Perfect to jeden z najszerzej znanych i najbardziej lubianych zespołów rockowych w kraju. Jest ceniony za powolne, refleksyjne dźwięki, szczególnie w utworze „Nie płacz Ewka”, „Chcemy być sobą”, „Niewiele ci mogę dać” czy trochę bardziej skoczne „Ale wkoło jest wesoło”. Wszystkie wymienione powyżej hity pochodzą z debiutanckiego albumu zatytułowanego – a jakże inaczej – po prostu Perfect. Ale od początku.
Zespół powstał oficjalnie w roku 1980, a w jego skład wchodzili: Zbigniew Hołdys (gitara, śpiew wspierający), Grzegorz Markowski (śpiew), Zdzisław Zawadzki (bas), Ryszard Sygitowicz (gitara i fortepian) i Piotr Szkudelski (perkusja). Po dwóch latach grania koncertów, dzięki którym zespół nabrał popularności na polskiej scenie muzycznej, ukazał się debiutancki album zespołu Perfect, nazywany również czasami białym albumem od koloru okładki (nie mylić z tak samo nazywaną płytą The Beatles). Dzisiaj większość utworów zamieszczonych na tym krążku jest uważana za klasykę polskiego rocka i dalej można usłyszeć je w radiu.
Otwierająca płytę „Lokomotywa” z ogłoszenia jest dość prostym z założenia kawałkiem – szybka, wpadająca w ucho melodia, charakterystyczna dla rocka. Sam tekst jest wręcz proroczy – benzyna tak droga, że podmiot liryczny mówi o zbieraniu chrustu? To nie może być przypadek. Samego tekstu jest tu jednak mało; jest to raczej utwór stojący gitarą i perkusją.
„Chcemy być sobą” to kolejny hit, który łatwo zapada w pamięć i dzięki swojej powtarzalności sam złapałem się na nuceniu go na spacerze czy w tramwaju. W ramach ciekawostki – utwór ten na koncertach w roku 1980 był grany jako „Chcemy bić ZOMO” i stanowił manifest wobec komunistycznej władzy PRL-u.
„Obracam w palcach złoty pieniądz” jest napisany, śpiewany i grany jak utwór Jimiego Hendriksa. Nic dziwnego, bo ta legenda muzyki służyła inspiracją dla Bogdana Olewicza, który napisał tekst. Jest to pierwszy z trzech utworów zamieszczonych na płycie, z którymi wcześniej nie miałem styczności i muszę powiedzieć, że byłem miło zaskoczony. Melodia nie jest ani za szybka, ani za wolna i tak samo, jak dwa poprzednie utwory, łatwo wpada w ucho.
Następne jest „Bla bla bla” – piosenka wyrażająca frustrację z pustymi słowami i niepotrzebnym słowotokiem. Jest to utwór wybitnie rockowy, zawierający szybkie instrumenty i głośno śpiewającego Markowskiego. Chwilę oddechu stanowi „Niewiele ci mogę dać” – powolne dźwięki przywodzące na myśl ballady. Sam utwór jest według mnie wzruszającym opisem wielkiej, szczerej miłości, okraszonym, unikatowym tylko dla tego kawałka, fortepianem.
Uszy odpoczęły? To dobrze, bo „Bażancie” życie wraca do typowo rockowych dźwięków. Utwór opowiada o powszechnym i chyba przez każdego dzielonym marzeniem o bogactwie i wiecznym relaksie. Sam bażant podobno symbolizuje owocność i powodzenie – może w przerwach od jedzenia owadów prowadzą życie bogatego człowieka? Nie wiem.
Wiem za to, że następne jest „Ale wkoło jest wesoło”. Podtrzymuje rockowy nastrój i jest kolejnym szerzej znanym publiczności utworem – nawet mój mało muzycznie osłuchany przyjaciel zna część słów (przez część mam na myśli pierwszą linijkę refrenu, czyli właśnie tytuł piosenki, ale cóż zrobić). Jest to sprytnie ukryta dla dzisiejszych, nieznającym realiów lat siedemdziesiątych dwudziestego wieku słuchaczy satyra o powierzchownie wspaniałym życiu w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej – chociaż, trzeba przyznać, życie było wspaniałe, pod warunkiem że należałeś do partii. Oczywiście, tej jedynej słusznej. Potrzebna chyba przerwa na oddech.
Natomiast „Nie igraj ze mną” jest popisem umiejętności gry na gitarze i perkusji, a sam utwór okraszony został tekstem o graniu. Przekaz piosenki nie był tu uznany za ważny i jest jedynie tłem. Sama kompozycja jest niesamowita – przerwy, perkusja i wymiana dwóch gitarzystów jest na tyle dobra, że nawołuję do przesłuchania kawałka teraz. Panowie Hołdys, Sygitowicz i Szkudelski, czapki z głów.
Zamykający utwór to znane przez chyba każdego „Nie płacz Ewka”. Utwór o wydźwięku wręcz melancholijnym, refleksyjny i mówiący o przemijalności i pożegnaniach. Trudno o tej piosence pisać – jest to jedna z pereł polskiego rocka i każdy powinien jej chociaż raz posłuchać. Kawałek wręcz wybitny.
Nadszedł więc czas na werdykt i jednocześnie odpowiedź na pytanie zadane w tytule: czy „Perfect” zespołu Perfect jest idealny? Według mnie – tak. Płyta wypakowana po brzegi utworami rozpoznawalnymi, wpadającymi w ucho i o różnych nastrojach. 10/10? Jest to chyba jedyny słuszny wniosek, album ten bowiem na stałe wpisał się do kanonu muzyki polskiej. Gorąco polecam.
O autorze
Licealista i oddany fan starych kawałków oraz motoryzacji. Preferuje tematy luźniejsze i bardziej rozrywkowe.