Przejdź do treści

Wodyński: Reset na wczoraj!

Sądownictwo i media publiczne. To te dwa obszary najbardziej ucierpiały w ciągu ostatnich 8 lat. Na ten moment możemy uznać, że mamy dwa systemy prawne i dwie telewizje (bo to TVP jest najważniejszym elementem mediów publicznych). Z jednej strony mamy neo-KRS i neo-sędziów, bałagan w Sądzie Najwyższym i sędziów-dublerów w Trybunale Konstytucyjnym. Z drugiej mamy Bodnara, który pomału próbuje przywrócić stan sprzed 2015 roku, metodami bardzo ciekawymi oraz kwestionowanym przez dzisiejszą opozycję. Mamy także neo-TVP bez paskowego, Pereiry i bez doktryn Kurskiego oraz TVP na uchodźstwie, które barykaduje się w Republice. Wniosek z prawie pierwszych 100 dni rządów jest jeden – tak dalej nie da się żyć. 

Zacznijmy od początku. Na nowo

Potrzebujemy resetu konstytucyjnego. Polegałby on na zmianie Konstytucji z udziałem całego parlamentu, bez wykluczenia żadnej ze stron. Na już trzeba uregulować sądownictwo i media publiczne. Dualizm prawny jest bardzo niebezpieczny. Jeżeli każdy człowiek będzie mógł podważać prawo czy wyroki sądów to przestaniemy żyć w państwie prawa. Przykład Wąsika i Kamińskiego jest idealnym zobrazowaniem tego, do czego doprowadza dualizm prawny. W końcu są oni posłami czy nie? Mogą wejść na salę posiedzeń i głosować czy nie? Marszałek Hołownia mówi jedno, Sąd Najwyższy drugie. Dochodzi do sytuacji, gdzie byli posłowie przepychają się ze Strażą Marszałkowską.  Konflikt ten może eskalować, a wtedy na uderzeniach Macierewicza się nie zakończy. Dualizm prawny to wstęp do wojny domowej. Tego należy uniknąć. 

Jeżeli chodzi o inne elementy resetu konstytucyjnego, ja wykorzystałbym sytuacje i poruszył kwestie kompetencji Prezydenta RP i Rady Ministrów. Należy je uregulować w taki sposób, by nigdy więcej nie było „sporu o krzesło” czy wyrywania flagi w Dublinie. Warto też by się zastanowić nad kolejnymi organami rzecznikowskimi umocowanymi na poziomie ustawy zasadniczej, na przykład Rzecznik Praw Ucznia.

Dyktatura większości

No ale po co obecna większość ma się przejmować największym klubem parlamentarnym, skoro mogą oni napisać i przegłosować ustawy, które cofną nas w czasie z powrotem do 2015 roku? Dlatego, że w Rządzie się bywa, a nie jest. Jeśli obecna opozycja nie będzie uznawała obecnych zmian, to jest duża szansa, że za 4 lata władza się zmieni i wróci do poprzednich rozwiązań. I tak w kółko. Ta wojna polsko-polska musi się zakończyć raz na zawsze. Takim rozwiązaniem jest zaproszenie wszystkich stron sceny politycznej na rozmowy. Zbudowanie na nowo systemu sądownictwa oraz uporządkowanie problemów mediów publicznych z udziałem każdej ze stron może pozwolić na zażegnanie tego konfliktu. Ale do tanga trzeba dwojga, a w tym przypadku nawet sześciorga.

Fot. Antoni Byszewski/Gazeta Kongresy

Rozliczenia – czyli historia kołem się toczy

Czy kolejny „okrągły stół” oznacza kolejną politykę „grubej kreski”? Tego nie wiem. Na ten moment mamy 3 komisje śledcze, które będą próbowały znaleźć winnych bardzo poważnych afer (ds. wyborów kopertowych, ds. afery wizowej i ds. afery Pegasusa). Obecna większość nie odpuści rozliczenia poprzedników, bo oprócz pięknych haseł o praworządności jest to bardzo dobre paliwo polityczne. Jest jednak szansa, że każda ze stron zrobi krok w tył i uda się wypracować konsensus.

Czy jestem naiwny, że wierzę w taką sytuację? Możliwe, że tak. Każda ze stron na tym konflikcie może zyskać, dlaczego więc mieliby coś zmieniać? Dodatkowo, dlaczego PiS miałby pozbyć się swoich nominatów z TK i SN? A dlaczego kordonowa koalicja miałaby odpuścić rozliczania poprzedniej ekipy? Przyjmuję te argumenty i się z nimi zgadzam. Partiom jest na rękę kiedy się kłócimy, wyzywamy, nienawidzimy i się bijemy czy zabijamy (choć na szczęście do takich sytuacji jeszcze nie doszło, mimo zapewnień prezesa Kaczyńskiego o „mordach politycznych”). Tylko czy jest to dobre dla społeczeństwa? Czy jest to dobre dla Narodu? Czy jest to dobre dla państwa? Jako że ja stawiam te elementy wyżej niż interes jakiejś partii, proszę i apeluję: reset na wczoraj!

 

Fot. nagłówka: Antoni Byszewski/Gazeta Kongresy

O autorze

Uczeń IV klasy liceum. Członek Stowarzyszenia Umarłych Statutów. Miłośnik Gwiezdnych Wojen i dobrej herbaty. Pisze felietony polityczne, artykuły o polityce i historii politycznej.