Świat idzie do przodu, zmienia się na naszych oczach. Jednak pewne struktury pozostają bez zmian, trzymając ludzi w relacji z przeszłością. Dlaczego po tylu latach mity, legendy i wierzenia naszych przodków wciąż na nas oddziałują? Na czym polega moc tych historii? Co sprawia, że wciąż są żywe i budują świat współczesny niemalże tak samo, jak setki lat temu?
Kodowanie zbiorowej świadomości
Codziennie, na każdym kroku otaczają nas różne obrazy i symbole, wszystkie z nich kryjące jakąś wiadomość. Ludzki umysł nie jest w stanie uporać się z natłokiem docierających do niego informacji. Tym samym podświadomie omija czy też odrzuca proces samodzielnego ich analizowania. Z tego powodu człowiek jest skłonny do przyjmowania już powstałych opinii i powszechnie istniejących poglądów. Walter Lippman słusznie stwierdził: „Nasze wyobrażenia o rzeczywistości w znacznej mierze składają się z cudzych opinii, najbardziej zakorzenionych w naszej świadomości”. Pewne jednostki są zdolne do wytwarzania obrazów, które przedostają się do zbiorowej świadomości, co daje im przewagę nad masą. Rzeczywistość społeczna jest w dużej części fikcją – zbiorem przekazów, za którymi ślepo podążamy. Potwierdzenie tej teorii znajdziemy właśnie w książce wspomnianego przed chwilą Waltera Lippmana: „Opinii publicznej” z 1922 r., w której autor mówi, że polityka jest dziełem fikcji, służącej manipulacji i kontroli. Ludzie jednak nie zastanawiają się nad tym, bo wbrew pozorom dla wielu takie położenie jest po prostu wygodne.
Mając podane na tacy w co wierzyć oraz jak na to reagować, człowiek zaoszczędza sobie samodzielnego rozważania na dany temat i dochodzenia do własnej prawdy, co często okazuje się trudne czy kłopotliwe. Unikamy tego umysłowego wysiłku wiążącego się ze stawieniem czoła trudnym pytaniom, wewnętrznym rozterkom, a w końcu sformułowaniem swojej własnej tezy i rozstrzygnięciem danej kwestii. Wskazuje to na kolejną ludzką tendencję – działanie odtwórcze (zamiast twórczego), czyli powielanie funkcjonujących już wzorów, przekonań, poglądów. Do tego właśnie służą stereotypy, mity, legendy, baśnie, które tworzą wokół siebie pewien paradoks, bo choć wydają się archaiczne i nieaktualne, rządzą współczesnym społeczeństwem.
Stereotyp a mit
Mity są podobne do stereotypów: wielu specjalistów uważa, że trudno je od siebie oddzielić, ponieważ mają wspólne właściwości, powstały i działają na podobnej zasadzie. Po pierwsze, oba tworzą obrazy oraz związane z nimi wyraźne skojarzenia. Dotyczą nie tylko sfery wizualnej, ale także, a może przede wszystkim, sfery afektywnej, behawioralnej. Upraszczają proces poznawczy, a także sprawiają, że pewne treści postrzegane są przez odbiorców w taki, a nie inny sposób. Są bardzo sugestywne, silnie wpływają na ludzką percepcję, poniekąd kształtując rzeczywistość społeczną.
Istota mitu od dawna budziła wątpliwości, a nawet niepokoje u tych, którzy umieli dostrzec jej sprzeczności. Mimo niedopowiedzeń czy zwyczajnie braku wiarygodności od zarania dziejów intrygował swoją mocą oddziaływania. Już sam Platon mówił o „złudnych mniemaniach”, które zamykają nasz umysł.
Zarówno mity, jak i stereotypy cechuje poznanie pośrednie, czyli subiektywne przyjmowanie ich jako prawdziwe nawet bez dowodów, często niezależnie od własnego doświadczenia jednostki w danym zakresie. Ma to związek z ich silnym nacechowaniem emocjonalnym. Nie są uzasadnione racjonalnie, co nie przeszkadza odbiorcom, ponieważ wzbudzają silne, konkretne odczucia, które uderzają w pierwotne struktury ich umysłu. Nie poszukujemy logiki, za to często zupełnie podświadomie emocje i skojarzenia, które zostawia w nas jakaś historia, wpływają na naszą aktywność, decyzje, spojrzenie na świat.
Proces przyswajania mitów, stereotypów, a także płynących z nich morałów czy wartości, trwa przez całe życie i bywa utożsamiany z procesem socjalizacji. Raz przyjęte i zakorzenione stają się trwałe, nie do wyparcia ze względu na ich dwie kluczowe cechy: integrującą (są wspólne dla danej zbiorowości) oraz legitymizującą (potwierdzają, że rzeczywistość społeczna jest taka, a nie inna). Specyfika mitów i stereotypów czyni z nich narzędzia powszechnie wykorzystywane do dezinformacji oraz manipulacji.
Czym jest mit?
Pierwsze co przychodzi do głowy, kiedy myślimy o mitach, to opowieści o bogach, demonach, legendarnych bohaterach i nadnaturalnych wydarzeniach, będące próbą wyjaśnienia odwiecznych zagadnień bytu, świata, życia i śmierci, dobra i zła oraz przeznaczenia. Oprócz tego powszechnie znanego rozumienia mitów możemy mówić o nich również jako o ponadczasowych, powtarzalnych schematach ludzkich zachowań i cech ich charakterów.
Mimo wielu podobieństw, nie należy wrzucać mitów do jednego worka ze stereotypami, ponieważ są tworami odrębnymi i jedynymi w swoim rodzaju, choć kategoriami pokrewnymi do niego są baśnie, legendy czy sagi. Bajki również wykazują pewne wspólne elementy względem mitów, jednak Eleazar Miletyński, światowej sławy rosyjski mitoznawca oraz badacz literatury tradycyjnej i pięknej, wskazuje na wyraźne rozbieżności:
„Główna różnica zachodzi tu na linii sacrum/profanum i ścisły autentyzm/nieścisły autentyzm, różnice zaś strukturalne mogą w ogóle nie występować […]. Bajka w odniesieniu do mitu – mimo maksymalnego fabularno-semantycznego podobieństwa – jest z racji swej specyfiki „literaturą piękną”.
Dawniej mity miały głównie funkcje edukacyjne. Dziś są skutecznie wykorzystywane w negocjacjach, przemówieniach coachów czy polityków, a nawet w kampaniach reklamowych. Dowodzi to tylko ponadczasowości mitów, które wciąż żyją wśród nas, tworząc naszą rzeczywistość.
Mitologizacja reklamy
Mitologizacja jest przekształcaniem rzeczywistości, w taki sposób, że ta nabiera wzniosłości, odwołując się do motywów ważnych dla danej społeczności, kultury lub osoby poprzez wprowadzenie elementów mitycznych.
Reklama jako mit społeczny nie tylko sięga po tradycyjne historie, ale sama funkcjonuje jako jedna z nich. Przedstawia fikcyjną rzeczywistość, choć zawarte w niej treści zdają się pozornie logiczne i naturalne. Otoczenie oraz bohaterowie reklam mają być odzwierciedleniem naszego świata, ale tak naprawdę są jedynie ekspresją uczuć, której towarzyszy subiektywne poczucie prawdziwości.
Współczesna reklama wykorzystująca media audiowizualne jest pewnym doświadczeniem, wrażeniem wywołanym serią obrazów. Nie trzeba zrozumieć złożonego przekazu, by elementy percepcyjne reklamy zostały w naszej pamięci i kształtowały znaczące skojarzenia z produktami. Reklama telewizyjna dzięki symbolice mitu jest w stanie w bardzo krótkim czasie przekazać ogromną ilość emocji oraz treści zagregowanych w artefaktach znaczeniowych mitu. Popularność elementów mitologicznych w reklamie wynika więc z siły i skuteczności takiego przekazu.
Chodzi o skojarzenia, które są jednoznaczne dla danej kultury. Jako przykład weźmy na warsztat popularną reklamę Lancôme z udziałem Zendayi. Widzimy kobietę w długiej, zwiewnej sukience, jadącą na białym koniu. Obraz ten tworzy kontrast z otoczeniem, którym jest głośne centrum miasta. Bohaterka chce uciec od chaosu, uwolnić się od niego. Jedzie na wzgórze. Na jego szczycie wyciąga rękę trzymając perfumy, które odbiją światło słoneczne, przez co przypominają pochodnię. Takie same światełka pojawiają się licznie na horyzoncie.
Kiedy oglądamy reklamę, nasza podświadomość jest atakowana przez symbole, których nie da się ignorować. Biały rumak jest zwierzęciem mistycznym, baśniowym, kojarzącym się z czymś doskonałym, a także nadzieją na wybawienie (jest to związane z legendarnym rycerzem na białym koniu). Kobieta wyciągająca rękę do góry przywodzi na myśl statuę wolności – znowu symbol wyzwolenia, lepszego jutra. Ten gest i sam wjazd na wzgórze przypominają średniowiecznego przywódcę, który zagrzewa wojowników do walki (takie sceny widzimy w filmach, np. „Władca pierścieni”), co dla odbiorców jest komunikatem: prezentowany produkt pomoże ci osiągnąć sukces, doprowadzi cię do zwycięstwa, warto mu zaufać.
Produkty wchodzą tym samym w strefę sacrum. Reprezentują sobą takie wartości jak miłość, wolność, rodzina, szczęście. Pepsi staje się młodością i młodość staje się pepsi. Chwilę spędzone w McDonaldzie, tzw. „mcświecie”: społecznym centrum rozrywki, stają się magiczne, wyjątkowe i niezapomniane, stanowią oderwanie od codziennego świata – „Moments of magic”. Z kolei perfumy Calvina Kleina – „Escape”, są ucieczką z mocą przeniesienia współczesnego Adama i Ewy do Edenu, z którego mają nadzieję nigdy nie wrócić. Nie wspominając o świątecznych reklamach Apartu – tak pięknych, tak idealnych. Na pierwszy rzut oka nie zauważamy, jak sztuczny, wręcz śmieszny jest obraz reklamowy, niemający nic wspólnego z prawdziwym światem. Chcemy wierzyć, że tak mogą wyglądać nasze święta – być pełne przepychu i okładkowych uśmiechów. Mit reklamowy sugeruje, że jeśli człowieka nie stać na życie, które przedstawia reklama, jest sam sobie winien. Zmitologizowana reklama wskazuje na to, że musisz wziąć sprawy we własne ręce – pójść do sklepu, a twoja sytuacja może się zmienić i odnajdziesz szczęście, jak bohaterowie owej reklamy.
Mit o Adamie i Ewie
Dawniej opowieści funkcjonowały oralnie, kiedy pismo jeszcze nie istniało. Choć dziś może wydać nam się to pewną niedogodnością, kiedyś było zaletą. Sam Platon był przeciwny spisywaniu historii, ponieważ uważał, że bez konieczności ich zapamiętania i powtórzenia, ludzie nic nie będą z nich rozumieć. Rzeczywiście, przekazywanie mitów z ust do ust ma dużą wartość i siłę. Dzięki temu najważniejsze z nich przetrwały, kształtując pokolenia, a inne zostały zapomniane. Czas dokonał pewnej weryfikacji, niczym sito przepuszczał tylko najcenniejsze historie, na których zbudował współczesny świat.
Opowieść o Adamie i Ewie choć tak pierwotna, często jest niezrozumiana. Na pozór jest prosta, wręcz infantylna, jeśli nie zostanie właściwie odczytana. Ludzie zastanawiają się, jak ta historia ma być pouczająca, skoro jest tak nieracjonalna. Jak z jednego ciała nagle powstają dwa? Dlaczego na wszystkich malunkach para ta ma pępki – przecież będąc pierwszymi ludźmi nikt nie mógł ich urodzić, nie mieli więc pępowiny. Czemu Ewa była tak niemądra i nie posłuchała Boga? Na pierwszy rzut oka nie ma to zbyt wiele sensu. Podświadomie jednak czujemy, że skoro mit ten przetrwał ewolucyjną selekcję, był niesiony przez pokolenia do naszych czasów, musi posiadać istotną wartość i nie jest to tylko historia o jabłku, wężu czy kobiecie, która zawiodła mężczyznę.
Wielu umyka głębsze znaczenie tego „mitu”, na co zwraca uwagę Erich Fromm w książce „Ucieczka od wolności”. Głos ten podziela profesor Marcin Matczak. Czyn Ewy postrzegany jest jako błąd, trudno zobaczyć w nim jakieś korzyści: Adam i Ewa zostali przecież potępieni, wypędzeni. Umyka nam osiągnięcie, jakie odniósł człowiek w tej historii. Wygnanie z raju to metaforyczne „przejście ze świata instynktów, charakterystycznych dla świata zwierząt, do świata ludzkiej świadomości”, jak zauważa profesor Matczak. Ludzie posiadający samoświadomość i wolność wyboru mogli w końcu uwolnić się od instynktów, które kontrolowały ich zachowania. Symboliczne jabłko zostało zerwane z drzewa dobra i zła, a sięgając po nie, przedstawiciele ludzkości posiedli zdolność moralną do rozstrzygania, co jest dobre, a co złe. Fakt ten fundamentalnie zmienił percepcję wszystkich przyszłych ich działań oraz decyzji. Dopiero mając świadomość moralną, można zgrzeszyć, zdobywając ją traci się ochronę nieświadomości. Tak więc zerwanie jabłka przez Ewę było przełomowym momentem dla naszego gatunku.
Mit został napisany w taki sposób, by dotarł do ludzi prostych, dlatego przedstawia uproszczoną wizje świata. Jego siła oraz wieczność polega na wartościach, które za sobą niesie. Symbole w nim zawarte funkcjonują w naszej kulturze do dzisiaj, np. jako motyw zakazanego owocu.
Mitologia współczesna
Dlaczego niektóre mity są wciąż z nami, inne zaś nie? Podzielam zdanie wielu myślicieli, że darwinowską teorię ewolucji można bezpośrednio zastosować nie tylko do sfery biologii, ale również do wartości społecznych i kultury. Tak jak silniejsze gatunki o dominujących cechach wypierają te słabsze, tak potężniejsze mity wpędzają w nicość te, którym nie udało zapisać się w historii. Na przestrzeni wieków z całą pewnością powstała niezliczona ilość opowieści. Niektóre zostały szybko zapomniane, a inne, powtarzane z ust do ust ewoluowały, wzbogacane o wrażliwość i wyobraźnię kolejnych odbiorców. Co jest więc darwinowskim kryterium selekcyjnym w przypadku kultury? Z pewnością opowiedziana historia musiała się odbiorcy spodobać, by uznał, że warto przekazać ją dalej, ale subiektywny gust to zbyt prosta odpowiedź. Jeśli myśl ma być przekazywana przez pokolenia i różne społeczności, musi przede wszystkim być uniwersalna oraz wartościowa, skrywać w sobie sens, który zakorzeni się w umyśle człowieka, zmieniając jego sposób myślenia. Aby mit został odebrany jako godny przekazania, musi adresować pierwotne potrzeby, marzenia czy lęki.
Z tego powodu obecnie otaczamy się mitami, których forma przez lata zdążyła ulec zmianie, mimo iż głęboki przekaz pozostał ten sam. Pojawiają się one w hollywoodzkich filmach i serialach, są aktualną wersją walki dobra ze złem, bohaterów walczących z całym światem czy spełnianiem marzeń o księciu z bajki. Chętnie przyglądamy się opowieściom takim jak Dawid i Goliat, bo chcemy wierzyć, że wszystko jest możliwe. Inspirują nas postacie Marvela, które potwierdzają, że bohaterowie są wśród nas. Na co dzień desperacko poszukujemy herosów czy buntowników – jednostek aktywnych, chcących coś zmienić, wskazywać trendy (celebryci, politycy, biznesmeni). Chętnie mitologizujemy jednostki pokroju Steve’a Jobsa czy Elona Muska jako altruistycznych wizjonerów, którzy zaczynając od zera zostali miliarderami. Sami próbujemy się do nich upodabniać, mieć znaczenie w tym wielkim świecie. Dzisiejsi rycerze zamiast smoków walczą z systemem, państwem, autorytetami. Ich orężem są między innymi negatywne komentarze w sieci.
Mity budzą w ludziach poczucie, że wiedzą lepiej”, a perspektywa „ja przeciwko światu” staje się wręcz pożądana (ma to związek z tzw. syndromem Kopernika). Możemy to zaobserwować w znanej wszystkim sytuacji: Ojcowie z brzuszkami, z piwem, siedzą na kanapie, oglądając mecz krzyczą na piłkarzy czy na trenerów. Momentami żałują, że to nie oni są na boisku, bo przecież byliby najlepsi na każdej pozycji i to przyniosłoby drużynie zwycięstwo. Chciałoby się powiedzieć: bohaterowie na miarę naszych czasów.
Fot. nagłówka: Giulio Romano
O autorze
Jestem studentką Dziennikarstwa i medioznawstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Od dziecka uwielbiam pisać. W naszej gazecie poruszam najróżniejsze tematy, które wydają mi się nieoczywiste i godne uwagi naszych czytelników. W wolnym czasie tańczę, maluję czy rozmyślam podczas długich spacerów. Jestem też miłośniczką dobrego jedzenia, podróży oraz rodzinnych wieczorów.