się pogorszyło. Dlatego też 60% uczniów uważało, że chciałoby wrócić do szkoły. Nie tylko ze względu na brak kontaktu ze znajomymi, lecz również na czas spędzony przed monitorem. Nie jest to dobre ani dla zdrowia fizycznego, ani psychicznego. Lekcje wychowania fizycznego nie mogły być przeprowadzane normalnie, przez co ruch uczniów zmniejszył się do minimum. Dni zmieniły się w ciąg siedzenia, najpierw na lekcjach, później podczas wypełniania zadań „domowych” lub zwyczajnych rozrywek, często również przed monitorem. Młodzi z racji, że zostali wychowani w otoczeniu różnych urządzeń, byli bardziej przyzwyczajeni do używania i ich obsługi. Jednak starsze pokolenie nauczycieli, a dokładnie aż 85% z nich uważało, że mają dość siedzenia przed komputerem i chcą już wrócić do kontaktu z podopiecznymi. Jednakże dobre tego skutki są takie, że dzięki temu poznali wiele nowych narzędzi, później przydatnych w normalnym trybie nauczania.
Ale jak to? Znowu?
Lekka stabilizacja liczby zakażeń koronawirusem oraz domaganie się osób związanych z edukacją powrotu do normalnego trybu nauczania sprawiło, że we wrześniu uczniowie ruszyli do szkół. Najpierw sytuacja wyglądała dobrze, jednak z dnia na dzień liczba zakażeń wzrastała. Nie dało się ukryć, co było tego przyczyną. Mimo ostrożności uczniów i nauczycieli, dezynfekcji klas oraz nakazu noszenia maseczek, niektórych rzeczy uniknąć się nie dało. Nie każda polska szkoła posiada korytarze pozwalające na zachowanie 2 metrów dystansu, a biorąc pod uwagę znajdujący się w szkołach ponadpodstawowych tzw. podwójny rocznik, sytuacja wyglądała jeszcze gorzej, niż się mogło zdawać. Tak więc w połowie października zostało wydane kolejne rozporządzenie. Najpierw o częściowym nauczaniu hybrydowym, które jednak nie wytrzymało próby i tak od tamtego czasu uczniowie znowu korzystają z nauczania zdalnego. Co więc się zmieniło? Na pewno nauczyciele oraz dyrektorzy szkół są lepiej przygotowani do prowadzenia zajęć. Znają wiele nowych mechanizmów oraz portali, dzięki którym mogą urozmaicać lekcje.
Czy to coś poważniejszego?
Zapewne wiele młodych osób wiosną 2020 roku przechodziło, lub teraz przechodzi, przez większe czy mniejsze załamania, poczucie bezsilności. To zupełnie normalne zjawisko i może być powodowane przez bardzo różne czynniki. Część z biedniejszych uczniów mogła zostać dotknięta wykluczeniem czy obniżeniem poczucia własnej wartości, z racji tego, że nie byli w stanie zainwestować w lepszy sprzęt lub internet. Kolejnym czynnikiem jest to, że niestety nie wszyscy uczniowie znajdują się w sytuacji, w której mogą liczyć na pomoc rodziców, zmagając się z trudnościami szkolnej rzeczywistości. Podczas nauki zdalnej indywidualne podejście do ucznia zostało mocno utrudnione i, łącząc to wszystko, dostajemy bardzo nieprzyjemny obraz codzienności niektórych młodych. Dla wielu kontakt z nauczycielem przez ekran to nie to samo co w klasie. Z drugiej strony, również nauczycielom trudno wyczuć w jakim stopniu podopieczni rozumieją przekazywany materiał. Dodatkowo utrata często jakichkolwiek kontaktów z rówieśnikami niesie za sobą poważne konsekwencje. Z tych powodów, czy wielu innych niewymienionych przeze mnie, liczba zachorowań na depresję wzrosła diametralnie. Co smutne, szczególnie wśród młodych osób. Namiastką nadziei zdaje się być lepszy dostęp do psychologa w wersji online. Jednak i tutaj nasuwa się pole do dyskusji, czy aby na pewno konsultacja z psychologiem przez monitor może mieć takie samo działanie, jak ta w realnym świecie?
Nowy początek
Miejmy nadzieję, że dzięki rokowi intensywnych doświadczeń oraz zbierania informacji na temat nauczania zdalnego i jego wpływu, sytuacja niektórych będzie się rozwijała w dobrą stronę, a postęp w kierunku szczepień czy innych środków ochrony pozwoli na powrót do rzeczywistości sprzed pandemii. Oczywiście lekko zakrzywionej przez wydarzenia i ważne lekcje, których nauczył nas lockdown.
O autorze
Uczennica drugiej klasy liceum, aktywistka, działaczka społeczna oraz miłośniczka wschodów słońca, kawy i programów pana Roberta Makłowicza. W wolnych chwilach szlifuje umiejętności gry na gitarze lub czyta. Reprezentantka Młodzieżowego Strajku Klimatycznego, finalistka programu FLEX, współzałożycielka projektów WellNest i Beyond Borders.