Powiedzieć, że sytuacja geopolityczna zmieniła się diametralnie 24 lutego 2022 roku, to tak, jakby nic nie powiedzieć. Otwarty konflikt zbrojny w tej części świata, tuż u bram NATO i Unii Europejskiej, w oczywisty sposób zmienił całkowicie rzeczywistość, jaką znaliśmy do tej pory. Wydawać by się mogło, że postawa Zachodu jest jednoznaczna i nie da się w niej doszukiwać jakiejkolwiek różnicy poglądów, jednak widać te różnice aż za bardzo. W pierwszej kolejności wymienić można Niemcy, w drugiej kolejności zagadkowa wydaje się reakcja… Węgier. Wyrokowanie czegokolwiek na samym początku wojny jest całkowicie naiwne, zwłaszcza, gdy sytuacja zmienia się diametralnie co godzinę.
Zdecydowana reakcja polskich władz wobec inwazji rosyjskiej nie może specjalnie dziwić. Wsparcie naszego sąsiada w walce ze wspólnym wrogiem demokratycznego świata jest całkowicie oczywiste, tak samo jak jedność w Sejmie podczas przyjmowania uchwały potępiającej działania Putina. Ciężko byłoby wytłumaczyć swoim wyborcom możliwe przeciwstawienie się jednego z polityków w obliczu zagrożenia również naszego kraju. Mimo to rozgrywki polityczne nadal będą prowadzone, wykorzystując przy tym sytuację za naszą wschodnią granicą. Już teraz widzimy pstryczki i przytyki pomiędzy liderami partii – za przykład można podać Mateusza Morawiecki atakującego Tuska za jego rzekomą niefrasobliwość wobec budowy Nord Stream 2 czy też wypowiedź posła Budki w stronę Prawa i Sprawiedliwości, dotyczącą prowadzonej dotychczas polityki z Unią Europejską oraz z naszymi zachodnimi sojusznikami. Warto zaznaczyć, że za rok w Polsce odbędą się wybory do parlamentu – zakładamy oczywiście optymistyczny scenariusz, w którym sytuacja i bezpieczeństwo w Polsce pozwoli na ich przeprowadzenie. Do połowy lutego, tuż przed wybuchem wojny w Ukrainie, PiS miał ewidentną tendencję spadkową w sondażach. Powodem były różne wydarzenia, takie jak afera wykorzystywania technik szpiegowskich do podsłuchiwania opozycji, rosnąca inflacja czy Polski Ład. Na drugim miejscu, ewidentnie ze wzrostem poparcia, pięła się Platforma Obywatelska. Analitycy zakładali, że do końca drugiego kwartału nastąpi zmiana lidera. Teraz wiemy, że prognozy te można włożyć między bajki. Patrząc na obecną sytuację, można stwierdzić, iż w najbliższym czasie głównymi tematami będą kwestie związane z bezpieczeństwem i obronnością kraju. To one właśnie rozstrzygną kto wygra wybory w przyszłym roku. Ale czy one wskazują zdecydowanego zwycięzcę? Niekoniecznie.
Pod koniec roku, destabilizacyjna sytuacja na granicy z Białorusią pomagała politycznie PiS-owi, co ten skrzętnie wykorzystywał. Zdecydowanie jednak inaczej sytuacja wygląda z zagrożeniem ze strony na granicy ukraińskiej. Jeżeli wówczas rządzący nadmiernie rozdmuchiwali temat białoruskiej granicy, tak aby wzbudzić strach u swoich wyborców, tak teraz obecna sytuacja wzbudza strach u… wszystkich. Nikt nie będzie musiał przekonywać, że modernizacja armii i zmiana jej finansowania jest konieczna; gwarantuje to przecież nasze bezpieczeństwo. W tej sprawie punkt będzie po stronie środowisk prawicowych i konserwatywnych, które bliższe są środowiskom militarnym w Polsce.
Kolejnym niezwykle istotnym tematem dla nadchodzącego roku w polityce będzie kwestia sojuszy, zawieranych przez lata przez polski rząd. Podczas wspomnianego wcześniej wystąpienia Borysa Budki, wskazał on podobieństwa (przy zachowaniu odpowiednich proporcji) pomiędzy podejściem rządu do instytucji europejskich czy wartości takich jak prawa człowieka do działań Putina w Rosji. Jego zdaniem ignorowanie i łamanie zasad praworządności jest przykładem na wypełnianie polityki Kremla na polskiej ziemi. W ostatnim czasie rzeczywiście obserwowaliśmy bezsensowne spory pomiędzy Polską a Unią Europejską lub Stanami Zjednoczonymi. Każdy z nich dotykał tematu jakimi kwestiami kieruje się rząd Mateusza Morawieckiego. Spór o praworządność z UE czy też zwlekanie z przyznaniem koncesji na nadawanie niezależnej amerykańskiej grupie kapitałowej Discovery; każda z tych podjętych decyzji będzie wykorzystywana przeciwko Prawu i Sprawiedliwości. Już teraz łatwo przewidzieć, że będą formowane argumenty mówiące o nieodpowiedzialnym osłabieniu Polski na arenie międzynarodowej, co tym momencie okazało się kluczowe. W tym momencie przenieśmy się na chwilę poza granice kraju, a dokładniej do Brukseli. W ostatnim czasie kilkukrotnie dochodziło do spotkań pomiędzy politykami europejskich środowisk nacjonalistycznych, którzy również mieli bliskie relacje z prezydentem Rosji – mowa tu o Marine Le Pen, Matteo Salvinim, Orbanie, jak i również o Mateuszu Morawieckim. Szeroko komentowano owe spotkania ze względu na poglądy przedstawiane przez wspomniane osoby. W tym środowisku znalazł się również premier Polski. Patrząc na możliwe związki europejskich liderów z Putinem, nie przysporzy im to raczej większego poparcia. Na tych właśnie emocjach w ostatnim czasie grało TVP w kierunku Donalda Tuska, a doo tego dochodziły również wypowiedzi sugerujące bliskie stosunki byłego premiera z Niemcami, którzy, obecnie obok Węgier, bardzo niechętnie decydują się na jakiekolwiek sankcje w stronę Moskwy, nie mówiąc już o wsparciu wojska ukraińskiego poprzez wysłanie sprzętu. Niemcy raczej kierują się kwestiami gospodarczymi, ponieważ w wysokim stopniu są uzależnieni od rosyjskiego gazu. Ciężko jednak stwierdzić jakimi kategoriami kieruje się Viktor Orban, którego też czekają niedługo wybory.
Ostatnim tematem, który na pewno wpłynie na poparcie polityczne dla Prawa i Sprawiedliwości, będzie niezależność energetyczna Polski. Jako przykład możemy spojrzeć na Niemcy, które są ciężkiej sytuacji. Polska przez lata próbowała uniezależnić się od surowców z Rosji, niewiele jednak przyniosły te starania. Dywersyfikacja źródeł energii w Polsce nie jest na tyle wystarczająca, abyśmy mogli teraz spokojnie zrezygnować z ich dostaw. Przez lata odwlekano w czasie transformację energetyczną, która obecnie byłaby bardzo potrzebna. W tym wypadku obciążone zostaną sumienia polityczne środowisk konserwatywnych, ponieważ przeciwstawiały między innymi odejściu od węgla. Polska przez lata kupowała rosyjski węgiel – w roku 2020 kupiliśmy ponad 14 milionów ton tego surowca (dane na podstawie Eurostat). Te zatrważające liczby pokazują, z jakim problemem będzie musiała się zmierzyć polska gospodarka po odstąpieniu umowy handlowej z Rosją. W obliczu obecnych wydarzeń kontrowersyjna jest również ostatnia głośna sprzedaż grupy Lotos węgierskiemu MOL oraz grupie kapitałowej Saudi Aramco, chociażby właśnie poprzez powiązania Saudyjczyków z Kremlem.
Obecnie najważniejszą kwestią jest zaprowadzenie pokoju w Europie; na dalsze dywagacje przyjdzie jeszcze czas. Problematyka poruszona w tekście, miała uzmysłowić jak szybko następują zmiany w geopolityce, dlatego też ciężko oszacować w jakim świecie będziemy za rok. Oby był to świat w którym panuje pokój, a autokratyczne reżimy mają się ku upadkowi. Nie stanie się to jednak, gdy pominiemy te podstawowe kwestie gwarantujące nam bezpieczeństwo i uniezależniające od tych reżimów.