Przejdź do treści

Powrót wikingów, czyli militaryzacja Skandynawii

Jeszcze do niedawna doktryna wytyczająca politykę Skandynawii wobec międzynarodowych sojuszy wydawała się jasno określona – nastawione na jak największe zyski podejście sprawiało, że kraje z określonymi sojuszami ściśle współpracowały, jednak nie dołączały w ich szeregi. Dla Norwegii obecna forma współpracy ekonomicznej z Unią Europejską jest bardziej opłacalna, niż dołączenie do niej. Podobnie pewna zdawała się szwedzka i fińska ograniczona polityka względem NATO. Jednak w ostatnich latach, głównie za sprawą Rosji,  zaczęło się to zmieniać.

Szwecja i Finlandia w NATO

Owszem, oba te kraje podjęły szereg działań, żeby zbliżyć się do sojuszu, lecz zawsze w roli partnerów z zewnątrz. Sprawiając, że ich armie będą kompatybilne z siłami sojuszu, jednocześnie unikały zobowiązań, jakie towarzyszyły wstąpieniu w jego szeregi.

Jeszcze kilkanaście lat temu główną rolą NATO zdawało się wspieranie Stanów Zjednoczonych w ich wojnach. Członkowie paktu byli włączani m.in. do operacji „Pustynna Burza”, za czasów George’a Busha. Z tego też powodu w tamtym okresie społeczne poparcie dla dołączenia do NATO w Sztokholmie i w Helsinkach było bardzo niskie. Szczególnie po porównaniu ich z dzisiejszymi wynikami, poparcie na poziomie ok. 10% ukazuje głęboką niechęć.

Wzrost rosyjskiej agresji

Ta sytuacja zaczęła stopniowo się zmieniać wraz ze wzrostem agresji i idei imperializmu w Rosji. Zaczynając od wojny w Czeczenii, przez wojnę w Gruzji, aż do inwazji na Krym, Skandynawowie coraz bardziej przekonywali się, że Rosja pozostaje zagrożeniem. Oczywiście, również w tej kwestii, katalizatorem i ostatecznym sprawdzianem stała się wojna w Ukrainie.

Wspomniane powyżej przekonanie zaowocowało znacznym wzrostem poparcia dla dołączenia do NATO. Jeszcze w lutym, na kilka dni przed rosyjską inwazją, wynosiło odpowiednio 42% w Finlandii i 35% w Szwecji. Najnowsze badania pokazują skokowy wzrost poparcia w porównaniu do tych wyników – obecnie wynosi ono odpowiednio ok. 68% i 52%. Wyższe poparcie w Finlandii jest spowodowane przez bardzo prosty czynnik. Finlandia bezpośrednio graniczy z Rosją – jest to trzecia najdłuższa granica w Europie.

To ogromne poparcie społeczne spowodowało szybką reakcję rządu w Helsinkach. Premier Finlandii, Sanna Marin, na początku kwietnia zaczęła mówić o tym, że decyzja o dołączeniu musi zostać rozważona. Wtedy również Finlandia rozpoczęła serię konsultacji i strategicznych analiz, potrzebnych do rozpoczęcia procesu akcesyjnego. Teraz, po ich przeprowadzeniu, a także po prawdopodobnych konsultacjach na ten temat podczas ostatniego szczytu NATO w Ramstein, zdaje się, że klamka zapadła.

Przy pierwszych Fińskich deklaracjach rząd w Sztokholmie zdawał się być sceptyczny co do tego pomysłu. Jednak po serii rozmów i konsultacji, fińskie gazety donoszą, że Szwecja zgodziła się dołączyć do Paktu, a także zasugerowała, żeby oba kraje zrobiły to w tym samym momencie. Dla obu rządów kluczowe było, żeby złożenie wniosku o akcesję nie było tylko symbolem, którego rozpatrzenie zajmie kilka lat. Z tego powodu wielokrotnie podkreślały, że zależy im na tym, aby członkami NATO zostały jak najszybciej, w przeciągu najbliższych kilku miesięcy. Dzięki temu podjęcie decyzji o członkostwie zapewniłoby im natychmiastową gwarancję bezpieczeństwa.

Obecnie nie wiadomo jeszcze, kiedy konkretnie wnioski zostaną złożone. Powodem najprawdopodobniej jest to, że Szwecja, pozostająca za Finlandią lekko w tyle, nie zakończyła jeszcze swoich pogłębionych analiz bezpieczeństwa. Termin ich zakończenia został jednak przesunięty na wcześniejszą datę – z końca maja na połowę. Najbardziej prawdopodobną datą złożenia wniosków akcesyjnych wydaje się 16 maja, kiedy to zaplanowana jest wizyta fińskiego prezydenta w Sztokholmie.

Rosyjska odpowiedź

Oczywistym jest, że tej sytuacji Rosja nie może pozostawić bez echa.

Dołączenie Szwecji i Finlandii do NATO stoi w totalnej opozycji do jednego z żądań, jakie Rosja stawiała jeszcze przed wojną. Wtedy to Siergiej Ławrow ogłaszał, że w celu zażegnania widma eskalacji konfliktu, NATO ma wprowadzić absolutny zakaz przyjmowania nowych członków. Po wybuchu wojny takie żądanie stało się jawnie absurdalne. Jednak Moskwa posuwa się dalej. W ostatnich komentarzach odnośnie coraz bardziej prawdopodobnego członkostwa Helsinek i Sztokholmu w NATO, Władimir Putin groził rozstawieniem rosyjskiej broni jądrowej w rejonie bałtyckim.

Taka groźba ma jeden poważny mankament – już została spełniona. Rosja już dawno temu rozmieściła swoją broń jądrową i hipersoniczną w Obwodzie Kaliningradzkim. Przy odległości ok. 500 kilometrów od obu skandynawskich stolic, jest oczywistym, że ewentualne wystrzelone stamtąd rakiety bez problemu ich dosięgną.

W wielu wypowiedziach odnośnie reakcji na rosyjskie groźby, przedstawiciele fińscy odpowiadali ze spokojem. Według nich dołączenie do NATO jest jedyną drogą, jaką mogą podążać. Rosja grozi i będzie grozić, a Helsinki muszą nauczyć się sobie z nimi radzić i przygotować plany awaryjne na wypadek, gdyby choć część rosyjskich gróźb miała zostać spełniona.

Arktyka, czyli nowa przestrzeń dla rosyjskiej presji

Globalne ocieplenie sprawiło, że lodowa pokrywa Arktyki rozmarza – oznacza to powstanie szerokiego spektrum nowych możliwości dla całego świata. Rejon ten został również kolejnym terytorium, na którym uaktywnia się rosyjski imperializm. Przede wszystkim na obszarach, dotychczas nieosiągalnych z powodu lodowej skorupy, znajdują się ogromne złoża surowców. Konkretne wartości w poszczególnych opracowaniach mocno się od siebie różnią. Zależy to głównie od różnego sposobu uznawania, które konkretnie obszary to Arktyka, a także od niepełnych pomiarów. Według większości jednak znajdujące się tam złoża ropy i gazu odpowiadają ok. 20% światowych.

Tak ogromne bogactwo skupia coraz więcej uwagi na kwestii arktycznej. Głównymi zainteresowanymi są oczywiście kraje, które z Arktyką graniczą, a więc mają również prawa do części jej terytorium – mowa oczywiście o USA, Kanadzie, Rosji, Danii (poprzez Grenlandię) i Norwegii. Rolę dominującą odgrywa bezwzględnie Rosja. Jest to spowodowane tym, że to ona zajmuje ponad połowę wybrzeża Oceanu Arktycznego. Rosyjskie podejście wyróżnia się również zaangażowaniem w tę kwestię. To właśnie to zaangażowanie budzi ostatnimi czasy największe obawy innych graczy.

Rosyjskie zaangażowanie

Moskwa już od wielu lat jest świadoma znaczenia eksportu surowców dla jej gospodarki, stąd też bierze się jej oddanie dla uzyskiwania wpływów w najbogatszym w surowce, dotychczas przez nią nieeksploatowanym, terytorium. Według rosyjskich szacunków w „rosyjskiej sferze arktycznej” znajduje się 25% krajowych zasobów ropy i 70% zasobów gazu.

Kolejną kwestią ważną dla Rosji są nowe szlaki handlowe, które niedługo pojawią się lub powiększą wraz z rozmarzaniem wiecznej zmarzliny. Najważniejszym z nich jest Północna Droga Morska. To szlak handlowy łączący Azję i Europę, biegnący wzdłuż północnych wybrzeży Eurazji. Co widać na mapie, jest to najkrótszy odcinek łączący te dwa obszary. Jako że większość szlaku ciągnie się wzdłuż rosyjskiego wybrzeża, jego rozwój stanowi ogromną szansę dla północnych miast.

Rosyjskie krążowniki i norweska reakcja

Z wyżej wymienionych powodów, rejon arktyczny staje się dla Rosji jednym z najważniejszych. To natomiast skutkuje zdecydowanym nasileniem jej aktywności. Straże graniczne wszystkich krajów „przyarktycznych” w ostatnich latach odnotowują ogromny wzrost aktywności rosyjskich statków. Zalicza się do nich również marynarka wojenna, której statki kilkukrotnie naruszyły granice innych krajów. Z tego powodu Norwegia, której rosyjskie działania najbardziej zagrażają, również zaczęła zwracać większą militarną uwagę na Arktykę. Oslo jest członkiem NATO, jednak dotychczas Norwegia i jej partnerzy nie uważali tej części obszaru arktycznego za kluczowy.

W ostatnich latach się to zmienia. Pierwszą zapowiedzią coraz większego zwrotu w stronę Arktyki, było rozmieszczenie amerykańskich bombowców B-1 w Ørland, na północy Norwegii, w lutym 2021. Po raz pierwszy amerykańska armia zajęła pozycje w norweskiej części basenu arktycznego.

Cold Response 2022

W marcu br. miała miejsce kolejna edycja ćwiczeń w obszarze arktycznym, organizowanych przez Norweskie Siły Zbrojne. Tym razem jednak ich skala była nieporównywalna z żadnymi dotychczas. Po raz pierwszy ich rozmiary były podobne do najważniejszych europejskich ćwiczeń wojskowych. Udział wzięło 27 krajów, których połączone oddziały złożyły się w sumie na ok. 30 tys. żołnierzy. Dotychczas wszystkie większe operacje w obszarze arktycznym miały miejsce w Wielkiej Brytanii. Ich wyraźne przesunięcie do Skandynawii, czyli zdecydowanie bliżej Rosji, pokazuje, jak poważnym zagrożeniem się stała.

Wzrost rosyjskiego ekspansjonizmu w Europie spowodował zmianę nastrojów w całej Skandynawii. Tak jak w wielu innych miejscach, ostatecznie uświadomiono sobie, że Moskwa nigdy nie będzie normalnym, bezpiecznym partnerem. Jej działania zarówno w innych częściach kontynentu, jak i w bezpośrednim sąsiedztwie, zdają się ostatecznie kończyć dywagacje Skandynawów odnośnie pozostawania neutralnymi.

Tekst napisany 02.05.2022

O autorze

Zafascynowany tym, jak właściwie działa świat, piszę (i mówię) o polityce międzynarodowej. Kierowany tym poczuciem zacząłem pisać artykuły do Kongresów już w lutym 2022 roku, a obecnie tworzę mój autorski podcast - Sprawy Uparcie Międzynarodowe.