Fot. Leszek Chemperek/CO MON
Dzisiejszy świat obiera kierunek liberalny – stawia na wolność oraz współpracę. Nikt już nie dąży do wojen, które zdały się wyparować ze świadomości ludzi świata zachodniego. Jednak czy w takim razie w XXI wieku potrzebujemy armii?
W krajach Europy Zachodniej termin „wojna” kojarzy się przede wszystkim z okresem II wojny światowej. Od tych wydarzeń minęło ponad osiemdziesiąt lat, a mimo to nadal większość państw Europy posiada własną armię.
Posiadanie przez państwa armii lub różnych jej odpowiedników jest złem koniecznym. Istnienie państwa wiąże się z zapewnieniem jego ochrony, a co za tym idzie, ochrony jego obywateli. Na pytanie czy w dzisiejszym świecie nadal potrzebna jest armia, odpowiedź brzmi: tak. Utopijny sen kosmopolityzmu zakłada zniesienie państw, a co za tym idzie – przeformatowanie wojska, bądź całkowitą jego likwidację na rzecz rozbudowanej policji. Takie pomysły pozostają w fazie teorii, która długo nie znajdzie odzwierciedlenia w rzeczywistości.
„Zorganizowanej sile można przeciwstawić jedynie zorganizowaną siłę. Niezależnie od tego, jak bardzo bym tego nie żałował, nie ma innego wyjścia” – Albert Einstein
Państwa bezbronne
Lista państw, które nie posiadają własnej armii jest spora. Państwa, które przeszły proces demilitaryzacji, zdecydowały się na ten krok m.in. przez liczne zamachy stanu organizowane przez wojsko. Do takich państw możemy zaliczyć Dominikanę, Panamę czy Grenadę. W powyższych państwach nie działają siły zbrojne w rozumieniu dosłownym, ale niektóre obowiązki obronne przejęła policja czy gwardia narodowa. Większość państw nieposiadających armii znajduje się w Ameryce Łacińskiej, Mikronezji oraz Polinezji. Są to państwa w dużej mierze wyspiarskie i nieposiadające wrogów, więc nie istnieje konieczność posiadania i utrzymywania przez nie armii. W Europie również znajdziemy państwa nieposiadające armii. Przykładem takiego państwa jest Islandia. Nie posiada ona wojska, jednak jest w posiadaniu jednego systemu obrony powietrza. W kraju działa również policja jako gwarant zapewnienia spokoju publicznego. Jednak Islandia jest członkiem NATO, które w razie ataku jest zobowiązane udzielić jej pomocy.
52 mld złotych na Siły Zbrojne RP
Wojsko Polskie liczy około 144 tys. żołnierzy. Polska z roku na rok zwiększa wydatki na obronność. W 2021 roku kwota ta wyniosła 2,2 procent PKB, czyli prawie 52 miliardy złotych. Dzięki zwiększeniu wydatków na obronność można zrealizować projekty modernizacji WP. Program „Miecznik” zakłada zbudowanie trzech wielozadaniowych fregat do 2034 roku. Ministerstwo Obrony Narodowej zdecydowało się na zakup technologii z państw zachodu. Pozwoli to na modernizację już bardzo zaniedbanej marynarki wojennej.
Fot. Leszek Chemperek/CO MON
Ostatnio MON zaprezentowało projekt ustawy o obronie ojczyzny. Zakłada on zwiększenie liczebności Wojska Polskiego z obecnych 140 tysięcy do 300 tysięcy żołnierzy. Projekt zakłada również podniesienie wydatków na obronność do poziomu 2,5 procent PKB do 2026 roku. Eksperci sceptycznie podchodzą do planów MON ze względu na duże koszty budżetowe z tym związane. Kontrowersje budzi również kwestia demograficzna. Ludzi w Polsce będzie coraz mniej i okazać się może bardzo trudne zwiększenie prawie dwukrotnie liczebności WP. Jednak należy sobie zadać pytanie, czy Polska w ogóle potrzebuje modernizacji wojska. Wyciągając wnioski z historii oraz z naszego geopolitycznego położenia na mapie świata, można powiedzieć, że posiadanie przez nas silnej i zmodernizowanej armii jest koniecznym gwarantem bezpieczeństwa. Trzeba pamiętać, że samo wojsko to nie wszystko. Organizacje takie jak NATO są równie ważne dla bezpieczeństwa państwa. Tylko poprzez współpracę z naszymi sojusznikami będziemy w stanie w przyszłości stawić czoła potencjalnym zagrożeniom.
Kryzys na granicy
Ostatnie wydarzenia na granicy polsko-białoruskiej powinny nam uświadomić, jak bardzo w dzisiejszym świecie, a szczególnie w naszym regionie, jest potrzebna armia. I nie chcę tutaj poruszać kwestii dotyczącej wpuszczania osób uchodźczych. Chcę zwrócić uwagę na to, że dzięki armii mamy kontrolę sytuacji i nie uginamy się wojnie hybrydowej, którą prowadzi z nami Białoruś. Wojsko Polskie oraz Straż Graniczna chronią nie tylko granice Rzeczypospolitej, ale również granice strefy Schengen, Unii Europejskiej oraz wschodniej flanki NATO. Nasza wschodnia granica powinna być najlepiej strzeżoną granicą na Starym Kontynencie przez wzgląd na tak strategiczne i geopolityczne jej położenie. Świat wyraził solidarność z Polską w kwestii ochrony granic i nienaruszalności terytorium. Minister Spraw Zagranicznych, Zbigniew Rau, rozmawiał z czeskim ministrem Jakubem Kulhankiem o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Czeski minister wyraził chęć pomocy Polsce w tej kwestii. Polska w dyskusji z Litwą oraz Łotwą analizuje możliwość uruchomienia artykułu 4. NATO, który zakłada zorganizowanie konsultacji międzyrządowych na najwyższym szczeblu. Polska nie może powołać się na artykuł 5. NATO, którego uruchomienie wymaga, aby państwo sojusznicze Paktu Północnoatlantyckiego zostało zaatakowane. Taka sytuacja miała miejsce tylko raz, po zamachach z 11 września 2001 r., kiedy to Stany Zjednoczone powołały się na art. 5. NATO. Kryzys ten powinien zostać jak najszybciej rozwiązany przez wzgląd na ludzi, którzy po prostu tam cierpią i niekiedy umierają z wyziębienia. Może w tym pomóc wojsko, które nie tylko ma za zadanie bronić ojczyzny, ale i pomagać potrzebującym i cierpiącym.
O autorze
Uczeń klasy maturalnej o profilu prawniczym w LXV Liceum Ogólnokształcącym z Oddziałami Integracyjnymi im. gen. Józefa Bema w Warszawie, działacz w Polskim Stowarzyszeniu Paliw Alternatywnych, pracownik jednego z warszawskich antykwariatów. Interesuję się prawem konstytucyjnym, polityką oraz najnowszą historią Polski.