Wraz z nowym rokiem w Polsce pensja minimalna wzrosła z 3010 do 3490 złotych, tj. o ponad 15%. Jak się jednak okazuje, Ministerstwo Edukacji i Nauki nie przewidziało, że na początku 2023 roku początkujący nauczyciel bez przygotowania pedagogicznego będzie zarabiał nawet o 170 złotych mniej niż pensja minimalna – z powodu wzrostu płacy minimalnej początkujący nauczyciele muszą pobierać zasiłek wyrównawczy, aby ich wypłata wyniosła minimalny poziom.
Czy MEIN nie było świadome?
Na pierwszy rzut oka może wydawać się, że jest to zwykła pomyłka Ministerstwa Edukacji i Nauki. Gdy przyjrzymy się słowom Ministra Czarnka z przełomu grudnia i stycznia, łatwo możemy dojść do wniosku, że dla nikogo ta sytuacja nie była niespodzianką. Na kilka dni przed Sylwestrem mogliśmy usłyszeć, że w przyszłych latach planowane są masowe zwolnienia nauczycieli w związku ze zbliżającym się niżem demograficznym. Nie trzeba być Sherlockiem Holmesem, aby zauważyć, że takie słowa mogły być sposobem, aby uciszyć nauczycieli przed nowym rokiem. Wszelkie okoliczności wskazują na to, że było to świadome zachowanie medialne, które miało na celu przygotować opinię publiczną i związki zawodowe na nadchodzącą burzę z pensjami minimalnymi.
Co to oznacza dla uczniów?
Jakakolwiek rywalizacja na linii MEIN-nauczyciele jest niekorzystna dla uczniów, bo sprawia, że warunki uczenia się mogą nie być komfortowe i sprzyjające. najważniejsza jest możliwość uczenia się w komfortowych i sprzyjających warunkach. Zwolnienie ok. 15% nauczycieli w najbliższych latach, oprócz na subwencji oświatowej, odbije się również na najmłodszych uczniach. W pierwszej kolejności zwolnieni zostaną nauczyciele-emeryci, którzy nieraz swoim wieloletnim doświadczeniem przyciągnęli młodzież. Może być to spora strata dla polskiej edukacji. Z drugiej strony, po niżu demograficznym przyjdzie wyż, który będzie wymagał od szkół zatrudnienia większej liczby pedagogów. To z kolei oznacza, że potrzebni będą nowi nauczyciele, których jest dziś niezwykle mało. Perspektywy zarabiania pensji poniżej minimalnej krajowej na pewno nie przyciągną nikogo do tej ścieżki.
Jakie są potencjalne rozwiązania?
Pierwszym rozwiązaniem, jakie może przyjść do głowy, jest podwyżka dla nauczycieli. I chociaż wygląda na właściwe, to remedium krótkoterminowe, ponieważ w przyszłości planowane są kolejne podwyżki płacy minimalnej, co skutkowałoby koniecznością ciągłego podwyższania wynagrodzeń wszystkim nauczycielom. To rozwiązanie ma również swoje negatywne strony, gdyż byłby to kolejny element napędzający niemałą w naszym kraju inflację.
Innym proponowanym rozwiązaniem jest przekwalifikowanie niektórych dydaktyków i stworzenie im miejsc pracy w innych działach gospodarki. To z pewnością pomoże i nauczycielom, i gospodarce, która jak nigdy przedtem potrzebuje napływu nowych dóbr konsumpcyjnych.
Związek Nauczycielstwa Polskiego sugeruje natomiast, że niż demograficzny to doskonała szansa na zmniejszenie liczby uczniów w klasach i poprawę warunków nauki, szczególnie w przepełnionych wielkomiejskich szkołach.
Co się wydarzy?
Tego tak naprawdę nikt nie wie. Wielu z nas doświadczyło już jak wielki chaos rządzi oświatą w Polsce, dlatego nie zdziwiłbym się, gdyby i tym razem wszystko zostawiono przypadkowi.
Fot. nagłówka: ThisisEngineering RAEng/Unsplash
O autorze
uczeń i były przewodniczący SU w III LO w Gdyni, działacz i społecznik, parlamentarzysta Parlamentu Młodych RP, radny Młodzieżowego Sejmiku Województwa Pomorskiego, lokalny przedstawiciel Młodzieżowej Rady Sprawiedliwości, radny Młodzieżowej Rady Miasta Gdyni, lubi grać na gitarze i jeździć na nartach (co widać na zdjęciu)