Nauka, praca, trening, skin care routine – te motywy pojawiają się często w mediach społecznościowych jako przykład prawidłowego porządku dnia. Internetowi twórcy zachęcają nas do zadbania o swoje zdrowie i życie towarzyskie, przy jednoczesnym dążeniu do ciągłego samorozwoju – zwiększania swoich kompetencji i wiedzy. Przeglądając social media, wielokrotnie widzimy slogan „work-life balance”, przez co nieustannie przedstawiciele starszej generacji zarzucają pokoleniu Z, o którym pisaliśmy już na łamach naszej gazety, lenistwo i roszczeniowość. Jednak, czy my umiemy tak prawdziwie odpoczywać? Odłączyć się od codziennych obowiązków i spędzić dzień bez zamartwiania się o przyszłość, a przede wszystkim nie ulegać tzw. „kulturze zapierdolu”?
Ani minuty opóźnienia…
W dobie internetu ciągle spotykamy się z treściami, których twórcy motywują nas do dbania o swój samorozwój. Na każdym kroku widzimy posty czy TikToki ludzi „ułożonych”, mających wszystko zaplanowane. Ich czas jest idealnie wypełniony i wygląda mniej więcej tak: 5:00 rano pobudka, następnie szybki trening, oczywiście bardzo zdrowe śniadanie, składające się z idealnie dobranych pod względem wartości odżywczych składników, szkoła/studia, praca, a na koniec nauka na ewentualne egzaminy. Nie zapomnijmy jeszcze o odpowiedniej ilości snu, która musi wynosić idealnie 7-8h (i ani sekundy więcej!). Oczywiście wstajemy zawsze równo z budzikiem. W przeciwnym razie jeszcze zaśpimy i przydarzy się tragedia – nie wykorzystamy dobrze całego zaplanowanego wcześniej czasu.
@kaylieestewart nothing more motivating than getting a new workout set 🖤 @KNIX #knix #motivation #thatgirl #healthylifestyle #healthylifestylechange #fyp
Taki wyidealizowany obraz ostatnio jest dosyć często widoczny na TikToku, gdzie wielu twórców dzieli się przebiegiem swojego dnia. Zwracają oni szczególną uwagę na dbanie o siebie i swoją przyszłość. Tylko, czy taki harmonogram rzeczywiście wpływa pozytywnie na nasze zdrowie? Czy nie jest to już zbyt mocno przerysowana kwestia tego, jak powinno wyglądać życie młodych ludzi? Musimy pamiętać, że nie jesteśmy zaprogramowanymi robotami, więc nie musimy codziennie idealnie wypełniać założonych postanowień. Cieszę się, że znalazło się również spore grono twórców, którzy pokazują prawdziwą rzeczywistość, a ta nie zawsze wygląda perfekcyjnie. Każdy z nas może mieć chwilę zwątpienia, kiedy zamiast wstać z samego rana, będzie spał do południa. Zamiast zdrowego obiadu zje fastfooda, a naukę zastąpi oglądaniem Netflixa. Tak, to też jest w porządku, chociaż do niedawna sama tego nie uznawałam.
@activecactus finding balance is everything 🤍 #wellnessjourney #lifestyleinspiration #productiveday #healthymotivation #healthyroutine
No a co z moją przyszłością?
Będąc w wieku, kiedy wkraczamy w dorosłość i uczymy się w niej stawiać pierwsze kroki, myśl o naszej przyszłości napawa wielu z nas przerażeniem. Często pojawiają się myśli: „Co jeśli się nie uda?”, „Co jeśli nie znajdę dobrej pracy i nie będę wystarczająco dobrze zarabiać?”, „Co jeśli te wszystkie lata nauki pójdą na marne, nikogo sobie nie znajdę i skończę nieszczęliw_?”. Takie wątpliwości są w zupełności normalne. Nie zawsze będzie nam wszystko wychodzić, ale najważniejsze jest dążenie do celu, a przede wszystkim wiara w swoje możliwości.
Jednak myślenie o dobrej pracy i pogoń za ciągłym podnoszeniem własnych kompetencji, dzięki którym będziemy wyróżniać się na rynku pracy, często blokuje nas przed prawdziwym odpoczynkiem. Wpadamy niekiedy w pułapkę, w której chcemy być coraz lepsi, wierząc, że dłuższa i cięższa praca przyniesie lepsze efekty. Nieraz spędzamy długie godziny nad książką czy laptopem, bierzemy na siebie coraz to nowsze projekty i obowiązki, wierząc, że zaprocentują one w przyszłości. Myślimy: „Przecież wielu ludzi ma takie kompetencje jak ja, muszę się czymś wyróżnić. Pokazać, że umiem więcej, lepiej”. I tak właśnie nakręca się spirala, przez którą sami na siebie narzucamy presję. Angażujemy się w dodatkowe zajęcia, które mają zagwarantować nam wymarzoną przyszłość, wypełniając każdą sekundę dnia zadaniami. Ale… czy tak jest na pewno?
Zdrowie a praca
Praca i nauka stanowią nierozerwalny element naszego życia – co do tego nikt nie ma wątpliwości. Dbanie o swój samorozwój i kompetencje, które mają nam w przyszłości zapewnić dobry byt, jest naprawdę bardzo ważne. Nic więc dziwnego, że praca nad własną przyszłością stanowi dla wielu z nas priorytet. Jednak nie możemy w tym wszystkim zapominać o swoim zdrowiu psychicznym. Przepracowanie i zmęczenie prędzej czy później da nam o sobie znać. Chociaż wydaje się, że coraz więcej osób z pokolenia Z dba o wyważony tryb życia, to wciąż wielu zapomina o tym, co naprawdę ważne, czyli… odpoczynku.
Spotykając się z kolegami i koleżankami ze studiów czy też młodymi osobami, które rozpoczęły już swoją karierę zawodową, zauważam, że większość z nich nadal nie daje sobie ani chwili wytchnienia. Często nakładają na siebie zbyt wiele projektów, co skutkuje zbyt małą ilością snu oraz nieprawidłowym odżywianiem. Przecież łatwiej jest kupić gotowca, czy też przejść na dietę pudełkową niż marnować zbędnie czas na przygotowywanie jedzenia. Podobnie dzieje się w przypadku wyjść z rówieśnikami. Nierzadko spotykam się z myślami, że: „Kiedy zrobię sobie wolny weekend, to nie wykonam tylu zadań, ile sobie zaplanował_m”. Tylko, czy rzeczywiście ta mniejsza ilość obowiązków wpłynie na całą naszą przyszłość? Czy, jeśli poświęcimy jeden lub dwa wieczory na regenerację, to stracimy naprawdę tak wiele? Nie wydaje mi się.
Przyznam, że sama też daje uwikłać się w tę pułapkę, wypełniając każdą wolną chwilę nowymi zadaniami. Często pojawia się myśl, że kiedy oglądam odcinek ulubionego serialu po ciężkim dniu pracy i nauki, marnuje swój czas. Przecież mogłabym go wykorzystać na trening czy pogłębianie innych umiejętności. Musimy jednak w tym wszystkim pamiętać, żeby robić to z głową i umiarem. Nie mówię, aby odpoczywać przez cały tydzień, nie robiąc kompletnie nic. Jednak warto zwrócić uwagę na to, jak wygląda obecnie nasze życie. Możemy nawet nie zdawać sobie sprawy, że jesteśmy częścią „kultury zapierdolu”, która popycha nas do ciągłej pracy, kosztem własnego zdrowia i relacji z bliskimi nam osobami.
Kiedyś a dziś
Starsze pokolenia często pracowały ponad swoje siły, nie dbając przy tym o swoje zdrowie ani bliskich. Często rodzice, aby otrzymać awans i zapewnić rodzinie lepsze życie, wyrabiali nadgodziny, co skutkowało ich wieczną nieobecnością w domu. Obecnie czasy się zmieniły – żyjemy szybko, mamy wiele nowych możliwości, chociażby dzięki sztucznej inteligencji, co skutkuje mniejszą szansą na szybszy awans. Często stanowiska w dużych korporacjach obsadzone są stałymi, długoletnimi pracownikami, przez co młodej osobie ciężko jest się „przebić” i wykazać. Doświadczeni współpracownicy nie szczędzą sobie również słów krytyki wobec osób po studiach, które dopiero zaczynają swoje kariery. Nierzadko umniejszają oni możliwościom oraz kompetencjom młodych. Przedstawiciele poprzednich pokoleń, wychowani w ramach „kultury zapierdolu”, przekazali nam pewne wzorce, od których teraz my – młodzi – chcemy się uwolnić, chociaż nie zawsze jest to łatwe. Niekiedy sami dajemy wciągnąć się w wir pracy, ale mimo to, swoje dobro i życie prywatne przedkładamy ponad to zawodowe.
Szczerze mówiąc, to nie widzę mniejszego zaangażowania młodych przedstawicieli pokolenia Z od tego, jak pracowały na swoją przyszłość starsze generacje. Tak, nie chcemy pracować po 16h w firmie, która oferuje nam praktyki za niskie pieniądze lub za darmo. Tak, przykładamy większą wartość do swojego zdrowia. Tak, staramy się dbać o swój odpoczynek. Ale na pewno nie jesteśmy leniwi. Pracujemy równie ciężko na osiągnięcie sukcesu, tylko staramy się to czynić z głową i rozsądnie. Wiele godzin spędzamy, ucząc się nowych języków, podszkalamy swoje kompetencje, niekiedy zarywając noce, pijąc przy tym hektolitry kawy. To, co starsze pokolenia nazywają naszym lenistwem, to niezgoda na pracę ponad normę, kiedy nie otrzymujemy za nią adekwatnego wynagrodzenia. Jeśli chęć samorozwoju przy jednoczesnym dbaniu o respektowanie naszych granic i kompetencji, to lenistwo, to tak, zdecydowanie jesteśmy leniwi.
Badania islandzkich naukowców
Branie na siebie zbyt dużej ilości obowiązków, ciągła nauka, udoskonalanie kompetencji oraz nierzadko dodatkowa praca, która pozwala nam, studentom, utrzymać się na studiach, skutkuje przemęczeniem. Wpływa to niekorzystnie na efekty naszej pracy. Często nie mamy na nic siły, źle sypiamy, przez co pojawiają się problemy z koncentracją i zapamiętywaniem kolejnych rzeczy. Już te aspekty pokazują, że odpoczynek jest potrzebny. Bez niego nasz wysiłek wkładany w pogłębianie umiejętności może zwyczajnie pójść na marne. Nie wspominając już o zdrowiu. W pewnym momencie nasz organizm sam upomni się o chwilę wytchnienia, co spowoduje dłuższe wolne od pracy nad naszymi celami.
Jednak przyjrzyjmy się badaniom przeprowadzonym w latach 2015-2019 przez islandzkich naukowców we współpracy z tamtejszym rządem. Islandczycy zdecydowali się wprowadzić czterodniowy tydzień pracy. W efekcie 2500 pracowników, m.in.: z przedszkoli, prywatnych firm, dostawców usług społecznych i szpitali, przeszło z 40-godzinnego na 35 lub 36-godzinny tydzień pracy. Celem badania było wykazanie, czy możliwe jest pracować mniej i odnosić takie same (albo nawet lepsze) efekty, przy jednoczesnym zachowaniu dawnego wynagrodzenia.
Wyniki były jak najbardziej zadowalające. Wykazano, że zmniejszenie godzin pracy nie spowodowało spadku produktywności pracowników, a nawet w okresie próbnym ich wydajność wzrosła. Odnotowano również, że poprawił się ich stan psychiczny – byli oni bardziej weseli, pełni energii i zmotywowaniu do działania. Sami badani powiedzieli, że było to skutkiem zwiększonego czasu na odpoczynek. Dzięki temu mogli spędzić więcej czasu z rodziną, przyjaciółmi czy spełniać swoje pasje.
„To [skrócenie czasu pracy] świadczy o zwiększonym szacunku dla jednostki. Że nie jesteśmy tylko maszynami, które po prostu działają… przez cały dzień. Potem prześpij się i wróć do pracy. [Ale] jesteśmy ludźmi z pragnieniami i życiem prywatnym, rodzinami i hobby” – mówi jeden z badanych.
Wszystko z umiarem
Wyniki pokazują jednoznacznie, że zadbanie o swój odpoczynek oraz relacje z bliskimi znacząco wpływają na naszą produktywność. Dotyczy to również naszych codziennych zachowań i poświęcania czasu chociażby na naukę i inne zadania. Nie dajmy się zwariować w pogoni za naszą przyszłością. Oczywiście, jest ona ważna, dlatego nie lekceważmy nauki, dodatkowych projektów czy zajęć i zwiększania swych kompetencji. Jednak nie zapominajmy w tym wszystkim o sobie – dbaniu o prawdziwy odpoczynek, a przede wszystkim zdrowie.
Fot. nagłówka: Aziz Acharki/Unsplash
O autorze
Studentka Dziennikarstwa Międzynarodowego na Uniwersytecie Łódzkim. Miłośniczka muzyki, koncertów i widowisk teatralnych, ale przede wszystkim pozytywna osoba, poszukująca swojej drogi w tym zwariowanym świecie.