Przejdź do treści

Sen o wolności: aktywizm w Gruzji wobec oligarchii

Od rosyjskiej inwazji w 2008 nastroje demokratyczne w Gruzji zdają się być silne jak nigdy przedtem. Aktywiści zdają się nie być zniechęceni oligarchicznymi rządami partii Gruzińskie Marzenie, która sprawuje władzę nieprzerwanie od 2012 roku. O sytuacji w kraju rozmawiam z aktywistą, Dachim Imedadze, z ruchu Shame. (Wywiad przeprowadzono przed wprowadzeniem tzw. Ustawy o Agentach Zagranicznych)

Na Kaukazie dalej bez zmian

Grzegorz Zaprawa [G.Z.] Pomimo całego postępu, jaki Gruzja poczyniła ostatnio w kierunku integracji europejskiej, nadal wydaje się, że macie wiele problemów. Chodzi mi zwłaszcza o niedawną ustawę o organizacjach pozarządowych. Jak myślisz, skąd biorą się takie pomysły, skoro partia rządząca uważa się za proeuropejską?

Dachi Imedadze [D.I.] Powiedziałbym, że Gruzja jest bardzo podobna do tego czym są Węgry, najlepszą analogią dla rządu Iwaniszwilego jest rząd Orbana. Mamy tu do czynienia z tym, że w swojej retoryce są proeuropejscy, prodemokratyczni, pluralistyczni itp., ale ich działania już niekoniecznie. Prawa, które wprowadzają i kroki, które podejmują, są w większości autorytarne. Jeśli weźmiemy jako przykład prawo o organizacjach pozarządowych, które później zostało nazwane prawem rosyjskim, zostało ono po prostu wprowadzone w celu wzmocnienia ich władzy politycznej. Zawsze używają taktyki tworzenia wroga, malowania obrazu wroga, czy to organizacji pozarządowych, opozycji, młodzieży, kogokolwiek, kogo uważają za przydatnego w danym momencie. Wracając do pytania, skąd biorą się te pomysły, myślę, że pochodzą od skorumpowanej natury obecnego rządu. Jest nie tylko autorytarny, ale także skorumpowany. I używa w zasadzie wszystkich możliwych narzędzi, aby wzmocnić swoją władzę i pozostać u władzy tak długo, jak to możliwe.

[G.Z.] Czy myślisz, że są szczerzy w swoich zamiarach przystąpienia do Unii Europejskiej? W ramach integracji będą musieli spełnić pewne wymagania dotyczące korupcji.

[D.I.] Na pewno są dobrzy w formalnej stronie wymagań i swoich działań. Tak więc, jeśli są zobowiązani do napisania pewnego prawa, które mówiłoby, że nie ma oligarchów w gruzińskiej polityce, to takie prawo napiszą. Ale oczywiście znajdą sposoby na jego obejście, także w rzeczywistości nic się nie zmieni. Wracając do pytania, czy chcą przystąpić do UE, myślę, że tak. Ale nie dlatego, że widzą w UE wartość i są patriotami, że w Unii widzą cywilizacyjną ścieżkę Gruzji, ale raczej dlatego, że wiedzą, że społeczeństwo jest naprawdę prozachodnie, proeuropejskie. Muszą więc być również proeuropejscy, ponieważ w przeciwnym razie stracą wszelkie poparcie, jakie mają w tej chwili. Ale w rzeczywistości, jeśli jest to coś, co dotyczy ich władzy politycznej, nie wykonają tego naprawdę. Będą starali się omijać te przepisy, jak tylko mogą.

[G.Z.] Czy uważasz, że fałszują wybory?

[D.I.] Oczywiście. Zwłaszcza w przypadku trzech ostatnich wyborów. W 2018 r. odbyły się wybory prezydenckie, potem parlamentarne, a następnie samorządowe. Tak więc w każdym z tych trzech przypadków użyli pewnych taktyk manipulacyjnych, które pozwoliły im uzyskać przewagę nad opozycją i wygrać te wybory przekupstwem, zastraszaniem, a także fałszowaniem bezpośrednio w punktach głosowania. Niestety, międzynarodowi obserwatorzy, którzy brali udział w tych wyborach w przeszłości, nie od razu określili je jako fałszerstwa. Ale zawsze mówią, pamiętam nawet sformułowanie, że granica między państwem a partią zanika. Ponadto, wykorzystują budżet państwa do mobilizowania głosów. Mimo to międzynarodowi obserwatorzy uznali wszystkie wybory za ogólnie wolne i uczciwe. Zawsze zauważali, że były pewne naruszenia, jak doniesienia o przekupstwie i zastraszaniu, i tym podobne. Niestety, nasz sąd również jest skorumpowany. Skargi do sądu w sprawie naruszenia prawa wyborczego nie były nawet brane pod uwagę. Pamiętam nawet, że w 2020 roku, kiedy mieliśmy wybory parlamentarne, co najmniej kilkaset skarg zostało wniesionych do sądu i myślę, że tylko trzy z nich zostały przyjęte. Nie przypominam sobie dokładnych liczb, ale ogólny trend tak wygląda.

[G.Z.] Z drugiej strony Saakaszwili nie wydawał się lepszy. Również został oskarżony o korupcję.

[D.I.] Dokładnie, zarzuca mu się, że roztrwonił pieniądze z budżetu państwa na swoje prywatne sprawy. Jego sprawa jest obecnie w toku i nie tylko wykorzystywał państwowe pieniądze, ale również ingerował w proces wyborczy. Mamy więc bogatą historię korupcji.

Wizja przyszłości

[G.Z.] Jakie nadzieje wiążesz z przyszłością Gruzji, skoro korupcja ma w tym państwie aż tak długą tradycję?

[D.I.] Cóż, przed wyborami w 2012 roku, nikt tak naprawdę nie myślał, że da się zmienić rząd za pomocą wyborów. Ale w 2012 roku Gruzini zdecydowali się zmienić rząd. A jeśli spojrzeć na frekwencję w tamtym roku, myślę, że była to rekordowa frekwencja – ponad 60% społeczeństwa poszło do wyborów. Mam więc nadzieję, że w tym roku, kiedy ponownie odbędą się wybory parlamentarne, jak najwięcej Gruzinów stawi się w lokalach wyborczych. Wierzę, że zmienimy rząd, a potem będziemy kontynuować marsz wzdłuż naszej europejskiej ścieżki. I powiedziałbym, że myślę, że Polska i zeszłoroczne wybory są dobrym przykładem tego, jak może działać jedność i demokracja.

[G.Z.] Ale do tego trzeba by mieć kandydatów, którym można zaufać w kwestii walki z korupcją. Czy uważasz, że jakiejś partii można zaufać w tym względzie?

[D.I.] Cóż, zabawne jest to, że będąc aktywistą sam nawet nie wiem jeszcze, na kogo głosować, ponieważ opozycja również nie jest tutaj idealna, delikatnie mówiąc. Wciąż mają problem z pokazaniem swojej tożsamości, ideologii politycznej, planów, obietnic reform i tak dalej. Nie jestem pewien, czy znam jakąś partię, która mogłaby to zrobić, ale wiem, na kogo nie zagłosuję. I oczywiście jest to rząd. Jest to również partia Saakaszwilego, więc dwie największe partie.  I jestem pewien, że tak, nie zagłosuję na nich, ale na kogo głosować? Tego nie wiem.

[G.Z.] Jak myślisz, skąd pochodzi ich poparcie, skoro są dwiema największymi siłami w polityce?

[D.I.] Myślę, że pochodzi od bardziej konserwatywnego elektoratu. Sądzę też, że zwolennicy Saakaszwilego to głównie ci, którzy tęsknią za jego czasami. Pomimo wszystkich naruszeń praw człowieka i korupcji, ludzie pamiętają te czasy z całym postępem, który osiągnął dzięki kwitnącej wówczas gospodarce. Ma więc swoją naprawdę silną bazę, która wspiera go bez względu na wszystko. Chcą tylko tego, by znów był liderem Gruzji. I postrzegają go jako jedyną możliwą opcję pokonania reżimu Iwaniszwilego. Co do obecnego rządu, myślę że grają bardziej konserwatywnie. Mają głosy prorosyjskich obywateli. Mają też tych, którzy naprawdę nienawidzą perspektywy powrotu Saakaszwilego do rządu. No i poparcie umiarkowanie proeuropejskich wyborców, więc całkiem spora mieszanka.

I myślę, że głównym motorem dla ludzi głosujących na Gruzińskie Marzenie jest to, że ich propagandzie udaje im się przedstawić jako jedynego aktora, który może zapobiec wojnie z Rosją. Tak więc ich codzienna retoryka jest taka, że gdyby teraz jakakolwiek grupa opozycyjna doszła do władzy, to mielibyśmy wojnę z Rosją. Używali nawet określeń, że Tbilisi może stać się czymś w rodzaju Mariupola, i to pochodzi od przewodniczącego partii. Zasadniczo więc grają na strachu Gruzinów i oferują się jako rozjemcy z Rosją. Tak więc wielu ludzi, którzy mają traumę z powodu przeszłych wojen z Rosją, mają tendencję do głosowania na nich.

[G.Z.] Jak chcą zapobiec eskalacji, jednocześnie odzyskując suwerenność? Nadal macie okupowane terytorium. Nadal chcecie przystąpić do Unii Europejskiej. Wydaje się to sprzeczne z unikaniem eskalacji.

[D.I.] Oczywiście, że jest to sprzeczne, ale tak działa ich propaganda. Nawet sami są z rosyjskiego pochodzenia. Kobakhidze zebrał cały swój majątek w Rosji w latach 90-tych. Ma wszystkie możliwe powiązania z wysokimi rosyjskimi urzędnikami i z oligarchami. Dlatego Rosja nie ma zamiaru iść na wojnę z rządem, z którym ma pewne powiązania. Więc tak to jest postrzegane w głowach ludzi.

Protesty przeciwko Ustawie o Agentach Zagranicznych Wikimedia/ Praca Własna https://en.wikipedia.org/wiki/2023%E2%80%932024_Georgian_protests#/media/File:8_march_protest_in_Tbilisi_(cropped).jpg

Bliskie zwycięstwo

[G.Z.] Ty. Czy uważasz, że Gruzja miałaby jakiekolwiek szanse na odzyskanie okupowanych terytoriów, zwłaszcza że teraz armia rosyjska jest zaangażowana w Ukrainie?

[D.I.] Tak, myślę, że tak.  Nigdy jeszcze szanse nie były tak wysokie. Przed 2022 nie było wyraźnej ścieżki, aby tak się stało. Osłabiona Rosja może zostać zmuszona do zabrania swojej armii z gruzińskich terytoriów okupowanych. Ale jest też inna kwestia, ponieważ są też lokalne tak zwane rządy, które są oczywiście kontrolowane przez Rosjan, a cała elita polityczna jest rosyjskim pełnomocnikiem. I nadal są tam ludzie, którzy uważają, że reintegracja z Gruzją stanowi koniec dla ich celów narodowych. Musimy więc zastanowić się, jak to zrobić. A moja osobista opinia jest taka, że parasol UE naprawdę bardzo tam pomaga. Wyobraźmy sobie przypadkowego obywatela lub mieszkańca Abchazji i tego, że Gruzja jest częścią Unii Europejskiej z całym systemem opieki społecznej. I te korzyści będą w stanie zachęcić ich do zostania częścią Gruzji, oczywiście z ogromną autonomią. Tak więc myślę, że integracja z UE jest naprawdę kluczowa w tym obszarze. No i też kwestia autonomii, aby czuli, że nie wszystko będzie rządzone z centrum, tylko że raczej każda część Gruzji, każdy region Gruzji będzie miał silną autonomię, lokalne rządy i samorządność.

[G.Z.] Wygląda na to, że cywile, którzy tam mieszkają, nie ufają zbytnio gruzińskiemu rządowi.

[D.I.] Obecnie nie. Lokalni rządzący nie prowadzą też żadnych formalnych rozmów ani współpracy, głównie dlatego że uważają Gruzję za wroga. Nie sądzę, że jest to oparte tylko na ich warunkach i opinii. To również Rosja dyktuje zasady gry i oni pozwalają lub nie pozwalają stronie kaukaskiej i osetyjskiej angażować się w jakiekolwiek negocjacje ze stroną gruzińską. Rosyjska kontrola jest nawet widoczna w genewskich formatach dyskusji. W Genewie istnieje format, w którym strona gruzińska, strona rosyjska i przedstawiciel tak zwanych rządów okupowanych terytoriów spotykają się i omawiają niektóre kwestie. Ale nawet tam, kiedy czytamy. O tym, jak przebiegają te sesje. Rosjanie są zawsze prowokacyjni i destrukcyjni i nigdy nie przyczyniają się do dialogu.

[G.Z.] Czy uważasz, że po przyjęciu Gruzji Unia Europejska powiększy się również o resztę Kaukazu?

[D.I.] Nie wiem, jak w Azerbejdżanie, ponieważ zamiast demokracji mają tam po prostu dyktaturę. Nawet poza tym, myślę, że Azerbejdżan nie jest tak zainteresowany i chętny do przystąpienia do Unii Europejskiej, ale raczej ma własne cele regionalne i stawia bardziej na współpracę z Turcją. Ale w przypadku Armenii, a zwłaszcza w związku z ostatnią zmianą polityki Nikola Paszyniana, premiera w odniesieniu do Rosji. Uważam, że Ormianie mają duże szanse na znalezienie się razem z Gruzją w tym samym koszyku i dołączenie do UE, zwłaszcza że mówimy o rozszerzeniu do 2030 roku.  Jestem pewien, że jeśli państwo ormiańskie i naród ormiański pokażą swoją wolę bycia częścią Unii Europejskiej i podejmą pewne niezbędne kroki, UE chętnie to zaakceptuje.

Protesty kontra policja

[G.Z.] Jakie macie obecnie cele na najbliższą przyszłość jako aktywiści?

[D.I.] Przez ostatni rok zdecydowaliśmy się wstrzymać działania uliczne, takie jak demonstracje, wiece, które do tej pory były naszym głównym profilem. Ale w zeszłym roku postanowiliśmy skupić się bardziej na komunikacji i przeprowadziliśmy kampanię o nazwie Home to Europe, poświęconą informowaniu opinii publicznej o korzyściach płynących z Unii Europejskiej i zwiększaniu ogólnego poparcia społeczeństwa dla tej idei. Myślę, że odnieśliśmy sukces. A jeśli chodzi o ten rok, jak już powiedziałem, zbliżają się naprawdę ważne wybory. Więc to, co zawsze robiliśmy podczas ostatnich dwóch wyborów i oczywiście planujemy zrobić to również w tym roku, to kampania „Get out the Vote”, aby przekonać jak najwięcej Gruzinów do wzięcia udziału w wyborach, zwłaszcza młodzież. Drugim dużym projektem, który mamy, jest stworzenie centrum aktywizmu, które jest w zasadzie projektem współpracy między nami a dwiema innymi organizacjami obywatelskimi w Gruzji o różnych profilach. Jedna z nich jest feministyczną, queerową organizacją, druga natomiast zajmuje się dziennikarstwem śledczym. Staramy się więc znaleźć pewien rodzaj synergii między tymi trzema organizacjami i nawiązać współpracę.

[G.Z.] Jak traktuje was rząd, zdarzają się przypadki ataków ze strony policji?

[D.I.] Na pewno zawsze jesteśmy atakowani przez propagandę rządową. Nawet wtedy, gdy ustawa o agentach była rozpatrywana. Prowadzili kampanię, by przekonać opinię publiczną, dlaczego tego potrzebujemy. Że niby nie wiemy, jak fundusze są wydawane przez te organizacje pozarządowe, a nas podawali w kółko jako przykład. I nie tylko przez propagandę jesteśmy atakowani, ale też fizycznie. W sumie 35 razy ktoś z nas był aresztowany, w tym ja. Policja zawsze używa tej samej taktyki, na przykład, coś się dzieje na ulicach, mamy falę protestów, więc aresztują paru kluczowych członków, o których wiadomo, że są odpowiedzialni za jakąś logistykę lub cokolwiek innego.

[G.Z.] Co z opinią publiczną? Zgaduję, że propaganda rządowa skutecznie podsyca nieufność wobec was.

[D.I.] Propaganda rządowa wykonała naprawdę dobrą robotę, etykietując nie tylko ruchy pro LGBT, ale każdego, kto jest antyrządowy jak opozycja, media, aktywiści, ludzie kultury, jako antyrodzinnych, antypaństwowych, antytradycyjnych. I w prawdziwym życiu ma to straszne konsekwencje. Jestem w 100% pewien, że gruzińska opinia publiczna naturalnie nie przejmuje się tym, kto jest gejem, kto lesbijką, ale propaganda i kampania na ten temat naprawdę tworzy nienawiść wśród ludzi do pewnych grup. Czasami przeradza się to w przemoc. Na przykład w 2021, kiedy to brutalny tłum biegał po ulicach miasta i bił, po prostu przypadkowo bił ludzi, a także członków mediów. Myślę, że tego dnia rannych zostało 55 dziennikarzy.

Mimo to myślę, że społeczeństwo się rozwija. I powiedziałbym, że mam na to również dowód. Było takie badanie, przeprowadzone przez NDI, które porównało wyniki tego samego pytania z ankiety z 2012 i 2021 roku. Pytanie brzmiało: Czy uważasz, że prawa osób LGBT powinny być chronione tak samo jak innych ludzi? Coś w tym stylu. I tylko w 2012 r. 10% lub 12% osób odpowiedziało twierdząco na to pytanie. Ale w 2021 roku ta sama liczba wyniosła około 40%. Więc, mamy wzrost i my widzimy, że Gruzini stają się coraz bardziej otwarci w tej kwestii, a rząd musi coraz bardziej się wysilać aby podsycać nienawiść do tych grup.

[G.Z.] Takie ataki są wspierane przez państwo?

[D.I.] Uważam, że są w ścisłej współpracy z tymi grupami i używają ich jako instrumenty polityczne. Rząd postrzega inicjatywy takie jak marsz dumy, jako zagrożenie, a skoro nie może użyć policji, to wykorzystuje bandy chuliganów. Czasami członkowie takich grup są skazani, ale otrzymują czysto symboliczne kary, takie jak grzywny w wysokości kilkuset lari, podczas gdy nas ,aktywistów, regularnie karze się mandatami w wysokości paru tysięcy lari.

Fot. nagłówka Max Kukurudziak / unsplash