(Grzegorz Sobczak – G.S.) Jak zaczęła się twoja przygoda z twórczością poetycką? Czy było jakieś wydarzenie, które pchnęło cię w tym kierunku?
(Weronika Kłujszo – W.K.) Powiem szczerze, że nie jestem pewna. Pisałam wiersze już w czwartej klasie podstawówki, miałam wtedy jakieś 11 lat. Po prostu czasem wychodziliśmy ze szkoły i czytaliśmy jakiś fajny wiersz, który się mi spodobał i stwierdziłam, że też sobie coś napiszę. Siadałam więc do komputera i pisałam, pokazywałam to później moim rodzicom. Za każdym razem strasznie się wstydziłam, ale im zawsze się podobało, a moim rodzicom rzadko się cokolwiek podoba (śmiech). Czasem po prostu miałam ochotę coś napisać.
(G.S.) Piszesz również serię książek. Jaka jest ich tematyka, ile ich jest, jaki jest temat przewodni?
(W.K.) Póki co napisałam jedną książkę i dopiero planuję napisać serię. Czasami pojawia się w mojej głowie fragment, który chce wstawić do kolejnej książki i go zapisuje. Mam ogromne plany i jakiś zarys w głowie, ale na razie powstała jedynie jedna. Pracuje teraz nad wysłaniem jej do wydawnictwa, aczkolwiek jest to bardzo długi proces. Skończyłam pisać tę książkę już dwa lata temu, w wakacje.
(G.S.) Ile miałaś wtedy lat, 15?
(W.K.) Teraz mam 16, wtedy miałam 13, jak skończyłam ją pisać.
(G.S.) Ile czasu zajęło jej napisanie?
(W.K.) Długo (śmiech) nie jestem pewna. Dokument z obecną wersją utworzyłam w 2018 roku, ale myślałam o tej książce już dużo wcześniej. W 2016/17 roku zaczęłam pisać fragmenty w zeszycie, później przeniosłam je na komputer.
(G.S.) A masz już na oku jakieś wydawnictwa, czy na razie luźno o tym myślisz?
(W.K.) Bardziej luźno myślę. Mam folder na komputerze z listą wydawnictw; jest ich około 40. Zrobiłam też dwie redakcje tej książki, po czym wysłałam ją do profesjonalniej redaktorki, która poprawiła mnóstwo rzeczy, ale powiem szczerze, nie przejrzałam tego wszystkiego nadal (śmiech). Ona mi to wysłała w październiku 2021 roku i od tego czasu poprawiłam ok. 30-40 stron, więc wciąż nie za dużo (śmiech). Ostatnio stwierdziłam, że zrobię sobie taką przerwę i będę czytała więcej w tym czasie, tak z własnej woli, nie lektur szkolnych. Może jakiś bardziej konkretny styl mi się utrwali w głowie i wtedy przyjdzie inspiracja do samych poprawek. Ostatnio najzwyczajniej w świecie mi się nie chce (śmiech).
(G.S.) A jaka jest tematyka tej książki?
(W.K.) Fantastyczno-przygodowa. Fabuła jednak z całą pewnością nie brzmi zbyt oryginalnie. Jest bohater, który trafia do jakiegoś fantastycznego świata – tam okazuje się, że odgrywa w nim ważną rolę.
(G.S.) Świat fantasy nie stawia ograniczeń, możesz napisać co chcesz. Cała historia może okazać się tylko snem bądź symulacją, w której tkwił główny bohater.
(W.K.) Dokładnie! Można napisać tam to, co tylko się chce. Przyszedł mi kiedyś pomysł do głowy, że gdybym kończyła pisać tę serię, na końcu ostatniej książki napisałabym, że cała historia była tylko snem bohatera. Co prawda na pewno tego nie zrobię, ale zobaczymy, jak historia się potoczy.
(G.S.) Czy osobie w młodym wieku, takiej jak ty, trudno jest pogodzić swoje zainteresowania ze szkołą, pracą?
(W.K.) Powiem szczerze, że poezji nie traktuję jako takiej „swojej rzeczy”. Czasami mam wrażenie, że to nie jest tak bardzo „moje” jak pisanie prozy, ale jakoś tak lepiej mi to wychodzi po prostu.. Często dostaję inspiracji, czytam różne wiersze i później stwierdzam „a napiszę sobie coś w tym stylu”, albo po prostu mam wenę – wtedy siadam w domu i powstaje to bardzo szybko. Jak jestem zainspirowana, nie potrzebuję siedzieć nad tym i głowić się przez trzy godziny. W żaden sposób nie przeszkadza mi to w nauce, ponieważ nie zajmuje mi to dużo czasu; szczególnie, jeśli mowa o wierszach, które nierzadko piszę w pięć minut.
(G.S.) Czy twoje środowisko wspiera cię w tym, co robisz? Czy jest ono ramieniem, na którym możesz się oprzeć, czy jednak stawia ono pewne bariery?
(W.K.) Myślę, że są oni wsparciem, chociaż mało im wysyłam swoich tekstów. Kiedyś pokazałam coś mamie, a ona powiedziała, że „przeczyta, jak będzie wydane”. Też mam świadomość, że to nie jest krąg zainteresowań moich rodziców, to nie jest ich styl; oni w ogóle nie czytają fantastyki, ale na pewno mnie do tego nie zniechęcają. Może niekoniecznie zawsze dają mi feedback na temat tego, co robię, ale też nie oczekuję tego od nich, bo wiem, że mają własne życie i nie muszą wiedzieć o tym wszystkim, co ja robię w swoim.
(G.S.) A twoi koledzy, koleżanki wiedzą o tym, że piszesz? Jakie mają zdanie?
(W.K.) Wiedzą i – z tego co słyszałam – to im się podoba. Wiadomo, że znajomi zawsze tak powiedzą, ale mam nadzieje, że tak jest naprawdę (śmiech). Nie demotywują mnie w żaden sposób, wspierają mnie w tym, co robię.
(G.S.) W nawiązaniu do twoich wierszy, które miałem przyjemność przeczytać, chciałbym zapytać o motyw przemijania. Czy w wierszu „Śmierć i miłość” chciałaś przekazać, że śmierć jest wyzwoleniem dla martwych, ale nakłada kajdany na żywych? Czy ten wiersz opisuje doświadczenia osobiste, czy może pochodzi z głębi i wyobraźni?
(W.K.) Czuję się teraz, jakbym analizowała swoje wiersze na lekcji polskiego (śmiech). Nie podchodzę do wierszy w sposób, w którym coś analizuję. Myślę, że ogólnie sztuka jest bardzo nadinterpretowana; wydaje mi się, że ludzie,czytelnicy, nigdy nie będą w stanie zrozumieć co miał na myśli autor. Ja swoich wierszy osobiście nie interpretuje ale „Śmierć i Miłość” napisałam w oparciu o właśnie moją książkę. Ten wiersz jest o rzeczy, która nie została nigdzie zapisana (w książce), mam ją po prostu w głowie, nie wiem czy kiedykolwiek się pojawi w książce ale po prostu jest to obraz, który mam w głowie i postanowiłam go po prostu opisać. I zapytałeś, czy w ten sposób chce opisać śmierć, wyzwolenie dla zmarłych ale kajdany dla żyjących. Nie powiem, żeby to było moją intencją podczas pisania, myślę że można by to tak odczytać. Na pewno to nie jest myśl przewodnia. Po prostu piszę słowa, które dla kogoś mogą coś znaczyć ale dla mnie mogą kompletnie nie znaczyć nic. Zazwyczaj jest to opis obrazu w mojej głowie a nie jakieś konkretne przesłanie.
(G.S.) Skąd ten eklektyzm w wierszu “Aum Shanti, Shanti, Shanti” zbudowany z ścieżki buddyjskiej i mitologii greckiej? Skąd pomysł na jego zastosowanie w tym wierszu?
(W.K.) Buddyjskiej na pewno, ponieważ sam tytuł jest wzięty z … kurczę ja nie mam pojęcia jak to opisać. Jest to obraz wzięty z mojej wycieczki na Maderę. Oczywiście rodzinnej, mnie nie stać, żeby pojechać samotnie na Maderę (śmiech, ironia). Jest to po prostu opis pejzażu z jednego ze szczytów, z którego schodziliśmy i powiem szczerze, że wzorowałam się tutaj stylem Mickiewicza. Patrzyłam jak on konstruował rytm wiersza i robiłam to podobnie. Jest to po prostu opis pejzażu, widzianego ze szczytu Pico do Arieiro. Nie pamiętam jak się to wymawia po portugalsku, wiem jak się piszę (śmiech). Tytuł wiersza jest wzięty z buddyzmu. Shant jest wzięte z medytacji, którą codziennie uprawiam. Shant oznacza spokój. A co do mitologii greckiej to ja ją bardzo lubię, ogólnie większość mitologii mi się podoba ale najbardziej to rzymska, grecka i egipska. Z tego powodu, że dużo wiem o mitologii, kiedy szukam rymu to stwierdzam, że dam coś z mitologii, jakiś motyw.
(G.S.) Nie da się oprzeć wrażeniu że wiersze “Pomieszanie z poplątaniem” oraz “Nic się nie udało, nic nie wyszło” są przenikające się. Czy jest coś co je łączy, jakiś ukryty przekaz, spoiwo?
(W.K.) Myślę, że nie łączą się umyślnie. Teraz jak zadajesz te pytania to otwierają otwierają mi się takie połączenia i sobie myślę „O to faktycznie w pewien sposób się łączy!”. Ale powiem ci, że celowo na pewno tego nie zrobiłam to jest coś, co się po prostu pojawiło tak mi się wydaje. „Pomieszanie z poplątaniem” jest dla mnie wesoły, zabawny, taki bardzo lekki, a „Nic się nie udało nic nie wyszło” myślę, że nie jest żadnym trudnym wierszem ale jest zdecydowanie o czym innym. No i powiem tak – nie było moją intencją, aby stworzyć takie wrażenie, aczkolwiek minęło już pewnie sporo czasu odkąd je napisałam.
(G.S.) Czy wiersz “Przyjaciel” to swoiste alter ego?
(W.K.) Powiem szczerze, że on też jest napisany na podstawie mojej książki. Też jest to oczywiście opis sytuacji, która się nigdy nie wydarzyła ( w książce) ale którą mam gdzieś tam w głowie i jest napisana z perspektywy pewnej postaci, która jest napisana na podstawę mojej osoby. Nie wiem jak to opisać, jest to pewne uczucie, które ja gdzieś w przyszłości chciałabym czuć w stosunku do jakiejś osoby. Zauważyłam, że ostatnio za bardzo żyję moją książką a za mało moim życiem. Zauważyłam też jak dużo w tej książce jest inspirowanym moim własnym życiem, typu postacie, relacje między nimi itp. Trochę mnie to zszokowało bo sądziłam, że ja się w ogóle nie wzoruje na swoim życiu, ani troszeczkę i potem patrzę, że jednak bardzo się wzoruje i to jest troszeczkę przerażające, bo o tym nie wiedziałam. To jest takie wyobrażenie o uczuciu, które czuje jedna z moich postaci ale nie jestem pewna czy ja sama też to czuje. Tak bym to opisała.
(G.S.) Czy przenosisz gimnastykę artystyczną na papier. Jaki ma ona wpływ na twoją twórczość?
(W.K.) Myślę, że ma ale to też mniej w słowie pisanym bardziej w rysowanym. Lubię właśnie rysować, nie jestem w tym jakaś dobra, na przykład twarzy, rąk w ogóle nie potrafię rysować. Ale jestem dobra w sylwetkach artystycznych. Kiedy mi się nudzi, a dość często mi się nudzi powiem szczerze, to po prostu bardzo często rysuje gimnastyczki, bo to jest jedyna rzecz, którą potrafię narysować. Wiem jak to wygląda, wiem jak to powinno się ustawiać, gdzie ten fragment ciała, jak ten przybór trzeba trzymać. Ale jeśli chodzi o słowo pisane to napisałam jeden wiersz o gimnastyce artystycznej. Myślę, że trzeba by wiedzieć, że on jest o gimnastyce artystycznej, żeby zrozumieć, że jest o gimnastyce artystycznej, bo to nie jest z góry w nim powiedziane. Jest on bardzo metaforyczny i mojej książce też poniekąd to opisuję, nie jest to bardzo ważny motyw, jest subtelny ale na przykład jedna z sióstr głównego bohatera bardzo lubi oglądać gimnastykę, tam pojawia się parę przenośni z tym związanych.
(G.S.) Zauważyłem, że twoje książki i wiersze są połączone.
(W.K.) Bardzo. Sama sobie czasami nie zdaje z tego sprawy ale są bardzo połączone. Zauważyłam, że większość moich wierszy piszę z perspektywy mojej głównej bohaterki, która jest głównie oparta na mnie. Są takie wiersze, które pisze pod wpływem jakiś własnych uczuć, myślę że to również moja własna inwencja ale potem uświadamiam sobie, że to ma jednak jakiś związek z książką. Więc zdecydowana większość moich wierszy myślę jest bardzo połączona z książką.
(G.S.) Ale dzieje się to automatycznie czy jest to twoja inwencja?
(W.K.) Myślę, że jest to moja inwencja. To nie jest jak tamte wcześniejsze wiersze, że „ee nie wiem jakoś tak wyszło” tylko dużo moich wierszy jest pisanych z perspektywy mojej głównej bohaterki i tak sobie myśle, jakby to mogło być i wtedy myśle o moich postaciach z książki i to jest ich perspektywa w wierszu.
(G.S.) Jaki masz stosunek do kina, filmu. Czy jest ono twoim zainteresowaniem?
(W.K.) Chciałabym być aktorką w przyszłości. Nawet teraz ostatnio brałam udział w warsztatach filmowych. Uczyliśmy się dużo, było aktorstwo, była reżyseria, montaż, operatorka, scenariusze itd.. Okazało się, że to jest dużo bardziej skomplikowane niż mi się wydawało, bo filmy oglądać bardzo lubię, ja wolę bardziej, nie wiem czy współczesne kino, po prostu lubię jak obraz ma dobra jakość, uwielbiam dobrą jakość obrazu. Stare filmy, jest ciężko mi oglądać, bo to nie jest to samo uczucie gdy się je ogląda. No ale wracając do warsztatów. Nakręciliśmy na nich własny film, na razie nie oglądałem oficjalnej wersji, bo czekam aż wypuszczą taką idealną. Premiera już się odbyła ale jest jeszcze sporo rzeczy do przerobienia, dlatego czekam, aż go wypuszczą. Grałam w tym filmie główną rolę, co się wydarzyło bardzo prędko i to nie miało tak być. Na początku starałam się na castingu o główną rolę ale jej nie dostałam. Nagraliśmy film ale potem się okazało, że nasze karty nie działały. I w przyszłym tygodniu, w którym mogliśmy sobie poświęcić jeszcze jeden dzień na nagrywanie, nasza główna aktorka, po prostu nie mogła przyjść, była gdzieś na wyjeździe czy coś takiego. I jeszcze pisała do nas, że może coś się uda załatwić, chcieli zatrudnić jakiegoś aktorka z zewnątrz, na Facebooku szukali. I ja wtedy powiedziałam, że „Hej ja bardzo chętnie wystąpię”. No i wystąpiłam. Myślę, że wyszło dobrze, zwłaszcza, że ja się uczyłam interpretacji całego scenariusza dzień przed nagrywaniem. Często też tworzę również autorskie filmy, amatorskie filmy. Nie powiedziała bym, że da się to oglądać, raczej niezbyt (śmiech). Lubię to robić i chciałabym się tym zajmować w przyszłości.
O autorze
Uczeń klasy maturalnej o profilu prawniczym w LXV Liceum Ogólnokształcącym z Oddziałami Integracyjnymi im. gen. Józefa Bema w Warszawie, działacz w Polskim Stowarzyszeniu Paliw Alternatywnych, pracownik jednego z warszawskich antykwariatów. Interesuję się prawem konstytucyjnym, polityką oraz najnowszą historią Polski.