Przejdź do treści

„Wada Ukryta” – książka vs. film

W te wakacje miałam okazję przeczytać Wadę Ukrytą autorstwa Thomasa Pynchona. Trafiłam na tę książkę zupełnie przypadkiem. Jej kolorowa okładka, będąca jednocześnie plakatem filmowym, zwróciła moją uwagę. Miało to miejsce na mojej uczelni, gdzie istnieje możliwość zakupu używanych książek. Okazało się, że trafiłam na niesamowicie wciągającą lekturę. Powieść charakteryzuje frywolna tematyka oraz dosadne opisy. Między wierszami Pynchon chętnie porusza kwestie egzystencjalne, skłaniające czytelnika do refleksji. Nie stroni także od elementów komicznych, które sprawiają, że opowieść przede wszystkim bawi. Z drugiej strony, przygody bohaterów podszyte są nutą szaleństwa i paranoi. Na podstawie książki powstał film, który przenosi jej fabułę na ekran.

Zwariowana powieść detektywistyczna

Autorem książki jest Thomas Pynchon – amerykański powieściopisarz i nowelista, jeden z czołowych twórców postmodernizmu. Publikacja po raz pierwszy ukazała się w 2009 roku i liczy 463 strony. Dominuje w niej nostalgia oraz atmosfera przełomu lat 60. i 70. Większość wydarzeń rozgrywa się w fikcyjnej miejscowości o nazwie Gordita Beach, która najprawdopodobniej wzorowana była na Manhattan Beach – przybrzeżnym miasteczku mieszczącym się w Hrabstwie Los Angeles, w stanie Kalifornia, USA, gdzie Pynchon mieszkał w połowie lat 60. Opisując to miejsce, autor czerpie wiele ze swoich wspomnień co sprawia, że Wada Ukryta staje się nośnikiem jego osobistych odczuć.

W nadmorskiej społeczności istniał pewien stary przesąd, podobny do wiary surfera, że spalenie deski przyniesie niesamowite fale. Trzeba było wziąć bibułkę, napisać na niej najskrytsze pragnienie, a potem zrobić skręta z najlepszego zioła, jakie można znaleźć, wypalić go całego i pragnienie miało się spełnić. Ważna była również uwaga i koncentracja, ale większość znanych Docowi ćpunów ignorowało ten warunek.

Główny bohater książki to prywatny detektyw oraz zagorzały miłośnik „trawki” – Larry „Doc” Sportello. Jego biuro mieści się „niedaleko lotniska, przy East Imperial Avenue” i funkcjonuje pod nazwą Biuro Dochodzeniowe LSD (Lokalizacja, Sekurytyzacja, Detekcja). Istotnym punktem na mapie miasteczka jest również Channel View Estates. To osiedle mieszkaniowe znajdujące się na byłym terytorium fikcyjnego gangu. Wątkiem, który popycha akcję do przodu, okazuje się nagłe zniknięcie odpowiedzialnego za powyższą inwestycję dewelopera Michaela Wolfmanna oraz byłej dziewczyny Larry’ego – Shasty Fay Hepworth, która miała z nim romans. Doc rozpoczyna śledztwo, podążając śladami zaginionych. Na jego drodze pojawiają się nowe poszlaki oraz detektyw Christian „Wielka Stopa” Bjornsen.

fot. Maria Stanisławska/Gazeta Kongresy

Komedia w stylu neo noir

Wada Ukryta to amerykańska komedia kryminalna z 2014 roku, utrzymana w stylu neo-noir. Tym mianem określa się nowsze filmy, czerpiące z tradycji filmu noir, którego największa popularność przypada na lata 40. i 50. XX wieku. Ten gatunek wywodzi się z kina gangsterskiego, a jego najbardziej charakterystyczną cechą jest brak jednoznacznego podziału na dobro i zło. Reżyser oraz autor scenariusza to Paul Thomas Anderson, który oparł swoją produkcję na powieści Thomasa Pynchona. Akcja filmu rozgrywa się w 1970 roku. Ten obraz zaskoczył mnie zarówno w pozytywnym, jak i w negatywnym znaczeniu. Urzekły mnie kostiumy, scenografia, zdjęcia oraz gra aktorska. Klimat przełomu lat 60. i 70. również został idealnie uchwycony. Scenariusz z kolei wypada dość słabo. Akcja rozwija się mozolnie, a sceny, które miały bawić, wprawiają raczej w zażenowanie ze względu na brak osadzenia ich w odpowiednim kontekście.

W rolę Doca wcielił się Joaquin Phoenix i o ile aktor zagrał powierzoną mu rolę znakomicie, o tyle sama postać została zdeformowana. Książkowy detektyw, choć funkcjonował w zasadzie od jednego wypalonego skręta do drugiego, wielokrotnie udowodnił, że jest również bardzo bystry i zaradny. Sportello to mistrz w swoim zawodzie, który nie traci zdolności do wyciągania logicznych wniosków, nawet w oparach marihuanowego dymu. Na ekranie natomiast jawi się jako kompletnie zblazowany ćpun, który nie ma w sobie ani krzty pomyślunku. Ta postać w książce była najzwyczajniej w świecie barwniejsza.

Josh Brolin w roli detektywa Christiana „Wielkiej Stopy” Bjornsena wypada bardzo dobrze. Dokładnie tak wyobrażałam sobie tę postać podczas lektury. Wielka Stopa to człowiek apodyktyczny, obcesowy i niezrównoważony, który uwielbia opychać się mrożonymi bananami w czekoladzie. Moją ulubioną postacią z filmu jest niewątpliwie Shasta Fay Hepworth. Wcielająca się w jej rolę Katherine Waterston sprawia, że bohaterka zyskuje charyzmę. Shasta to typowa femme fatale, która pojawia się i znika. Jest postacią enigmatyczną, a jej motywy nie zawsze są jasne. Kiedy pojawia się po raz pierwszy w mieszkaniu Doca, roztacza wokół siebie aurę tajemniczości, która ciągnie się za nią aż do końca opowieści.

Fot. Wada Ukryta (2014) reż. Paul Thomas Anderson

Podsumowanie

Powieść Pynchona pochłonęła mnie bez reszty. Cieszę się, że zdecydowałam się ją przeczytać latem, ponieważ dzięki temu miałam okazję czytać ją na plaży. Opowieść zaskakuje wielowątkowością oraz starannością, z jaką zbudowany został świat przedstawiony. Wątki łączą się ze sobą, a postaci są barwne i oryginalne. Wszystkie wydarzenia są dokładnie poukładane, pomimo towarzyszącej im chaotycznej hipisowskiej otoczki. Długie, zawiłe zdania oraz psychodeliczny styl narracji idealnie oddają punkt widzenia bohaterów, którzy z reguły są na haju. Pojawiają się również oderwane od rzeczywistości opisy, liczne dygresje narratora, wiele nazw własnych oraz fragmenty piosenek. Poczynania głównych bohaterów oraz ich decyzje życiowe nie są w żaden sposób wartościowane. Tę kwestię Pynchon pozostawia odbiorcy.

Wspaniale było również zobaczyć ulubionych bohaterów na ekranie. Nie da się jednak nie zauważyć, że w filmowej wersji zostali oni nieco inaczej przedstawieni niż w powieści. Niektóre postacie wypadają lepiej, inne zaś gorzej. Fabuły książki nie sposób streścić. Podczas seansu najbardziej zirytowały mnie natomiast dziury w scenariuszu. Mimo wszystko nie uważam tej ekranizacji za złą. Po lekturze książki oglądało się ją całkiem przyjemnie.

Fot. nagłówka: Maria Stanisławska/Gazeta Kongresy

O autorze

Studiuję twórcze pisanie i edytorstwo na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Wrocławskiego. Uwielbiam sztukę filmową, literaturę oraz długie spacery 🙂