Prawo i Sprawiedliwość rządzi w Polsce już siedem lat. Zaskakujące jest to, że tyle czasu wystarczyło opozycji by przyzwyczaić się do przegranej oraz braku już jakichkolwiek złudzeń co do jej niezdarności. Zapowiadający się kryzys gospodarczy, nawarstwiające się problemy krajowe oraz same problemy w obozie Zjednoczonej Prawicy otwierają dla opozycji okienko pogodowe na zmianę trendu i przejęcie władzy po wygranych wyborach za rok. Jak się okazuje, nawet gdyby opozycja zmieniła się z mentalnej „opozycji” w rządzących, aktualne trendy światowe mogą szybko zabrać jej tę pozycję.
Z deszczu pod rynnę
Aktualnie Polska mierzy się z (zapowiadającym się) kryzysem gospodarczym, inflacją, wojną na Ukrainie, dramatycznymi relacjami z Brukselą, brakiem europejskich pieniędzy oraz przede wszystkim brakiem praworządności. Wymieniłem wszystkie (sztandarowe) problemy, gdyż coraz częściej dajemy sobie spokój z ich spamiętaniem – przyznaj się, że gdy zauważyłeś tę litanię to przejechałeś gałkami na następną linijkę. Cały ten bagaż problemów muszą udźwignąć obecnie rządzący, żeby przetrwać. Ale czy naprawdę tego chcą?
Postawię śmiałą tezę, że PiS pogodził się już z przegraną. Nie poddadzą się tak łatwo, jakbyśmy sobie to wyobrażali, aczkolwiek nie mogą już być przekonani co do pewności trzeciej kadencji. Nikt nie zwraca na to uwagi, ale prezes Kaczyński lub premier Morawiecki nie szukają nowego elektoratu, ale szperają po kieszeniach w poszukiwaniu swojego. Świadczą o tym, co najmniej takie akty, jak niedopuszczanie przeciwników PiS na spotkania z politykami lub odczytywanie przez polityków PiS anonimowych pytań od publiczności – skąd możemy wiedzieć, że nie zostały one przygotowane wcześniej, mając realizować określone cele? PiS w ostatnim sondażu Kantar Public traci do Koalicji Obywatelskiej 1 punkt, co nie oznacza jeszcze, że PiS się topi. Trzeba zdać sobie sprawę, że wyniki sondaży Kantar zwykle są dla opozycji bardziej przyjazne, niż z innych ośrodków, jak IBRIS czy rządowy CBOS. Wszystko powinno zależeć od średnich sondażowych, które rzeczywiście pokazują krwotok PiS-u, aczkolwiek faworyt może cieszyć się jeszcze prawie 7-procentową przewagą. Są jakieś perspektywy na zwycięstwo, ale przegrana w wyborach parlamentarnych może być paradoksalnie – zbyt kusząca.
PiS w opozycji
Wszystkie wcześniej wspomniane problemy osiągną punkt kulminacyjny w najbliższych latach. A więc czemu nie lepiej przesiedzieć tę burzę na barierkach „opozycji” i pokrytykować rządzących za ich nieskuteczność? Uznałem wcześniej, że postawiłem „śmiałą” tezę, gdyż obecnie może się wydawać niedorzeczna. A to z uwagi na to, że intencjonalna przegrana PiS-u w wyborach może go pogrzebać. Przyjdzie okres otwierania czarnych teczek, skrzynek i wtedy prawdziwe brudy wyjdą na światło dzienne, a poradzić sobie z takim wylewem bez tuby propagandowej, jaką jest TVP to tak jakby wyskoczyć z lecącego samolotu bez spadochronu. Jedyną rzeczą, na jaką ma nadzieję PiS to, że opozycja ich nie rozliczy. Jeśli nie przyjdzie czas zapłaty i pokuty, będziemy świadkami prawdziwego cyrku, jakim jest oglądanie się na wyroki studentki prawa w Trybunale Konstytucyjnym, jastrzębia w Banku Centralnym oraz kronikarzy z Krajowej Rady Sądownictwa przy równoczesnym rządzie liberalnych sił. Ten moment po prostu musi przyjść albo PiS wróci do łask w 2027, gdy to „zła” Platforma znowu zniszczy Polskę w ciągu jednej kadencji.
Wszyscy wspólnie, młodzi, dorośli oraz starcy powinniśmy naciskać na polityków opozycji, aby obiecali, że wszyscy winni zostaną osądzeni. Politycy opozycji objeżdżają Polskę, wiele osób będzie miało okazję brać udział w tych spotkaniach – pytajmy i żądajmy jasnej odpowiedzi!
Fot. nagłówka: PAP
O autorze
Uczeń Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego im. Jana Pawła II w Żarach. Interesuje się polityką, historią oraz prawem. Finalista 63 edycji Olimpiady Wiedzy o Polsce i Świecie Współczesnym.