Wyobraź sobie, że wraz ze znajomym ukradliście samochód. Niestety, akcja nie przebiegła zgodnie z planem i oboje zostaliście przyłapani na gorącym uczynku przez policję. Co gorsza jesteście recydywistami podejrzanymi o popełnienie znacznie poważniejszego przestępstwa (zbrodni), na co nie ma jeszcze żadnych dowodów. Istnieje jednak spore ryzyko, że przed tobą lata odsiadki. No chyba, że odpowiednio to rozegrasz.
Właśnie rozpoczynają się dwa równoległe przesłuchania. Jesteś w innym pomieszczeniu niż wspomniany wcześniej znajomy i nie możesz się już z nim w żaden sposób komunikować. Policjant proponuję Ci pewien układ – jeśli wsypiesz kolegę i dostarczysz dowodów na jego udział w zbrodni, unikniesz odsiadki.
Odseparowany zastanawiasz się, czy lepiej postawić na współpracę (milczeć), czy grać na siebie (zwalić winę na kolegę). I co ważniejsze – co zrobi ten drugi?
Rozważasz konsekwencje swojej decyzji. Jeżeli żaden z was się do niczego nie przyzna, obaj traficie do więzienia na rok, a może nawet i na dłużej. Zostaniecie skazani jedynie za kradzież samochodu.
Ale policjant budzi w tobie obawy. Jeśli Twój znajomy zacznie gadać, a Ty pozostaniesz wobec niego lojalny czeka cię 20 lat odsiadki (za kradzież i zbrodnię), a on wróci na wolność. Co gorsza wyjdziesz na totalnego frajera. Za wszelką cenę nie chcesz do tego dopuścić. Myślisz dalej.
Sytuacja może potoczyć się też zupełnie odwrotnie. Skażesz swojego znajomego na równie długą karę, a sam nie poniesiesz żadnych konsekwencji. Zastanawiasz się, czy któryś z was zaryzykuje i postawi na szali dwadzieścia lat swojego życia w imię lojalności. W takim przypadku, czy nie lepiej po prostu wkopać znajomego?
Policjant widząc Twój zagubiony wzrok informuje, że jeżeli obaj zaczniecie się nawzajem oskarżać, dostaniecie po 5 lat odsiadki (za kradzież i zbrodnię, ale współpraca z wymiarem sprawiedliwości złagodzi wymiar kary). Zastanawiasz się, czy to przypadkiem nie najlepsza opcja. Przynajmniej najbardziej racjonalna. Ale przecież możesz znacząco skrócić swój wyrok albo w ogóle go uniknąć. Tylko czy wtedy nie wykończą cię wyrzuty sumienia?
Teoria
Współpracować czy grać na siebie? pytają twórcy pierwotnej gry M. Dresher i M. Food. Wtóruje im amerykański matematyk Albert W. Tucker, uzupełniając grę kryminalną historyjką, od której wzięła się nazwa dylematu. Odpowiedzi szuka wspólnie niemal cały świat. Dylemat więźnia jest bowiem najczęściej badanym zjawiskiem społecznym od dziesiątek lat.
To klasyczny problem w teorii gier, który pokazuje jak trudno podejmować decyzje, gdy ich skutki zależą od działań wielu osób. Można go rozrysować za pomocą złożonych macierzy i schematów. Ale nie są one niezbędne, żeby zrozumieć powszechność występowania dylematu więźnia w ekonomii, polityce czy codziennym życiu. Oraz zobrazować uniwersalne prawdy o współpracy, zaufaniu i rzecz jasna egoizmie.
Praktyka na skalę globalną
Po drugiej wojnie światowej rozpoczął się wyścig zbrojeń między USA a ZSRR. Dwa ówczesne supermocarstwa militarne miały przed sobą wybór – zbroić się albo wstrzymać takie działania. Nie miały jednak pewności jaką strategię przyjmie przeciwnik. Gdyby jeden kraj rozbroił się, a drugi rósł w militarną siłę wiązałoby się to z ogromnym ryzykiem i zaburzeniem międzynarodowego ładu. Dlatego, aby utrzymać równowagę zarówno Stany, jak i Związek Radziecki dalej kontynuowały zimną wojnę. Z tego powodu wyścig zbrojeń trwał tak długo. Z perspektywy dylematu więźnia był całkiem rozsądnym rozwiązaniem.
Codzienność
Ale zejdźmy na chwilę do nieco bardziej przyziemnych problemów. Powiedzmy, że chcesz zrobić zakupy. Kierujesz się do jednego z dwóch sklepów: czerwonego lub niebieskiego. W obydwu miejscach można dostać podobne produkty w zbliżonej cenie. Ale pewnego dnia zauważasz, że koszty zakupów w niebieskim sklepie są diametralnie niższe niż w czerwonym. Zachwycony promocjami informujesz o tym wszystkich sąsiadów i znajomych. Niedługo później kupujecie już tylko u właściciela niebieskiego sklepu.
Ale właściciel czerwonego sklepu za wszelką cenę chce wrócić na rynek. Wydaje ogromne sumy pieniędzy na marketing i obniża ceny swoich towarów. Zapewnia klientów, że to u niego jest teraz najtaniej. Zadowolony zauważasz, że ceny w obydwu sklepach znowu się zrównały, tyle że teraz są znacznie niższe.
Kupujący są zachwyceni, ale właściciele sklepów tracą na wzajemnej rywalizacji. Znajdowali się w znacznie lepszej sytuacji, gdy stawki były podobne, ale wyższe. Chociaż promocje to dla nich i tak lepsze rozwiązanie niż utrata wszystkich klientów na rzecz konkurenta.
Rozwiązanie?
Wróćmy do problemu opisanego na początku tekstu. Jaką decyzję podejmiesz? Bez względu na okoliczności, łączącą was relacje czy wyrzuty sumienia – zapewne tak czy siak wsypiesz kolegę.
Wnioski płynące z dylematu więźnia są dziecinnie proste. Najkorzystniejsze rozwiązanie osiąga się współpracując, ale obawa przed egoistycznym zachowaniem innych ludzi i chęć maksymalizacji własnych korzyści sprawia, że zaczynamy rywalizować. A w konsekwencji wszyscy na tym tracą.
Źródła:
- https://coin.wne.uw.edu.pl/tkopczewski/MIKROsite/teoria_gier_ksiazka/ch03s02.html
- https://praktycznezycie.pl/dylemat-wieznia/
- https://www.britannica.com/science/game-theory/The-prisoners-dilemma
O autorze
studentka dziennikarstwa na UW. Uwielbia czytać literaturę piękną, oglądać thrillery psychologiczne i pisać wszelakie twórcze teksty: artykuły, opowiadania oraz wiersze.