Kilka dni temu wystartowała strona TrzymamStroneKobiet.pl , na której możemy znaleźć list do Urszuli, czyli Ursuli von der Leyen – przewodniczącej Komisji Europejskiej dotyczący przemocy wobec kobiet. Traktuje on w sposób merytoryczny o wielu aspektach tego problemu, skupiając się jednak przede wszystkim na ratyfikowaniu Konwencji Stambulskiej przez państwa członkowskie Unii Europejskiej. Zwraca również uwagę na sytuację w Bułgarii, na Słowacji, Węgrzech i w Polsce oraz możliwych środkach prawnych, jak i pozaprawnych służących zwalczaniu przemocy domowej. Swoje poparcie można okazać, podpisując się pod nim.
Jest to część akcji #TrzymamStronęKobiet odbywającej się po raz czwarty, za którą stoi Europosłanka – Sylwia Spurek. Tym razem po raz pierwszy wspólnie ze swoim partnerem – Marcinem Anaszewiczem.
Problem przemocy istnieje. I ma się całkiem dobrze. Szczególnie wobec kobiet.
Kampania Sylwii Spurek w tym roku ma swoją czwartą edycję. Po raz pierwszy zaangażował się w nią także partner Europosłanki. Kto miał okazję czytać ich wspólną książkę „Związek partnerki. Rozmowy o Polsce” wie, że od zawsze zwracają uwagę na przemoc. Wszystko przez wizję państwa, jaką wspólnie podzielają – jak możemy przeczytać na stronie, „(…) łączą nas wspólne wartości, w tym przekonanie, że fundamentem prawdziwej demokracji i nowoczesnego państwa jest równość, szacunek dla każdego i każdej – bez względu na płeć, orientację seksualną, niepełnosprawność, pochodzenie czy gatunek”.
Nie ukrywam, że i mi są one bardzo bliskie. Jednak z każdym posunięciem obecnego rządu, wizja zaadaptowania ich do polskiej rzeczywistości wydaje mi się coraz bardziej utopijna.
Przemoc domowa jest realnym problemem, jednak często pozostaje niezauważona, zignorowana. Dzielenie miejsca zamieszkania ze swoim oprawcą przez jej ofiary sprawia, że najczęściej pozostaje ona w tych czterech ścianach. Przypadków odnotowanych w policyjnych statystykach jest wiele. Strach jednak pomyśleć o tych niezgłoszonych. Tylko w 2019 roku w ramach programu prewencyjnego „Niebieska Karta” wypełniono ponad 74 tys. formularzy. W tym – 65 tys. z nich dotyczy przemocy wobec kobiet, a ok. 10 tys. przemocy wobec mężczyzn.
2020 rok przyniósł nam pandemię, a co za tym idzie – niespodziewaną izolację i wydłużony czas przebywania w domu. Już teraz pojawiają się głosy mówiące o eskalacji przemocy domowej. Wiemy, że zapewne wpłynie to na policyjne statystyki. Pytanie – jak bardzo?
Przewidywany przez wszystkich ogromny wzrost ma miejsce – co do tego, nie mam wątpliwości. Jednak nie będziemy w stanie zweryfikować go dogłębnie, bo większość przypadków i tak pozostanie niezgłoszona.
Polska nie jest obrońcą. Jest drugim oprawcą.
Każda ofiara przemocy domowej powinna mieć zapewnioną opiekę ze strony państwa. Mówi o tym art. 5 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Szkoda tylko, że od kilkudziesięciu lat nie ma on żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistości.
Dopiero w maju tego roku Andrzej Duda podpisał ustawę gwarantującą natychmiastową izolację sprawcy przemocy domowej od ofiary – fundamentalne prawo, które ma na celu zagwarantować bezpieczeństwo natychmiast. Radość z tak ogromnego postępu dla kraju, w którym kultura trzymania wszystkiego wewnątrz swojego domu i nieproszenia nikogo o pomoc ma się świetnie, nie potrwała długo. W lipcu pojawiły się pierwsze informacje o planowanym wypowiedzeniu Konwencji Stambulskiej, zwanej także Antyprzemocową, przez Polskę. Jako argument podano wszystkie dotychczasowe dokonania Ministerstwa Sprawiedliwości pod kierownictwem Zbigniewa Ziobry dotyczące przemocy domowej. Wszystko przez rzekome przesłanki 'ideologii gender’ zawarte w dokumencie.
Problem dotyczący Konwencji sięga jednak jeszcze dalej. Podpisana została w 2011 roku, jednak w życie weszła dopiero w 2014. Polska zadeklarowała się ratyfikować ją rok później. Zadeklarowała, bo mimo upływu pięciu lat nadal nie wdraża jej postanowień, choć zobowiązała się do tego wobec Rady Europy. A teraz jeszcze planuje ją wypowiedzieć…
Aparat, który mamy teraz nie jest prewencyjny – jest opresyjny. Tak być nie powinno. A przemoc, zamiast zwalczać, utrwalamy jako problem występujący i mający pozostać w domowym zaciszu. Szkodliwymi stereotypami negujemy zjawisko występowania jej wobec mężczyzn, a tę wobec dzieci usprawiedliwiamy 'metodami wychowawczymi’. Regres za regresem.
Czas interweniować wyżej. Podpisz list. Zachęć inne osoby.
„Gdy me państwo mnie nie chroni, swojej siostry będę bronić” – ile razy w ciągu ostatnich protestów mieliście okazję usłyszeć to hasło? Podejrzewam, że całkiem sporo. Chyba nie spotkałam się z żadnym innym pokazującym niemoc naszego państwa w kwestii ochrony praw kobiet.
Czas dla naszego rządu na zagwarantowanie fundamentalnych praw minął. Nie skorzystano z niego. W dodatku przesunięto nas nie kilka kroków, a metrów (jeśli nie kilometrów) w tył, ulegając presji środowisk skrajnych, negujących problem przemocy domowej, kierujący się nienawiścią i nazywaniem innych ideologią.
Teraz czas interweniować wyżej. A Sylwia Spurek zrobiła to świetnie. Zapoznajcie się z treścią listu, bo zawiera on konkretne i rzetelne omówienie problemu oraz możliwych rozwiązań – nie tylko dla Polski, ale także dla wcześniej wspomnianych państw.
Pokażmy wspólnie, że nie ma naszej zgody na przemoc. Konwencja Antyprzemocowa jest gwarantem ochrony ofiar niezależnie od ich płci, o czym także należy pamiętać.
O autorze
Aktywistka, feministka, studentka I roku politologii na Uniwersytecie Warszawskim. Na co dzień pracuje w Biurze Krajowym Partii Zieloni oraz jako specjalistka ds. ochrony praw człowieka w Biurze Poselskim dr Tomasza Aniśko, szczególnie w zakresie prawa uchodźczego. Miłośniczka podróży w stylu low budget, muzyki alternatywnej, tatuaży, kolczyków, grunge'u i kotów.