Trwa kryzys dyplomatyczny na linii Gruzja-Zachód. Z jednej strony rząd w Tbilisi deklaruje dążenie państwa do członkostwa w NATO i Unii Europejskiej, z drugiej dryfuje w stronę Rosji i odchodzi od demokratycznych standardów.
Forsowana przez Gruzińskie Marzenie na przełomie maja i czerwca tzw. „ustawa o zagranicznych agentach” jest dziś głównym przedmiotem trudnych relacji rządu w Tbilisi z państwami UE i Stanami Zjednoczonymi.
Kontrowersyjne prawo dla Gazety Kongresy objaśniał w maju Wojciech Górecki, główny specjalista w Zespole Turcji, Kaukazu i Azji Centralnej Ośrodka Studiów Wschodnich:
„To ustawa, która każe podmiotom finansowanym w ponad 20% z zagranicy rejestrować się jako tzw. obcy agent czy też podmiot, który realizuje interesy innego państwa. Jest to prawo bardzo podobne do tego, które kilkanaście lat temu zostało przyjęte w Rosji. Umożliwiło ono Putinowi objęcie większą kontrolą społeczeństwa obywatelskiego. Istnieją obawy, że podobna sytuacja będzie mieć miejsce w Gruzji.
Na powierzchni ustawa ma za zadanie doprowadzić do tego, żeby przepływy finansowe były czytelne, jasne, żeby nie było tu żadnych nadużyć. Z drugiej strony, przez konieczność szczegółowej sprawozdawczości, ujawnienia bardzo wielu danych wrażliwych, ma na celu nie tylko objęcie kontrolą, ale wręcz uniemożliwienie finansowania z zagranicy, co jest warunkiem przeżycia dla wielu podmiotów z trzeciego sektora. Wprowadzenie tej ustawy w życie w obecnym kształcie oznaczałoby wyrok śmierci dla bardzo wielu organizacji pozarządowych działających w myśl społeczeństwa obywatelskiego”.
GRA NA PRZECZEKANIE
To właśnie przez omawianą ustawę od połowy kwietnia w Gruzji obserwowano znaczący kryzys polityczny. Przez państwo przeszła fala masowych protestów. Dochodziło do starć z policją, pobito także jednego z liderów opozycji Levana Khabeishvileigo. Na ówczesną sytuację i eskalację trudnej sytuacji reagowali przedstawiciele instytucji międzynarodowych, m.in. Josep Borrell. Szef unijnej dyplomacji podkreślał, że Gruzja jest państwem kandydującym do Wspólnoty i wymaga się od tamtejszej władzy poszanowania dla wolności obywatelskich i natychmiastowego powstrzymania aktów przemocy.
Fala protestów była dla władzy jasnym sygnałem niezadowolenia. Gruzini wyrażali na ulicach, jak ważne są dla nich demokratyczne standardy i bycie członkiem zachodniej wspólnoty. Kryzys był jednak świadomie rozgrywany przez rządzącą partię, za którą stoi oligarcha Bidzina Iwaniszwili. Kontrowersyjny biznesmen ma liczne powiązania z Rosją. Jak mówił dla Gazety Kongresy Wojciech Górecki:
„Uważam, że Iwaniszwili jest biznesmenem z krwi i kości, i jak każdy biznesmen myśli o maksymalizacji zysków i minimalizacji ryzyka. Tą maksymalizacją zysków jest oczywiście handel z Rosją, która jest jednak objęta sankcjami. Oczywiście Gruzja stara się tych sankcji nie naruszać, jednak nie przyłączyła się do większości z nich”.
Rząd początkowo zaogniał sytuację, świadomie polaryzował społeczeństwo i straszył Zachodem. Gruzińskie Marzenie obrało ostatecznie strategię przeczekania burzliwych nastrojów. Te osłabły w związku sezonem wakacyjnym i przeciąganiem procesu legislacyjnego. Wypalenie się masowego zrywu wiązało się także Mistrzostwami Europy w piłce nożnej. Gruzja pojawiła się na tej sportowej imprezie pierwszy raz w historii i niespodziewanie awansowała do 1/8 finału rozgrywek, co było ważnym wydarzeniem dla kraju. To właśnie wtedy mówiono o reprezentacji kaukaskiego państwa jako o dawcach nadziei w trudnych dla Gruzinów czasach. Niektórzy piłkarze nie stronili od politycznych komentarzy i potępienia działań rządu wobec protestujących.
STANOWCZA REAKCJA USA
Nowe prawo weszło w życie 1 sierpnia, gdy zaczął obowiązywać tzw. „rejestr agentów”. Wprowadzeniu ustawy nie przeszkodziło weto prezydent Salome Zurabiszwili. Zostało ono odrzucone 28 maja.
Uchwalenie przez GM ustawy o przejrzystości wpływów zagranicznych było przekroczeniem czerwonej linii dla zachodnich partnerów Gruzji, szczególnie USA. W związku z dyplomatycznymi zawirowaniami Waszyngton przełożył na nieokreślony termin ćwiczenia z gruzińską armią. Odbywające się co roku, manewry Noble Partner pierwotnie zaplanowano na przełom lipca i sierpnia. Miały one obejmować wspólne treningi załóg desantowych i artyleryjskich.
Stanowcza reakcja USA na odchodzenie gruzińskiego rządu od demokratycznych standardów była widoczna już czerwcu. Departament Stanu poinformował wtedy o nałożeniu sankcji osobowych na 30 gruzińskich urzędników, członków GM. Z kolei sekretarz stanu USA Antony Blinken ogłosił 31 lipca, że Waszyngton wstrzymuje pomoc dla gruzińskiego rządu wartą 95 milionów dolarów.
„Działania antydemokratyczne i fałszywe oświadczenia rządu gruzińskiego są niezgodne z normami członkostwa w UE i NATO”
– powiedział Blinken, komentując ruch USA.
Zamrożone środki nie trafią więc do licznych, ważnych dla Gruzji programów. Blinken zapowiedział jednak, że pieniądze zostaną przekierowane bezpośrednio do podmiotów pozarządowych, które potrzebują finansowego wsparcia.
Mówiąc o fałszywych oświadczeniach, amerykański sekretarz stanu zwrócił uwagę nie tylko na problematyczną ustawę, ale także na niebezpieczną i niejasną retorykę rządu w Tbilisi. Członkowie GM oskarżają bowiem USA o ingerencję w sprawy wewnętrzne kraju i próby przewrotu. Takie stanowiska nie pozwalają na budowę zdrowego partnerstwa i zaufania. Jak informuje na swojej stronie Ośrodek Studiów Wschodnich:
„Władze Gruzji deklarują prozachodni kurs, lecz oskarżają Unię – a zwłaszcza USA – o ingerencję w wewnętrzne sprawy państwa i próbę wciągnięcia go w wojnę przeciwko Rosji”.
TRUDNA DROGA DO UNII
Na szczycie Rady Europejskiej 27 czerwca przywódcy państw członkowskich postanowili zahamować proces akcesyjny Gruzji do Wspólnoty. Do Tbilisi nie dotrze także 30 milionów euro przewidzianych w ramach Europejskiego Instrumentu na rzecz Pokoju.
Stan demokracji w Gruzji był istotnym elementem konkluzji Rady z czerwcowego posiedzenia:
„Rada Europejska wyraża poważne zaniepokojenie niedawnymi wydarzeniami w Gruzji. W szczególności przyjęta ustawa o przejrzystości wpływów zagranicznych stanowi regres względem kroków określonych w zaleceniu Komisji dotyczącym statusu kraju kandydującego. Rada Europejska wzywa władze Gruzji, by jasno wyraziły swoje intencje poprzez odwrócenie obecnego kierunku działań, który zagraża ścieżce Gruzji do członkostwa w UE i de facto prowadzi do wstrzymania procesu akcesyjnego. [..] Rada Europejska apeluje o położenie kresu nasilającym się aktom zastraszania, groźbom i fizycznym napaściom wobec przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego, przywódców politycznych, aktywistów obywatelskich i dziennikarzy w Gruzji. Przypomina, że poszanowanie wartości i zasad, na których opiera się Unia Europejska, ma zasadnicze znaczenie dla każdego kraju ubiegającego się o członkostwo”.
Trudna relacja Gruzji z Zachodem oraz zamrożenie procesu akcesyjnego do UE nie oznaczają, że podzieli ona losy Turcji. Ta stała się kandydatem do Wspólnoty w 1999 roku. Do dziś nie udało się jej spełnić wymogów postawionych przez unijne instytucje. W przypadku kaukaskiego państwa wiele zależy od dalszych kroków rządu, możliwości wycofania przez niego „ustawy o zagranicznych agentach”, a także od procesu przeprowadzenia wyborów parlamentarnych i ich wyniku. Te czekają Gruzję już na jesieni.
Rada Europejska wezwała GM do przeprowadzenia uczciwych wyborów:
„Rada Europejska wzywa władze Gruzji, by zapewniły wolny i uczciwy charakter zaplanowanych na jesień wyborów parlamentarnych oraz zachęca partnerów do prowadzenia znaczących długo- i krótkoterminowych działań w zakresie obserwacji wyborów. Będzie nadal uważnie monitorować sytuację”.
Jak dalej informuje Rada Europejska:
„Gruzji przyznano status kraju kandydującego w grudniu 2023 r., przy założeniu że wykonane zostaną stosowne działania przewidziane w zaleceniu Komisji z 8 listopada 2023 r. Po przyjęciu przez Gruzję ustawy o przejrzystości wpływów zagranicznych Rada Europejska stwierdziła w czerwcu 2024 r., że ustawa ta stanowi regres w stosunku do kroków wskazanych w zaleceniu Komisji i de facto doprowadzi do wstrzymania procesu akcesyjnego”.
PRZYSZŁOŚĆ
Przyszłość Gruzji i jej przynależność do demokratycznego świata stoi więc dziś pod znakiem zapytania. Kraj znajduje się na rozdrożu. Jedną nogą chce być w NATO i w Unii Europejskiej, a z drugiej zacieśnia stosunki gospodarcze z Rosją oraz ogranicza swobody obywatelskie i zastrasza opozycje. Pytanie, czy stanowcze reakcje Zachodu zatrzymają działania GM i sprawią, że jesienne wybory będą uczciwe, a obywatele, organizacje pozarządowe i media będą rzeczywiście wolne.
Fot. nagłówka: Openverse | USAID CC BY-NC 2.0
O autorze
Student Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na UG. Najchętniej piszę o polityce i kulturze. Jestem miłośnikiem filmów dokumentalnych. W wolnych chwilach łączę poezję z fotografią, co zaprowadziło mnie do wystawienia swoich prac w jednej z gdańskich galerii sztuki. Kocham podróże, zdarzyło mi się parę razy wybrać gdzieś autostopem.