Przejdź do treści

Dodge Demon i ostatni taniec samochodów spalinowych

Dodge Demon z 2018 roku „morduje” świeży zestaw opon. Źródło: Top Gear.

Bądźmy szczerzy: amerykańska motoryzacja nie jest zbyt popularna poza Stanami. Samochody, które produkują Amerykanie, są zbudowane z nieodpornej na rdzę stali, ich wnętrza są wypełnione po brzegi twardymi, skrzypiącymi plastikami, a od strony technicznej są zawodne i przede wszystkim – nieekonomiczne. Wszystkie te wady są wyjątkowo rażące w porównaniu do niezawodnych Toyot i nierdzewnych Audi, więc nic dziwnego, że przeciętny Kowalski chętniej kupi Volkswagena, niż siądzie za kółkiem, chociażby Chevroleta. Jest jednak jedna rzecz, jakiej Amerykanom nie sposób nie przyznać – są królami podczas drag racing’u, czyli wyścigach, polegających na jak najszybszym pokonaniu prostej trasy. Ta dziedzina sportu samochodowego sprowadza się do dwóch rzeczy: ilości koni mechanicznych i prędkości, z jaką samochód rozpędza się od zera do stu kilometrów na godzinę, a ogłoszony w środę 21 marca Dodge Demon 170 zapowiada się na absolutnego potwora w tej kategorii.

Tor do drag racing'u | Fot.National Hot Rod Association
Tor do drag racing’u | Fot.National Hot Rod Association

Nie jest to jednak pierwsza odsłona tego samochodu. Dodge przez jakichś czas pracował nad muscle carem stworzonym specjalnie z zamiarem produkcji najszybszego samochodu na ćwierć mili (najbardziej popularnego i powszechnego odcinka w drag racingu) w historii. Pierwszy Dodge Demon ukazał się na amerykańskich drogach w 2018 roku i zasłynął jako samochód tak szybki, że National Hot Rod Association, czyli organ ustalający zasady drag racingu na oficjalnych torach do tego przeznaczonych, zakazał używania Demona przez amatorów. Jeśli świeżo upieczony właściciel chciał przetestować swojego nowego „potwora”, musiał między innymi zainstalować w swoim samochodzie klatkę bezpieczeństwa i wyrobić specjalną licencję. A było co testować, bowiem Dodge włożył do ważącego już przerażająco szybkiego Challengera Hellcat Redeye silnik o mocy 840 koni mechanicznych i pozwalający na przyśpieszenie od zera do setki w 2,3 sekundy. Jest to wynik wyjątkowo imponujący, ponieważ chociażby ważący prawie tonę mniej Lamborghini Huracán rozpędzał się do stu kilometrów na godzinę w 3,1 sekund (Demon waży 2,5 tony, czyli więcej niż pospolity na polskich drogach Passat B6 kombi, który zbyt szybki nie jest). Dodge osiągnął ten zawrotny wyniki między innymi dzięki najsilniejszemu silnikowi V8 w historii, jak i zamienieniu dwóch z czterech lamp przednich Challengera na wejścia powietrza. Warto wspomnieć jednak o tym, że wyniki z nagłówków Demon osiągał po zamontowaniu specjalnych opon do drag racingu. Jednak Dodge zadbał o to, żeby zarówno one, jak i sprzęt potrzebny do zamontowania ich przez właściciela we własnym garażu był dostępny dla każdego. W jaki sposób? Dodał ten zestaw jako opcja kosztująca jednego dolara. Jak ich nie kochać? Niestety, ostatni Demon zjechał z taśmy produkcyjnej 30 maja 2019 roku a Fiat Chrysler Automobiles, firma, do której należy Dodge (od 2021 znana jako Stellantis), ogłosiła, że Demon był tylko jednorazowym wynalazkiem. Wyprodukowano 3300 egzemplarzy.

Prawdziwy samochód z piekła rodem. Źródło: Alex Kalogianni, Digital Trends.
Prawdziwy samochód z piekła rodem | Fot. Alex Kalogianni, Digital Trends.

W roku 2018 na horyzoncie można było ujrzeć rewolucję motoryzacyjną polegającą na pojawieniu się samochodów elektrycznych. Tesla Elona Muska robiła furorę, dzięki wypełnionych gadżetami i przeróżnymi sztuczkami modelach i darmowym ładowaniu samochodów. Dawały one również namiastkę (chociaż, według mnie, była to tania imitacja) luksusu widocznego w niemieckiej motoryzacji. W ciągu następnych lat kolejne firmy pokazywały swoje modele samochodów elektrycznych, aż w roku 2021 pojawiły się pierwsze prognozy zastąpienia samochodów napędzanych benzyną i dieslem na w pełni elektryczne do roku 2040. Dodge otrzymał więc od matczynego Stellantis ultimatum: rok 2023 będzie ostatnim, w którym możecie używać swoich silników V8.

Dodge więc zrobił to, co robił od 2015, kiedy ukazał się pierwszy, szybszy i napędzany większym silnikiem Challenger Hellcat. Pokazał, co potrafi grupa profesjonalistów i pasjonatów zarazem, kiedy chcą zrobić najszybszy muscle car w historii. Drużyna SRT stworzyła serię zatytuowaną last line, składającą się z siedmiu, zasilanych potężnymi V8 i doprowadzonych do perfekcji modeli Challengera i Chargera. Każdy z tych modeli jest specjalnej edycji, ale najbardziej warty uwagi jest ostatni, Dodge Demon 170 – następca modelu z 2018. I tym razem nie próżnowali. Nowy Demon ma silnik o mocy 1025 koni mechanicznych, a od zera do setki rozpędza się w 1,66 sekundy, co jest najszybszym wynikiem w historii. Szybciej nawet od samochodów elektrycznych (silniki elektryczne są o wiele prostsze do wykonania i osiągnięcia zawrotnych prędkości w bardzo krótkim czasie), a przede wszystkim o 0,32 sekund szybciej niż Tesla Model S Plaid, której wynikiem i zarazem rekordem chwalił się Elon Musk w 2021. Dodge Demon podczas swojego pierwszego pokazu pokonał ćwierć mili w 8,91 sekund – szybciej, niż dotychczasowy rekord ustawiony przez Buggati Chirona w wersji Super Sport (9,1 sekund). Dla zilustrowania: Demon musiał użyć zamontowanego z tyłu spadochronu, żeby uniknąć zjechania z toru po pokonaniu ćwierć mili.

Dodge Demon i jego spadochron | Fot. Dodge
Dodge Demon i jego spadochron | Fot. Dodge

Co to oznacza dla motoryzacji? Cóż – film pokazujący, co potrafi nowy Demon opublikowany na kanale YouTube marki Dodge, osiągnął 2,6 milionów wyświetleń w ciągu czterech godzin, więc ludzie ewidentnie chcą więcej. Jednak osobiście wątpię, żeby Stellantis uległo i ich decyzja o robieniu słabszych silników spalinowych i samochodów elektrycznych jest nieodwołalna. Daje to jednak poczucie świetności i pięknego finału dla silnika spalinowego. Sam czuję się dobrze, wiedząc, że następca mojego ulubionego samochodu wszechczasów, samochodu, który pokochałem za to, jak absolutnie szalony jest jego sam koncept, jest jeszcze szybszy i jeszcze bardziej szalony. A myśl, że jest szansa na to, że zostanie najszybszym samochodem z silnikiem spalinowym w historii, wywołuje w nadchodzącym, smutnym końcu ery motoryzacyjnej powód do małego uśmiechu. Myślę, że fani motoryzacji na całym świecie mogą spać spokojnie, wiedząc, że Dodge dokonał niemożliwego.

Fot. nagłówka: Top Gear

O autorze

Licealista i oddany fan starych kawałków oraz motoryzacji. Preferuje tematy luźniejsze i bardziej rozrywkowe.