Jak na razie Ziemia jest jedyną znaną nam planetą zdolną do utrzymania ludzkiego życia. Nawet gdybyśmy odkryli planetę, na której gatunki ziemskie mogłyby przetrwać, to droga do niej zajęłaby dobre kilkanaście pokoleń. Warto wspomnieć jednak o statkach wielopokoleniowych, które są popularnym konceptem w literaturze science-fiction. Ich główną cechą jest to, że muszą być w stanie utrzymać przy życiu kilkanaście pokoleń pod rząd.
Czego wymaga taki statek, aby był zdatny do życia?
Najważniejszym czynnikiem woda. Zabranie jej z Ziemi nie wchodzi w grę, gdyż człowiek podczas 85-letniego życia zużywa ponad 4,6 miliona litrów wody, a na statku ma żyć wiele ludzi z wielu pokoleń. Dlatego należałoby znaleźć sposób na produkowanie wody. Jak na razie nauka nie jest blisko takiego odkrycia.
Następnym problemem byłaby grawitacja, a raczej jej brak… Załoga statku musi być zdolna do działania w ciężkich warunkach, w tym grawitacji wyższej niż na Ziemi. Jednak nie byłoby to możliwe, jeśli od dziecka latasz po statku, w którym nie ma grawitacji. Dlatego taki statek powinien generować własną siłę grawitacyjną. Co, jak zapewne wiadomo, jeszcze nie zostało rozwiązane…
Oczywiście ważne jest też powietrze i pożywienie, które są w stanie zapewnić rośliny. Jedna dorosła sosna produkuje tlen potrzebny do życia trzem osobom. Hodowla żywności nie byłaby wyzwaniem, nauka pozwala nam na klonowanie roślin. Jedyną przeszkodą byłyby choroby roślin zdolne do zabicia wszystkich roślin. Dlatego hodowla warzyw i owoców nie powinna odbywać się w jednym pomieszczeniu.
A co z załogą takiego statku?
Po pierwsze musiałyby to być osoby będące w stanie zostawić swoje rodziny, swoje życie i swoją planetę za sobą. Po wystartowaniu statku nie ma już możliwości powrotu na Ziemię. Trzeba się zmierzyć z tym że nigdy więcej nie zobaczy się Ziemi na żywo, ani nie postawi się stopy na żadnej planecie. Załoga urodzona na Ziemi umrze na statku, a ich potomstwo nie będzie znało niczego innego niż statek, a także zapewne nigdy nie ujrzy planety z bliska…
Według badań minimalna ilość osób potrzebna do utrzymania zróżnicowania genetycznego to 98 osób, które byłyby w związkach heteroseksualnych oraz byłby skłonne do posiadania potomstwa. Jednak im więcej, tym lepiej, ponieważ podróż będzie trwać przez setki lat, a podczas niej wystąpią, choroby i wiele innych śmiercionośnych nieprzewidywalnych sytuacji.
Kandydaci załogi musieliby przejść wiele badań, które odrzuciłyby osoby z wadami genetycznymi, historią chorób psychicznych i wieloma innymi negatywnymi cechami związanymi ze zdrowiem. Do tego załoganci musieliby być sprawni i wytrzymali fizycznie, aby ich potomstwo odziedziczyło, jak najlepsze cechy i przejęło ich zdrowy tryb życia.
Czyli kiedy możemy lecieć na planetę poza Układem Słonecznym?
Koncepty już są, wystarczy je dopracować, ale co z ich wykonaniem? Niestety tak, jak wiele odpowiedzi związanych z kosmicznymi podróżami ta także nie będzie zachwycająca… Jeszcze nie posiadamy takiej technologii, aby produkować wodę, wytwarzać siłę grawitacyjną statku, ani podróżować wystarczająco szybko. Jak na razie nasze statki kosmiczne są w stanie osiągnąć zaledwie 0,054% prędkości światła w próżni… (jeśli udałoby nam się osiągnąć 10% prędkości światła, podróż do Proxima Centauri trwałaby zaledwie 40 lat).
Pomimo szybko rozwijającej się technologii raczej nie dożyjemy budowy międzypokoleniowego statku, a co dopiero jego podróży. Musimy zadowolić się naszą ojczystą Ziemią i niedługo kolonizowanym Marsem.
O autorze
Licealistka na edukacji domowej marząca o podróżach i studiach za granicą. Liderka projektu społecznego "Nie potrzeba szkoły!", wolontariuszka na eventach i konferencjach, początkująca graficzka, a także zakręcona i wielowymiarowa osoba dążąca do odnalezienia swojego życiowego celu i miejsca na Ziemi.