Po głośnym artykule opublikowanym w Tygodniku Powszechnym, dotyczącym Perspektywy Sary, Kancelaria Sejmu podjęła decyzję o niewydawaniu akredytacji prasowych osobom niepełnoletnim. Czy taka decyzja w dłuższej nomen omen perspektywie jest dobra?
Można debatować czy rodzice Sary postąpili słusznie, pozwalając jej na pracę w Sejmie. Pamiętajmy, że ma ona zaledwie 10 lat. Czy jest to normalne, że zamiast bawić się i cieszyć beztroskim życiem, dziecko ma zadawać pytania o Konstytucję i aborcję? To pytanie pozostawiam otwarte, bo ten felieton nie ma być o decyzji rodziców, a o „efekcie Sary”. Wskutek opublikowania wspomnianego artykułu w Tygodniku Powszechnym, Kancelaria Sejmu podjęła decyzję o „modyfikacji” formuły regulującej to, w jaki sposób w pierwszej Izbie Parlamentu będą pojawiać się niepełnoletni. Oznacza to tyle, że osoby poniżej 18 roku życia nie otrzymają akredytacji prasowej i nie będą miały możliwości wykonywania zawodu dziennikarza. Czy ta drastyczna decyzja jest dobrą zmianą?
Szymon Hołownia, w dniu jego wyboru na urząd Marszałka Sejmu, obiecał, że to „będzie nowy, otwarty Sejm”, a teraz zabiera możliwość zadawania w nim pytań przez nieletnich dziennikarzy. Trzeba jednak zrozumieć, że nieletniość to szerokie pojęcie. Dziesięciolatkowie to nie to samo co siedemnastolatkowie. To właśnie ci drudzy mają zupełnie nową perspektywę na otaczającą ich rzeczywistość. Urodzili się w innych czasach niż ich koledzy po fachu i mają inne doświadczenia. Mogą oni spojrzeć na problemy na przykład oświaty i edukacji od innej strony niż „starzy dziennikarze”, bo sami jeszcze należą do tego systemu. Ich wkład w debatę publiczną jest tak samo ważny, jak wkład każdej innej grupy społecznej. Uważam, że ta decyzja, mimo dobrych intencji, jest dużym błędem.
Oczywiście przyjmuję argument, że dzieci pracować nie powinny i się z nim w pełni zgadzam. Natomiast wielu szesnasto- czy siedemnastolatków dziennikarstwa nie traktuje jako pracę, tylko jako pasję. Chcą rozwijać swoje umiejętności oratorskie, pisarskie czy konstruktywnej debaty, by przygotować się do wymarzonej pracy. Nie możemy także zapomnieć o młodych fotografach czy operatorach kamery. Praca w Sejmie to wyjątkowa szansa. Trudno znaleźć inne miejsce, by spróbować swoich sił w fotografowaniu i nagrywaniu tak istotnych politycznie wydarzeń.
W Gazecie Kongresy działa wielu młodych dziennikarzy. Spora część z nich to pełnoletni studenci, ale znajdą się tu także bardzo zdolni i niepełnoletni reporterzy i felietoniści. Decyzją Kancelarii Sejmu te osoby, jak i niezwiązani z Gazetą Kongresy dziennikarze, zostali pozbawieni dostępu do politycznego centrum Polski. Nie mogą oni tworzyć wywiadów czy materiałów filmowych, które zostałyby opublikowane albo schowane do szuflady. W każdym razie stracili oni tę możliwość rozwijania swoich umiejętności. I możliwe, że młodych dziennikarzy w Sejmie było bardzo niewielu. Ale czy to jakkolwiek usprawiedliwia Kancelarię Sejmu i Szymona Hołownię? Skoro zabrali prawa tylko garstce, można to przemilczeć, zapomnieć? Jestem zdania, że nie. Obawiam się jednak, że ta decyzja zostanie z nami na bardzo długo. Bo kto miałby stanąć w obronie tych nielicznych?
Fot. nagłówka: Antoni Byszewski/Gazeta Kongresy
O autorze
Uczeń IV klasy liceum. Członek Stowarzyszenia Umarłych Statutów. Miłośnik Gwiezdnych Wojen i dobrej herbaty. Pisze felietony polityczne, artykuły o polityce i historii politycznej.