Coraz bardziej prowokacyjne decyzje Donalda Trumpa dotyczące składu nowego gabinetu wprawiły niektórych republikańskich senatorów w osłupienie, a Waszyngton w szok. Ale tak naprawdę nie powinny. Kluczowym motywem jest bowiem oburzenie.
Prezydent elekt osiągnął nowy poziom swojej strategii w środę 13 listopada, ogłaszając republikanina z Florydy, Matta Gaetza — jednego ze swoich najbardziej gorliwych zwolenników, który, podobnie jak on, był przedmiotem dochodzenia Departamentu Sprawiedliwości — jako swojego kandydata na prokuratora generalnego.
Tulsi Gabbard, była kandydatka Demokratów na prezydenta, która obecnie podziela przekonanie Trumpa, że społeczność wywiadowcza została wykorzystana przeciwko niemu, zostanie nowym czołowym szpiegiem Ameryki, jeśli jej kandydatura na dyrektora Wywiadu Narodowego zostanie zatwierdzona.
Najnowsze nominacje do „zespołu marzeń MAGA” Trumpa wywołały takie poruszenie, że niemal przyćmiły wcześniejszy wybór prezentera Fox News, Pete’a Hegsetha, na stanowisko sekretarza obrony we wtorkowy wieczór tydzień temu.
Decyzje te doskonale wpisują się jednak w obietnice Trumpa i jego polityczny projekt. Przerażenie ogarniające elity establishmentu kontrastuje z euforią panującą w konserwatywnych mediach społecznościowych i wśród zwolenników Trumpa. Prezydent elekt czerpie siłę polityczną ze swojej pozycji outsidera, a jeśli jego wybory zostaną zatwierdzone przez Senat — co w przypadku Gaetza jest bardzo prawdopodobne — będą one miały na celu realizację jego misji transformacji rządu i eliminacji tych, których Trump uważa za swoich wrogów.
Te i inne nominacje pokazują, że prezydent elekt nie przejmuje się krytyką ostrzegającą, że jego druga kadencja może stanowić zagrożenie dla rządów prawa.
„Boski trolling”
Anthony Scaramucci, były dyrektor ds. komunikacji Trumpa, powiedział Jake’owi Tapperowi z CNN, że wybory personalne prezydenta elekta miały na celu „irytowanie liberałów”. Parafrazując intencje Trumpa, dodał: „Wybierzmy kilka osób, które wywołają największe emocje. I właśnie to zrobił”.
Demokratyczny senator z Pensylwanii, John Fetterman, zgodził się z tym, mówiąc o nominacji Gaetza: „To po prostu rodzaj boskiego trollingu, mający wywołać chaos”.
Gaetz, który był objęty dochodzeniem komisji etyki Izby Reprezentantów, zrezygnował z członkostwa w Kongresie w środę w zeszłym tygodniu, tuż po ogłoszeniu swojej nominacji przez Trumpa. Komisja badała zarzuty dotyczące nadużyć seksualnych, zażywania nielegalnych substancji, przyjmowania nieodpowiednich darowizn, faworyzowania osób z nim powiązanych oraz utrudniania rządowych dochodzeń. Gaetz wielokrotnie zaprzeczał wszelkim zarzutom, w tym oskarżeniom o kontakty seksualne z nieletnimi czy płacenie za usługi seksualne. Departament Sprawiedliwości, który przez lata prowadził dochodzenie w sprawie jego przestępstw seksualnych, ostatecznie w zeszłym roku zdecydował się nie wnosić przeciwko niemu zarzutów karnych.
Miliony zwolenników Trumpa wierzą, że jego własne problemy prawne nie wynikają z popełnionych przestępstw, lecz z wieloletniego prześladowania przez Departament Sprawiedliwości. Są przekonani, że śledztwo w sprawie rosyjskiej ingerencji podczas pierwszej kadencji Trumpa było sfabrykowane przez agencje wywiadowcze, by go zniszczyć. Wyborcy Trumpa chcą oczyszczenia rządu z biurokratów, którzy według nich pogłębiają problemy gospodarcze kraju, oraz zdecydowanych działań wobec nielegalnej imigracji i programów różnorodności w Pentagonie.
Trump jest ich symbolem zmian, a jego szybkie nominacje na najwyższe stanowiska rządowe — jego porucznikami w realizacji tej misji.
Kontrowersyjne nominacje
Hegseth, Gaetz i Gabbard wywołują pytania o motywacje Trumpa i kierunek jego drugiej administracji, która ma się rozpocząć 20 stycznia przyszłego roku. Ich zawodowe i etyczne doświadczenie — a w niektórych przypadkach ich brak — budzą liczne wątpliwości.
Czy Trump chce, by nowy prokurator generalny gwarantował sprawiedliwe egzekwowanie prawa? Gdyby tak było, czy wybrałby osobę, która była przedmiotem śledztwa? Intencje prezydenta elekta wydają się jednak jasne. W oświadczeniu dotyczącym nominacji Gaetza Trump podkreślił: „Niewiele spraw w Ameryce jest ważniejszych niż zakończenie partyzanckiego wykorzystywania wymiaru sprawiedliwości”.
Nominacja Gaetza jest wyrazem pogardy Trumpa wobec Departamentu Sprawiedliwości i symbolizuje jego dążenie do reform, które wielu obserwatorów uznaje za atak na rządy prawa.
Reakcje w Waszyngtonie
Wybór Gaetza wzbudził mieszane uczucia nawet wśród republikanów. Senator Lisa Murkowski z Alaski nazwała Gaetza „niepoważnym kandydatem”. Susan Collins, senator z Maine, powiedziała, że jest „zszokowana” tą decyzją, a Joni Ernst z Iowa zauważyła, że Gaetz „będzie miał wiele do udowodnienia”.
Pomimo tych głosów krytyki, Trump wydaje się niezłomny w realizacji swojego planu, a jego sojusznicy w Senacie ostrzegają przed blokowaniem nominacji. Senator Tommy Tuberville z Alabamy powiedział: „Mamy 53 republikanów — chcecie mi powiedzieć, że którykolwiek z nich zagłosuje przeciwko członkowi zespołu Trumpa? To byłoby szaleństwo”.
Trump nie zamierza zwalniać tempa. Przed nami kolejne nominacje, które jeszcze bardziej podzielą Waszyngton i przetestują jedność republikańskiej większości w Senacie.
Fot. nagłówka: David Butow
O autorze
Licealistka warszawskiego liceum. Pasjonatka polityki, dyplomacji, prawa skupionego na prawach człowieka i dziennikarstwa śledczego. Zdobywała doświadczenie w Parlamencie Młodych RP i The School of The New York Times. Obecnie prowadzi badania na temat nierówności szans edukacyjnych na świecie i przyszłości systemu prawnego w dobie sztucznej inteligencji.