Przejdź do treści

Analiza obietnic wyborczych: Wykluczenie Komunikacyjne

Kampania wyborcza zmierza ku końcowi. 15 października przyjdzie nam wybrać kolejnych przedstawicieli do Parlamentu. W wypowiedziach polityków przewijają się podobne tematy. Kryzys uchodźczy, wojna z Ukrainą, inflacja, trudna sytuacja na rynku mieszkaniowym, także zaostrzenie prawa aborcyjnego czy kwestia uregulowania związków partnerskich.

Są jednak tacy, którzy dużo bardziej martwią się tym, czy PKS zatrzyma się w ich wsi, czy pociąg zajedzie wreszcie na stację w ich miasteczku. Nie powinniśmy mieć im tego za złe. Wykluczenie komunikacyjne nie sprzyja partycypacji obywatelskiej. Co największe opcje polityczne mają do zaoferowania w kwestii dostępności do transportu?

Czym jest wykluczenie komunikacyjne?

Wykluczenie komunikacyjne to zjawisko, które w całkowitym bądź znaczącym stopniu ogranicza mobilność jednostki. Więcej o jego społecznych skutkach możecie przeczytać tutaj. Według Stowarzyszenia Ekonomiki Transportu, aż 20% miejscowości w Polsce jest pozbawionych jakiejkolwiek formy transportu publicznego. Taki wynik to pokłosie przemian ustrojowych i polityki cięć, która na bardzo długo wpisała się w krajobraz rodzimej polityki. Co oferują współcześni aktorzy polskiej sceny politycznej, by to zmienić?

KW Prawo i Sprawiedliwość

Na logikę — partia, która rządziła krajem osiem lat, m.in. w czasie pandemii i licznych kryzysów, na które reakcja pozostawia wiele do życzenia, powinna mieć pewną trudność w utrzymaniu poparcia. Żyjemy jednak w kraju, gdzie telewizja, radio i spora część mediów lokalnych robi za sui generis tubę propagandową partii rządzącej, a upolitycznione państwowe spółki aktywnie wspierają PiS w realizacji ich celów politycznych. PiS w 2019 roku zapowiedział walkę z wykluczeniem komunikacyjnym. Postulat niezwykle ważny i trafny. Nie jest tajemnicą, że niebagatelna część elektoratu PiS pochodzi ze wsi i mniejszych miejscowości, gdzie wykluczenie komunikacyjne stanowi szczególny problem.

Obietnice wyborcze a rzeczywistość

Trzeba przyznać, że Prawo i Sprawiedliwość dość sprawnie przeszło do działania, bowiem już w maju 2019 powstał specjalny Fundusz Rozwoju Przewozów Autobusowych. Według szacunków Ministerstwa Infrastruktury, w roku 2023 kwota dofinansowań wyniesie 783 mln zł. Dla porównania w 2020 było to 139 mln zł. W kwestii dofinansowań w ramach funduszu możemy mówić zatem o tendencji wzrostowej.

Fot. Oficjalna strona Prawa i Sprawiedliwości na Facebooku

(Wy)kolej Plus

Program Kolej Plus miał na celu zagęszczenie siatki linii połączeń kolejowych, co w efekcie miało przełożyć się na zmniejszenie wykluczenia komunikacyjnego. Wiele inwestycji realizowanych w ramach projektu rządzącego ugrupowania czeka jeszcze na realizację. Kolej Plus miało być projektem długofalowym, zatem narzekanie na czas realizacji minęłoby się z obiektywną analizą problemu. Szkopuł leży gdzie indziej. Do realizacji zakwalifikowano 34 projekty. Mieszkańcy aż pięciu województw nie skorzystają z dobrodziejstw jednego z niegdyś sztandarowych programów PiS. Inwestycji próżno szukać w województwach pomorskim, kujawsko-pomorskim, zachodniopomorskim, podkarpackim oraz warmińsko-mazurskim. Program w oczach samorządów był propozycją pozbawioną inkluzywności. Dlaczego?

Samorządy musiały już ponieść koszty wstępnych studiów planistyczno-prognostycznych, a następnie będą musiały zapłacić rządowej spółce PKP PLK, żeby naprawiła swoje dawne błędy polegające na likwidacji linii w minionych dekadach. W efekcie JST będą inwestować w majątek państwowej spółki, zaś jeśli z jakichś powodów nie zdołają wygospodarować 15-procentowego wkładu własnego, mogą zostać przedstawione jako nieporadne czy niechętne do współpracy — wyjaśnia Karol Trammer, ekspert od polityki transportowej, a także autor książki „Ostre Cięcie — jak niszczono polską kolej”.

Fot. Flickr

Nieudana walka

Nie można powiedzieć, że PiS całkowicie zlekceważył problem wykluczenia komunikacyjnego, jednak jego działania nie przyniosły efektu w postaci znaczącego zmniejszenia problemów z dostępnością do transportu publicznego. Od 2016 roku w Polsce ubyło 350 tys. km linii autobusowych. Od 2015 roku ta liczba systematycznie się zmniejszała. W programie zatytułowanym „Bezpieczna przyszłość Polaków” partia Jarosława Kaczyńskiego chwali się wcześniej wspomnianym programem dopłat do połączeń autobusowych oraz programem Kolej+. Kolejnych propozycji trochę brakuje. PiS wspomina nieco o Centralnym Porcie Komunikacyjnym, jednak brakuje konkretnych informacji na temat jego znaczenia w kontekście walki z wykluczeniem komunikacyjnym. Nieco więcej klarownych deklaracji znajduje się w podrozdziale zatytułowanym „Walka z wykluczeniem komunikacyjnym”.

Źródło: ciekaweliczby.pl
Dane: GUS

Propozycje programowe

PiS chce ułatwiać samorządom utrzymywanie stałych połączeń autobusowych. Sformułowanie „będzie więcej pieniędzy” brzmi dość enigmatycznie i raczej nie wzbudza zaufania, mając na uwadze przerzucanie znacznej odpowiedzialności za realizacje programu Kolej Plus na samorządy. Nie dowiemy się zatem, czy Prawo i Sprawiedliwość ma zamiar dofinansować lokalne połączenia równowartością ceny jednego hot-doga z Orlenu, czy stu milionów. Pozostaje nam zaufać Kaczyńskiemu i jego ekipie. Dalej Prawo i Sprawiedliwość zapewnia o tym, że program Kolej Plus zostanie zrealizowany do końca. Kamień z serca. Ostatni punkt to deklaracja wsparcia narodowego przewoźnika w tworzeniu połączeń kolejowych. W jaki sposób? Tutaj znowuż musimy zaufać politykom Prawa i Sprawiedliwości.

KKW Koalicja Obywatelska

KO jako największe ugrupowanie opozycyjne musi liczyć się z licznymi atakami działaczy Prawa i Sprawiedliwości. Jedną z silniejszych broni partii rządzącej jest przeszłość. Platforma rządziła do 2015 roku. Społeczeństwo rzeczywiście nie wystawiło najlepszej oceny Platformie, czego dowodem było odsunięcie jej od władzy. Mimo że od tych czasów minęło osiem lat, PiS usilnie przypomina wyborcom, że to PO jest tym większym złem. Czy Platforma Obywatelska ma lepsze propozycje w kontekście transportu publicznego od PiS-u?

Fot. Oficjalna strona Platformy Obywatelskiej na Facebooku

100 konkretów, ale nie o transporcie publicznym

Czymś na rodzaj głównego programu KO jest słynne „100 konkretów”. Brakuje tam jednak wzmianki o transporcie publicznym, wykluczeniu komunikacyjnym, kolei czy autobusach. Jeżeli Tusk chce podbierać elektorat Kaczyńskiemu, musi pomyśleć o głównym targecie PiS-u i jego problemach. A wykluczenie komunikacyjne takim problemem jest. Podkarpacie to bastion Zjednoczonej Prawicy. Dlaczego więc czołowa partia opozycyjna nie uświadamia mieszkańców o tym, że projekt Kolej+ ominął ich region przez lekceważące podejście władzy do samorządów? Tego nie wiemy.

Kandydaci gotowi do walki z wykluczeniem komunikacyjnym

Jeżeli przyjrzymy się ostatnim działaniom posłanek i posłów KO w sejmie, nie powinien umknąć naszej uwadze projekt wprowadzenia zerowego VAT-u na bilety kolejowe. Poznański poseł Franciszek Sterczewski wielokrotnie zwracał uwagę na m.in. nieintuicyjność dworca głównego w Poznaniu, co także przekłada się na ograniczenia dostępności do wygodnego transportu publicznego. Przed trzema tygodniami Krzysztof Truskolaski, białostocki kandydat KO na Sejm RP, zadeklarował mieszkańcom swojego regionu przywrócenie połączeń kolejowych i PKS.

Charakter protransportowych propozycji KO   

Postulaty KO w obszarze wykluczenia komunikacyjnego mają charakter bardziej lokalny. Niemniej, nawet oddolna walka o to, by temat wykluczenia komunikacyjnego stał się dla KO tym priorytetowym, może przypomnieć najważniejszym partyjnym decydentom o tym, że objęcie odpowiednią troską ofiar wykluczenia komunikacyjnego jest niezwykle istotne.

Fot. Flickr

KW Nowa Lewica

Nowa Lewica w swoim wyborczym programie wyodrębnia transport i stara się podkreślić jego społeczną rolę. Ugrupowanie pod przywództwem Roberta Biedronia i Włodzimierza Czarzastego proponuje wprowadzanie, na wzór niemieckiego abonamentu miesięcznego, dostępu do transportu publicznego w wysokości 59 złotych, także postuluje wprowadzenia jednolitego katalogu ulg we wszystkich formach transportu zbiorowego oraz elektryfikacje linii kolejowych. Sztandarowym postulatem Lewicy w zakresie walki z wykluczeniem komunikacyjnym jest zagwarantowanie dostępu do pociągu w każdym powiecie i autobusu w każdej gminie.

Lewica proponuje likwidacje PKP PLK i utworzenie dyrekcji dróg kolejowych na wzór Generalnej Dyrekcji Dróg i Autostrad. Miałoby to podkreślić społeczną, a nie komercyjną rolę państwa w zakresie rozwijania transportu kolejowego.

Fot. Oficjalna strona posłanki Pauliny Matysiak na Facebooku

Czego brakuje w programie Lewicy?  

Program Lewicy w zakresie transportu publicznego jest obszerny, jak na propozycje płynące z polskiej sceny politycznej. Brakuje jednak rozwinięcia głównego postulatu, mianowicie wprowadzenia autobusów do każdej gminy i pociągów do każdego powiatu. Dobrze wiemy, że muszą być to długofalowe projekty. Nie znajdziemy też postulatów mających na celu podkreślić inkluzywność transportu publicznego. Po polskich drogach i torach kursuje wiele pojazdów nieprzystosowanych dla osób z niepełnosprawnościami. Podobnie jest zresztą z dworcami czy przystankami. W mniejszych miejscowościach próżno szukać informacji w alfabecie Brailla, wind czy innych udogodnień dla osób z niepełnosprawnościami.

KKW Trzecia Droga

Trzecia Droga poniekąd uzupełnia to, na co uwagi nie zwróciła Koalicja Obywatelska, czyli powiaty. Miasta powiatowe, nawet niewielkie, mają stosunkowo tożsame interesy. Niegdyś opierały się na kilku dobrze prosperujących, dużych zakładach pracy, a transformacja ustrojowa pozbawiła je miejsc pracy, wraz z którymi zawinęły się instytucje publiczne. Mimo że od czasów Leszka Balcerowicza minęło już grubo ponad dwadzieścia lat, skutki potężnych reform dla niektórych dalej są odczuwalne.

Fot. Oficjalna strona internetowa Polskiego Stronnictwa Ludowego

Walka ze skutkami transformacji ustrojowej  

Trzecia Droga proponuje wprowadzić pociągi do każdej miejscowości zamieszkanej przez powyżej 10 tys. mieszkańców i PKS do każdej gminy. Postulat bliźniaczy do tego, który zaproponowała Lewica. Poza tym nie ma mowy o transporcie publicznym przyjaznym osobom z niepełnosprawnościami, ani pomysłów na reformę publicznych spółek zajmujących się sprawami zbiorowej komunikacji.

KW Konfederacja

Konfederacja słynie z niskich podatków, negatywnego podejścia do obecnego kształtu polskiej sceny politycznej, eurosceptycyzmu i kontrowersji. Organizowanie spotkań wyborczych w stylu show, z dużym rozmachem przyciąga wyborców, szczególnie młodych mężczyzn. Łatwo jednak dostrzec przerost formy nad treścią. Przez infantylne podejście do polityki, nie wiemy, które postulaty Konfederacji są żartem, a które należy brać na poważnie. Ugrupowanie Sławomira Mentzena, o którym więcej można przeczytać tutaj, udaje, że wielu problemów nie ma. Jednym z nich jest właśnie wykluczenie komunikacyjne.

Fot. Oficjalna strona Konfederacji na Facebooku

Polska Konfederacji — Polska bez zbiorkomu

Wypowiedzi kandydatów z list Konfederacji na temat transportu publicznego wskazują na to, że partia nie tylko bagatelizuje ten problem, ale i ma zamiar go pogłębiać.

Ludzie jakoś dojeżdżają. W ten sposób natomiast znowu marnujemy pieniądze na państwowe autobusy, które będą nieefektywne, zamiast dać ludziom zarobić na to, żeby ci, którzy nie mają samochodów, też woleliby mieć samochód — zadeklarował Dobromir Sośnierz w programie „Polityka na Ostro” w Polsat News.

Tomasz Brzezina, katowicki kandydat Konfederacji z kolei chciałby usunąć z polskich miast tramwaje, które rzekomo miałyby wywoływać korki. Oczywiście, mamy do czynienia z działaczem takiej partii, a nie innej, więc nie do końca nie wiemy, czy to na serio, czy to znowu to słynne, wysublimowane poczucie humoru skrajnie prawicowej partii.

To jest powód, dla którego nie cierpię tramwajów. Jeden tramwaj się zepsuł, całe Katowice stoją. I tak będą stały, dopóki go nie przepchną. I dlatego uważam, że tramwaje należy zlikwidować. To jest relikt dziewiętnastego wieku — śmiało deklaruje Brzezina

Wykluczenie komunikacyjne według definicji Konfederacji

Działacze Konfederacji dużo większy problem widzą w kwestii ograniczeń dotyczących zakazu sprzedaży samochodów spalinowych po 2035. Zarzucają Unii Europejskiej, że w ten sposób zwiększy się wykluczenie transportowe, a sami deklarują walkę z nim poprzez ograniczenie wpływu „europejskich biurokratów” na Polskę.

Jest lepiej, ale wciąż daleko do ideału

Dobrze wiemy, że Polski, w której wykluczenie komunikacyjne będzie traktowane jako jeden z ważniejszych problemów, nie będzie. Również zdaję sobie sprawę, że tematy pozostające na topie, czyli kryzys migracyjny, wojna w Ukrainie i jej następstwa, kryzys energetyczny i nasza pozycja na arenie międzynarodowej są absolutnie kluczowe i politycy po prostu muszą przedstawić propozycje kompleksowych rozwiązań.

Więcej o transporcie 

W poprzednich wyborach z konkretami na temat wykluczenia komunikacyjnego przyszła głównie partia rządząca. Dziś wiemy, że większość z jej propozycji nie została zrealizowana w sposób rzetelny i nie przyczyniła się do zmian w zakresie zredukowania problemu wykluczenia komunikacyjnego.

Inwestycja w transport publiczny inwestycją w społeczeństwo

Państwo musi inwestować w swoje społeczeństwo. Nie każdy jest kowalem własnego losu, bo nie każdy ma do tego odpowiednie narzędzia. Autobus do większego miasta to szansa na rozwój człowieka, poszerzenie jego horyzontów, znalezienie lepszej, bardziej satysfakcjonującej pracy, co w większej skali przekłada się na wzrost gospodarczy. Jeżeli jesteście wykluczeni komunikacyjnie, pomyślcie, kto będzie bronić waszych interesów w Warszawie.

Fot. nagłówka: Flickr

O autorze

Piszę o polityce, sporcie, sprawach społecznych, kebabach, młodych ludziach i Polsce moich marzeń. Próbuję być publicystą. Lubię historię, od czasu do czasu coś pogotuję. Moje kibicowskie serce jest podzielone między Lecha Poznań a Liverpool FC. Torunianin z urodzenia, Poznaniak z wyboru.