Fot. PAP/EPA/KREMLIN
Wygrani czasów poradzieckich
W pierwszych latach nowopowstałych po upadku Związku Radzieckiego republik, które dzisiaj nazywamy Białorusią oraz Rosją, panowały przepełnione smutkiem nastroje społeczne spowodowane nostalgią za minionymi czasami. Brak perspektyw, w połączeniu z niepewnością w odnalezieniu się ludności wspomnianych państw w kompletnie nowych warunkach ładu międzynarodowego, spowodował chęć obywateli na objęcie przywództwa w swoich państwach przez silne jednostki gloryfikujące miniony „czerwony system”.
Toteż w 1994 roku Prezydentem Republiki Białorusi został charyzmatyczny polityk szczebla lokalnego – Alaksandr Łukaszenka. Podczas swojej kampanii prezydenckiej Łukaszenka odwoływał się do niezależności od krajowych politycznych układów oraz twierdził, że posiada niekomfortowe materiały, mogące zaszkodzić jego kontrkandydatom (na siłę można się tu doszukiwać pewnej analogii do kampanii wyborczej Stanisława Tymińskiego w polskich wyborach prezydenckich w 1990 roku).
Władimir Putin prezydenturę w Federacji Rosyjskiej objął w przeddzień nowego tysiąclecia, po ustąpieniu ze stanowiska Borysa Jelcyna, a konkretniej zalegitymizował ją wygraną w wyborach prezydenckich w 2000 roku. Putin dał się poznać jako polityk wykazujący lojalność do poprzedniej władzy oraz gloryfikujący symbolikę poprzedniego ustroju. Bez wątpienia Putina na szczyt popularności wśród rodaków wyniosło także powszechne poszanowanie jego służby w szeregach radzieckich sił bezpieczeństwa.
Przyjaźń dla interesów
Co prawda jeszcze za prezydentury w Rosji Borysa Jelcyna, lecz na krótko przed jego ustąpieniem ze stanowiska, podpisane z Alaksandrem Łukaszenką zostało porozumienie o powołaniu Państwa Związkowego Białorusi i Rosji, na które zwykło się mówić Związek Rosji i Białorusi lub Związek Białorusi i Rosji (ZBiR). Dokument ten symbolicznie podpisany został dokładnie w ósmą rocznicę powołania Wspólnoty Niepodległych Państw na mocy porozumienia białowieskiego, które było pierwszą wielką umową zrzeszającą byłe republiki radzieckie mające działać wspólnie w kierunku rozwoju swoich państw po upadku ZSRR.
Z pozycji Łukaszenki zawiązanie Związku Białorusi i Rosji miało być nie tylko integracją gospodarczą oraz ukłonem w stronę obywateli obu państw, ale też szansą na osiągnięcie politycznego wpływu wykraczającego poza białoruskie granice. Polityczne marzenia Łukaszenki szybko zostały sprowadzone na ziemię wraz z objęciem najwyższego stanowiska państwowego w Federacji Rosyjskiej przez Władimira Putina. Przywódca Rosji, wykorzystując potęgę surowcową swojego państwa, która dawała również bezpieczną stabilizację w tym aspekcie Białorusinom oraz międzynarodowe mniemanie o Rosji jako głównym spadkobiercy dwudziestowiecznego hegemona, jasno dał do zrozumienia Łukaszence, że w relacjach rosyjsko-białoruskich pies będzie machać ogonem, nie ogon psem.
Łukaszence niejednokrotnie składane były przez Putina oferty włączenia Białorusi w granice rosyjskiego państwa, lecz za każdym razem były one odrzucane.
Relacje bilateralne obu państw zawsze w największym wymiarze determinowane były przez sprawy energetyczne. Federacji Rosyjskiej Białoruś była potrzebna jako kraj tranzytowy rosyjskich surowców do krajów zachodnich, przez co między obiema republikami dochodziło raz do większych, raz do mniejszych nieporozumień. Większym konfliktem z pewnością można nazwać chęć wejścia rosyjskich konsorcjów energetycznych na rynek białoruski z zamiarem wykupienia tamtejszych firm zarządzających instalacjami gazociągową oraz ropociągową, na co Łukaszenka słusznie się nie zgodził w obawie przed utraceniem całkowitej kontroli nad krajową gospodarką. Putin, próbując zmusić Mińsk do pozwolenia rosyjskim firmom na wejście na białoruski rynek gazowy, zażądał płacenia za dostawy surowca po cenie rynkowej, przewyższającej trzykrotnie dotychczasową opłatę. Łukaszenka, nie pozostawiając tego bez odzewu, zażądał zatem wyższych cen od Rosjan za pośrednictwo w dostawie gazu do innych europejskich państw. Spór zakończył się wstrzymaniem dostaw gazu na Białoruś na pół roku do czerwca 2004, kiedy to obie strony doszły do porozumienia.
W kolejnych latach stosunki obu państw w dalszym ciągu determinowane były nieporozumieniami energetycznymi oraz wzajemnymi oszczerstwami, jak w przypadku emisji w rosyjskiej telewizji filmów ukazujących najgorsze strony białoruskiego przywódcy.
Rękę na pulsie trzymała cały czas Unia Europejska, która, widząc złe stosunki między Mińskiem a Moskwą, zaproponowała w 2009 roku Białorusi udział w unijnym programie pod nazwą Partnerstwo Wschodnie, a następnie nawet obniżała sankcje na białoruski reżim, by pokazać stronie rosyjskiej, że jest w stanie wpływać na orientację polityczną Łukaszenki. Działania unijne można by uznać za pstryczek w nos Władimira Putina, który to jednak we wspomnianym okresie nie był prezydentem, ale jak wiadomo, sterował ze stanowiska premiera Federacji Rosyjskiej poczynaniami Dmitrija Miedwiediewa.
Kiedy to w 2010 roku Alaksandr Łukaszenka przygotowywał się do wyborów prezydenckich w swoim państwie, Rosja zdecydowanie przebiła oferty finansowe oraz obietnice Unii Europejskiej wobec białoruskiego przywódcy, a Łukaszenka, usatysfakcjonowany rosyjską zapomogą w postaci oczywiście realnego ograniczenia cen na rosyjskie surowce energetyczne, jasno wybrał prorosyjską perspektywę, w wyniku czego na Kremlu ponownie można było udźwignąć marionetkę z napisem „Лукашенко”.
Jako niezależny przywódca Łukaszenka ukazać się chciał na tle rewolucji na Ukrainie w 2014 roku, kiedy to poparł nowy ukraiński rząd oraz sprzeciwiał się jakiejkolwiek ingerencji terytorialnej na terenie swojego południowego sąsiada. Kwestionował rosyjskie działania w sprawie Krymu, jak i terenów wschodniej Ukrainy.
Jakkolwiek mogłoby się wydawać, że Łukaszenka stara się być silnym przywódcą, który potrafi rządzić twardą ręką oraz kontrolować sytuację w swoim kraju, tak jego niemoc obnażona została przez wydarzenia toczące się na Białorusi po wyborach prezydenckich w 2020 roku. Łukaszenka jeszcze przed głosowaniem skutecznie starał się eliminować swoich kontrkandydatów, aż do momentu, kiedy jego najgroźniejszym przeciwnikiem stała się żona jednego z zatrzymanych aspirantów do prezydentury – Swiatłana Cichanouska.
W wyborach wygrał Łukaszenka, co do granic możliwości rozwścieczyło białoruskie społeczeństwo, a zaangażowanych w uliczne protesty można było liczyć w setkach tysięcy. Opinia międzynarodowa niejednokrotnie podważała dalsze przywództwo Łukaszenki oraz wykazywała liczne uchybienia niedopuszczalne dla demokratycznego państwa. Osądzony za niedemokratycznie wybranego przywódcę pomocy w tłumieniu demonstracji szukał u Władimira Putina, który wykazywał gotowość do podjęcia interwencji w sąsiednim kraju w razie potrzeby.
Obecność rosyjskich wojsk na terenie Białorusi nie jest też żadną nowością, gdyż oba państwa prowadzą wspólne ćwiczenia wojskowe pod nazwą ZAPAD, budzące zawsze międzynarodowe obawy w kwestii bezpieczeństwa.
Najświeższym wspólnie koordynowanym działaniem Alaksandra Łukaszenki oraz Władimira Putina jest sytuacja, jaka odbywa się na granicy Białorusi oraz Polski. Łukaszenka, sprowadzając ogromne ilości osób pochodzących głównie z terenów Bliskiego Wschodu do swojego kraju, stara się za pomocą państwowych narzędzi, umożliwić wspomnianym ludziom nielegalne przedostanie się do Unii Europejskiej. Celowości Łukaszenki w tym wszystkim należy wypatrywać wyłącznie w wywarciu presji międzynarodowej, w szczególności na Unię Europejską, która miałaby cofnąć nałożone na Białoruś sankcje wprowadzone po białoruskich wyborach prezydenckich przeprowadzonych w normie odbiegającej od europejskich standardów oraz po niehumanitarnym traktowaniu demonstrantów przez sterowane przez rząd siły bezpieczeństwa. Zadać by można było pytanie, gdzie w tym wszystkim rola Władimira Putina. Otóż rosyjski prezydent usilnie próbuje zrealizować rozpoczęcie działania prawdopodobnie największego unijno-rosyjskiego przedsięwzięcia w historii Nord Stream 2, czyli operatora zarządzającego gazociągiem biegnącym po dnie Morza Bałtyckiego z Rosji do Niemiec. Jak największe uzależnienie państw Unii Europejskiej od rosyjskiego gazu jest jednym z kluczowych interesów Putina, zatem można się spodziewać, że w przypadku uzyskania wszelkich zgód i wyeliminowania przeszkód stojących na drodze ku rozpoczęciu działania Nord Stream 2 sytuacja na granicy białorusko-polskiej również by się uspokoiła pod wpływem kremlowskiego nacisku na Mińsk.
Perspektywa na przyszłość
Relacje między Alaksandrem Łukaszenką a Władimirem Putinem były pełne burzliwych sytuacji. Z pewnością nie można ich nazwać polityczną miłością, ale też nie można ich uznać za kompletną niezgodę. Sojusznik w postaci Rosji jest dla Białorusi okolicznością całkowicie niezbędną, co w mniejszym stopniu, ale jednak również trzeba powiedzieć o roli Białorusi dla Rosji. Ująć można, że stosunki między przywódcami przez całą historię napędzane były głównie dwoma czynnikami. Pierwszy to surowce energetyczne, które, aby dotrzeć do europejskich państw ze źródłowej Rosji, często muszą przebyć drogę przez terytorium Białorusi lub też być w niej samej wykorzystywane. Drugi natomiast to wspólne stawianie czoła wyzwaniom i polityce, które wobec tych państw toczy Unia Europejska głównie ukształtowana w całkowicie innych warunkach i przyjętych zasadach panujących w poprzednim wieku. Trudno doszukiwać się większych zmian, jakie by mogły nastąpić w tychże relacjach. Oboje uznawani są za autorytarnych przywódców, przez których ręce musi przejść każda ważniejsza państwowa decyzja. Łukaszenka prawdopodobnie nie wyobraża sobie innego kierującego Federacją Rosyjską, a każdy inny przejmujący ster w Rosji mógłby stworzyć ogromne obawy, a nawet zagrozić istnieniu łukaszenkowskiego państwa. Zmiana dowodzącego Białorusią dla Rosji raczej nie byłaby niczym, do czego nie można byłoby się dostosować. Jeśli następca Łukaszenki ukierunkowany politycznie byłby w stronę Unii Europejskiej w sposób taki, w jaki działa obecnie Swiatłana Cichanouska i wszelkie sprzyjające jej demokratyczne ruchy społeczne w kraju, Federacja Rosyjska z marszu zaczęłaby grać swoim jokerem w talii, jakim są rosyjskie surowce energetyczne w środowisku międzynarodowym.
O autorze
Student Uniwersytetu Śląskiego. Politolog z pracą licencjacką na temat relacji Unii Europejskiej z Federacją Rosyjską. Obecnie zajmuje się pisaniem pracy magisterskiej na temat byłych państw Jugosławii i ich stosunków z UE. Ponadto wielki entuzjasta piłki nożnej, pasjonat zarówno polskiego podwórka, jak i lig TOP5 oraz rozgrywek międzynarodowych. Hobbystycznie maniak Fifa Ultimate Team, obserwator Sejmu RP, interesujący się językami obcymi, a także zgłębiający wiedzę na temat stosunków międzynarodowych wraz z ich historią.