Czy was – drodzy czytelnicy – też irytują wszechobecne w debacie publicznej populizm i pseudonauka? Wydaje mi się, że nie wszyscy mamy na ten temat takie same zdania. W końcu, zgodnie z podstawowymi prawami ekonomii, nie ma podaży bez popytu. Co więcej, duża część społeczeństwa zamyka się w bańce własnych przekonań i unika konfrontacji z opinią przeciwną. Z kolei państwo, zamiast aktywnie temu przeciwdziałać, wręcz przyłącza się do rozwoju polaryzacji społecznych. To z kolei prowadzi do wzburzonych debat, które opierają się na emocjach, a nie na racjonalnych argumentach.
Vox populi, vox Dei
Przytoczona sentencja trafnie oddaje nastawienie niektórych polityków (nie tylko w Polsce) do prowadzenia polityki – uważają, że głos ludu jest głosem Boga. To często przejawia się w obietnicach wyborczych, które nie mają oparcia w rzeczywistości i mają na celu zdobycie poparcia jak największej liczby osób.
Problem populizmu jest tak stary, jak stara jest demokracja – z lekcji historii przypomnijmy sobie o działalności demagogów w starożytnych Atenach, w których przy pomocy mechanizmu ostracyzmu co poniektórzy politycy pozbywali się swoich konkurentów politycznych. Demagodzy często oskarżali niewygodne sobie osoby o działanie na szkodę polis, stosując przy okazji liczne sztuczki erystyczne. Ogłupiony w ten sposób lud ateński skazywał oskarżonego na kilkunastoletnie wygnanie z miasta. Ofiarami tego procederu stali się zasłużeni dla Aten Temistokles (dowódca w zwycięskiej bitwie pod Salaminą z 480 r. p.n.e.) czy Kimon – wieloletni przywódca Aten.
Niestety, historia nie nauczyła nas, jak radzić sobie z tym problemem, a polski system edukacji nadal zaniedbuje kształtowanie umiejętności krytycznego myślenia i weryfikacji informacji. Zamiast tego zmusza uczniów do zapamiętywania ogromu danych, które muszą przyjąć bez wahania. W ten sposób wychowujemy człowieka podatnego na wszelkiego rodzaju manipulacje, krętactwa i kłamstwa serwowane przez współczesne media. Przyjemniej jest wierzyć, że wieku emerytalnego nie trzeba podnieść ani że problem masowej imigracji do Europy da się rozwiązać ot tak, zamykając po prostu granice. Wszelkie racjonalne argumenty przeczące tym faktom budzą od razu kontrę, są zakrzykiwane przez ludzi, którzy nie mają żadnych kompetencji do wypowiadania się w tych sprawach.
Podważanie konsensusu naukowego
Coraz częściej osoby bez odpowiedniej wiedzy i kompetencji wypowiadają się publicznie na tematy specjalistyczne. Kreują się w oczach ludzi na autorytety, choć w rzeczywistości nimi nie są. Część społeczeństwa podatna na tego typu przekazy jest przekonana o tym, że internetowi celebryci walczą z tzw. systemem, utożsamianym z elitami finansowymi, politycznymi czy farmaceutycznymi. W Polsce zjawisko pseudonauki znajduje żyzny grunt, częściowo ze względu na brak wychowania do odporności na populizm, ale nie tylko. Innym katalizatorem problemu jest rozwój nowych technologii informacyjnych. W mediach społecznościowych każdy z nas ma prawo do dzielenia się swoimi poglądami, a algorytmy dostarczają użytkownikom treści, które zgadzają się z ich poglądami. To nie sprzyja rzetelnej debacie publicznej.
Recepta dla demokracji
Osobiście nie wierzę w to, że opisane wyżej zjawiska można całkowicie wyplenić – jedną z cech demokracji jest wolność słowa, która odróżnia nasz system od ustrojów autorytarnych. Jednocześnie wiąże się z nią mniejsza stabilność polityczna i podatność na występowanie populizmu. Nie oznacza to jednak, że należy bezczynnie stać w obliczu tych wyzwań i zagrożeń. Najwyższy czas wprowadzić do szkół naukę krytycznego myślenia i zreformować podstawę programową. Oczywistym krokiem wydaje się również odpolitycznienie telewizji publicznej, tak, by znów stała się pluralistyczna. Pora odbudowywać zaufanie obywateli do państwa i jego instytucji, które muszą zacząć aktywnie interweniować w przypadkach siania pseudonauki i kłamstw. Działanie takie nie może jednak wykraczać poza ramy prawa, gdyż rodziłoby to ryzyko zagrożenia dla swobody wypowiedzi. To ogromne wyzwanie, które wymaga równowagi między wolnością słowa a obowiązkiem interwencji w imię dobra publicznego.
Fot. nagłówka: Unsplash
O autorze
Student dziennikarstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego i członek Rady ds. Równego Traktowania przy prezydencie Krakowa. W przeszłości radny Młodzieżowej Rady Krakowa. Laureat VIII i IX Olimpiady Wiedzy o Mediach. Na co dzień interesuje się zagadnieniami z zakresu geopolityki, geografii społeczno-gospodarczej oraz historii.