Przejdź do treści

24 godziny dla przyszłości polskiej edukacji

25 lipca (niedziela)
godzina 20:30

Siedzę właśnie w pociągu. Bilet kupiłam w ostatniej chwili, w dodatku – jak się okazało – w Strefie Ciszy. Początkowo uważam to za katorgę, jednak przy braku jakiegokolwiek zasięgu w telefonie, wagon staje się świetnym miejscem do wielu refleksji.

Szczególnie do refleksji związanych z tym, co wydarzy się już za kilka godzin.

Zastanawiam się, co współpasażerki i współpasażerowie wokół mnie pomyśleliby o trzech „dzieciakach”, które przypinają się do bramy ministerstwa. W większości na myśl przychodzą mi określenia, które zwykłam czytać pod publikowanymi przez siebie Tweetami.

Nie wiem, czy to słuszny tok myślenia, więc porzucam go jak najszybciej, wkładam słuchawki i odpalam muzykę, udając, że to najzwyklejsza podróż na świecie.

godzina 23:10

Pociąg wjeżdża właśnie na dworzec Warszawa Centralna. Wystukuję szybko na komunikatorze wiadomość do Wiktorii i Franka, że za chwilę będę na górze.

Wbiegam po schodkach i podchodzę do stolika, przy którym siedzą. Witamy się, próbując rozładować stres i kumulujące się emocje śmiechem; udaje się zapomnieć o zmartwieniach dotyczących akcji. Do czasu.

Niedługo po dotarciu do mieszkania Wiktoria wyciąga z bawełnianej torby łańcuch, którym przez kolejną godzinę będziemy się oplatać „na próbę”, aby nazajutrz wszystko poszło znacznie sprawniej. Na mapie szukamy najbliższej bocznej uliczki, w której moglibyśmy powtórzyć ten manewr.

Po długich dyskusjach udaje nam się zmrużyć oko na godzinę.

godzina 5:30

To tylko godzina snu, a mimo to po budziku wstajemy względnie wypoczęci. Pakujemy się i opuszczamy mieszkanie. Udajemy się do biura Partii Zieloni, aby móc zostawić tam swoje rzeczy. Po drodze próbujemy kupić ostatnią, przedprotestową kawę, jednak większość kawiarni w okolicy zaczyna pracę od godziny 8:00 – wtedy, gdy rozpoczynamy swoją akcję.

Po pozostawieniu bagaży ruszamy w okolice Ministerstwa Edukacji i Nauki.

godzina 7:22

Przejeżdżając obok resortu, wypatrujemy zwiększonych patroli policji – jednak ich nie dostrzegamy. Pojawia się pierwsza chwila ulgi.

Wysiadamy na wcześniej wspomnianej ulicy. Ogarnia mnie zakłopotanie – stoi przy niej budynek Ambasady Republiki Słowackiej, a w głębi widzimy Ministerstwo Zdrowia, do którego tuż obok nas wjeżdżają osoby w nim pracujące.

Kładziemy rzeczy na murku i wymieniamy się obawami. Rozglądając się wokół, łapię kontakt wzrokowy z funkcjonariuszem SOP-u, co wzbudza we mnie dodatkowy niepokój.

„Nie uda się” – myślę.

Czekamy jeszcze kilkadziesiąt minut na współprzewodniczącego Ostrej Zieleni i dziennikarza Gazety Wyborczej, w międzyczasie oplatając się łańcuchem i zaklejając usta czerwoną taśmą. Wiktoria i Franek sprawdzają sprawność kłódek, którymi muszą błyskawicznie przypiąć nas do bram resortu. Ja analizuję inne aspekty stanowiące potencjalne ryzyko.

Po przybyciu wcześniej wspomnianych osób proszę je o pomoc w formie podążania po naszych bokach, aby opóźnić ewentualną reakcję służb.

Po raz ostatni patrzę na ekran telefonu. Godzina 7:55. Za dwie minuty ruszamy.

Chowam go do plecaka i stanowczym krokiem ruszam przed siebie, nie łapiąc kontaktu wzrokowego z kimkolwiek.

Pierwszy funkcjonariusz nie zareagował. Dziwię się, jednak zastanowienie przerywają dźwięki krótkofalówek i kolejne komunikaty wymieniane między pilnującymi budynek. Odruchowo przyspieszam.

Docieramy pod znaną nam dotychczas ze zdjęć bramę. Patrol policji początkowo nie reaguje, obserwując nas.

Słyszę dźwięk łańcucha i spoglądam to na lewo, to na prawo, obserwując zapinanie kłódek przez moich przyjaciół.

„Siadajcie” – mówi Wiktoria, a ja porozumiewawczo kiwam głową do Franka.

Udało się.

Dzielimy się transparentami, słysząc strzępki dyskusji ochrony z policją, które dotychczas próbowały zadać nam kilka pytań.

Pozostawiliśmy je bez odpowiedzi.

godzina 8:47

Niebawem minie pierwsza godzina protestu. Zjeżdżają się kolejne radiowozy. W szczytowym momencie było z nami około trzydziestu funkcjonariuszy.

Zostaliśmy ogrodzeni policyjną taśmą przymocowaną do filarów budynku.

Zza pleców słyszymy gorączkowe wymiany zdań i pomysłów. Przed nami widzimy policjantów gestykulujących i zachowujących się tak, jakby robili dokładnie to samo, co ich koledzy za nami.

Staram się skleić w całość to, co słyszę: „9:05”, „Wilcza”, „odcinamy”.

Coraz bardziej przekonuję się do wizji, że za chwilę skończymy w radiowozach.

godzina 10:21

Przed chwilą podano nam przyniesioną przez Ulę, przewodniczącą mokotowskich Zielonych, wodę. Było to możliwe dzięki interwencji Marcela, obserwatora z ramienia Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Podczas protestu głodowego (a na taki się zdecydowaliśmy) uzupełnianie płynów jest kluczowe, a jednocześnie niezwykle ryzykowne. W końcu pęcherze mają swoją pojemność. Dawkowaliśmy więc wodę w taki sposób, aby jak najdłużej wytrzymać.

godzina 10:34

Funkcjonariusze zdecydowali się nas wylegitymować, a konkretniej mnie i Wiktorię. W przypadku Franka nie było takiej potrzeby, gdyż zgubił on portfel i został wcześniej rozpoznany przez jednego z policjantów. Podał swój numer PESEL z pamięci.

godzina 11:24

Wraz z koniecznością odklejania taśmy z naszych ust, aby się napić, szepczemy o tym, że dobrze byłoby poinformować obecnych z nami dziennikarzy o postulatach. W końcu nie wiadomo, ile będziemy tutaj siedzieć, a te najpewniej nie trafią do resortu, ani nie zostaną w żaden sposób wysłuchane.

O godzinie 15:00 planujemy przerwać milczenie, aby porozmawiać z coraz tłumniej gromadzącymi się mediami.

godzina 11:30

Kilkanaście minut wcześniej Adrian, przewodniczący koła Warszawa-Centum Zielonych, przyniósł nam koc. Ten z kolei nawet po prośbie Marcela nie został nam podany, na wypadek tego, abyśmy się „nie zasiedzieli”. Funkcjonariusz mówi nam, że mamy korzystać z tego, co mamy. Nie działa na niego nawet argumentacja mówiąca o tym, że Wiktorii jest zimno.

Jednak niedługo później otrzymujemy koc, dzięki czemu Wiktoria może się okryć.

godzina 12:00

Dwójka aktywistów: Lodzia i Krzysztof pojawia się pod Ministerstwem Edukacji i Nauki. Chcą przekroczyć pole wyznaczone taśmą policyjną. Funkcjonariusze starają się ich nie wpuścić, jednak rozumieją, że to bezpodstawne, gdy osoby informują, że idą złożyć dokumenty do biura podawczego resortu.

Wniosek ten dotyczy uzyskania odpowiedzi na pytanie, skąd Minister Czarnek dysponował informacjami przytoczonymi podczas swojego wystąpienia w Sejmie dnia 21 lipca 2021 roku, jakoby młodzi ludzie nie mieli pojęcia o symbolice swastyki.

godzina 12:11

Po drugiej stronie ulicy, w kontrze, pojawia się zwolennik działań Ministra trzymający kartony z hasłami, które przywodzą na myśl jego wypowiedzi.

Robi mi się autentycznie przykro. Podnoszę megafon i mówię o tym mężczyźnie, kwitując swoją wypowiedź słowami: „kimkolwiek Pan jest, życzę Panu dobrze”.

godzina 12:39

Pracownik ochrony Ministerstwa dotychczas wychodził do nas, przekazując informacje o tym, że nikt z jego pracownic i pracowników nie ma nam za złe, że protestujemy i możemy robić to w dalszym ciągu. Proponuje nam także obiad, jednak my dziękujemy za tę propozycję, gdyż nasz strajk ma charakter głodowy.

Czujemy, że więcej wody nie wciśniemy, gdy nie możemy skorzystać z toalety. Posłanka Urszula Zielińska, która przerwała dla nas urlop i pojawiła się po godzinie 12:00, mówi nam, jak w podobnych warunkach radzili sobie aktywiści i aktywistki Extinction Rebellion.

Zaczynamy więc rozmawiać o możliwości skorzystania z toalety znajdującej się wewnątrz budynku ministerstwa. Chcemy jednak mieć gwarancję, że możemy się znowu przypiąć ponownie.

Po długich negocjacjach druga strona przystaje na nasz warunek. Pierwsza idzie Wiktoria, a ja i Franek nadal mamy obawy, czy dana naszej trójce obietnica zostanie zrealizowana.

Uspokajamy się, gdy Wiktoria wraca do nas, aby przypiąć się ponownie.

godzina 13:18

Jedna z osób mieszkająca nieopodal przynosi nam piankowy materac, który zostaje nam podany. Dziękujemy jej za to, ciesząc się na myśl o bardziej miękkim podłożu.

godzina 13:49

Wychodzi do nas przedstawiciel resortu. Informuje, że ze strony ministerstwa istnieje wola rozmowy z nami, aby wysłuchać naszych postulatów. Mogą jednak uczestniczyć w niej tylko dwie osoby spośród nas.

Prosimy o chwilę na naradę. Decydujemy, że pójdę ja wspólnie z Frankiem.

Po chwili decydujemy się potwierdzić spotkanie, które rozpocznie się za chwilę.

godzina 14:00

Przekraczamy próg budynku w obecności ochroniarza. Kieruję „dzień dobry” do obecnych osób. Uściskiem dłoni witamy się z przedstawicielami, w tym z Wiceministrem Tomaszem Rzymkowskim, który zaproponował spotkanie.

Udajemy się na górę, do sali konferencyjnej.

Tam siadamy i rozpoczynamy od wyjaśnienia kwestii organizacyjnych. Franek informuje jednak, że mamy czas jedynie do godziny 15:00 ze względu na wcześniej umówione spotkanie z dziennikarzami, którym obiecaliśmy przekazać nasze postulaty. Wiceminister Rzymkowski informuje, że będzie wszystko skrupulatnie notować. Ja informuję, że będę opierać się na notatkach z telefonu, który kładę na blacie, aby pokazać widniejący na wyświetlaczu przygotowany tekst.

Przedstawiając każdy z naszych postulatów, rozmawiamy także na inne, istotne kwestie. Gdy wspomniałam o utrzymaniu społecznie powszechnego postulatu dymisji Ministra Przemysława Czarnka, nie spotkałam się z żadną specyficzną reakcją. Jednak gdy powiedziałam o wzięciu odpowiedzialności i publicznych przeprosinach za słowa skierowane do kobiet, osób nieheteronormatywnych, czy tych zza granicy, Pan Wiceminister poprosił nas o przytoczenie takich słów. Franek w odpowiedzi znalazł dokładny cytat wypowiedzi o „ideologii LGBT”, a konkretniej:

„Nie ma wątpliwości, że cała ta ideologia LGBT wyrastająca z neomarksizmu (a ten z marksizmu), pochodzi z tego samego korzenia co niemiecki narodowy socjalizm hitlerowski, który jest odpowiedzialny za wszelkie zło II wojny światowej, zniszczenie Warszawy i zamordowanie powstańców. Korzeń jest ten sam”.

Przemysław Czarnek, „Aktualności Dnia” Radia Maryja, 3 sierpnia 2020 r.

Usłyszeliśmy wyjaśnienia dotyczące naukowego spojrzenia Pana Ministra na całość sprawy oraz pytanie, czy negujemy istnienie neomarksizmu. Podkreśliłam jednak, że nazywanie ludzi „ideologią” jest bardzo krzywdzące. Zaczęliśmy więc dyskusję, co kryje się pod tym pojęciem. Zakończyłam jednak prośbą o to, aby przy możliwej okazji to właśnie autor słów przekazał, co miał na myśli oraz stwierdzeniem, że wyciąganie wniosków z historii jest ważne, więc należy pamiętać, że tak jak dziś piętnuje się osoby nieheteronormatywne słowem, tak w trakcie II wojny światowej ich piętnem były różowe trójkąty w obozach koncentracyjnych.

Kolejnym postulatem była publiczna dyskusja dotycząca proponowanych przez resort zmian w prawie oświatowym w ramach „Okrągłego Stołu o Przyszłości Polskiej Edukacji”. Nasza wizja kładzie nacisk na to, aby była to prawdziwa debata z udziałem środowisk nauczycielskich, akademickich, uczniowskich, eksperckich i aktywistycznych. Wizja ta przekonała obecnych na rozmowie przedstawicieli ministerstwa i została odnotowana przez Pana Wiceministra.

Ostatnim z dyskutowanych aspektów była obustronna chęć do budowania rzetelnej edukacji na miarę XXI wieku – seksualnej, antydyskryminacyjnej, klimatycznej i obywatelskiej.

Poinformowaliśmy także, że protest będzie kontynuowany, gdyż obiecaliśmy, że będą to 24 godziny. Wywołało to lekką konsternację, jednak uzasadniliśmy, że póki nasz cel nie został osiągnięty, chcemy dotrzymać słowa danego stronie społecznej. Spotkało się to ze zrozumieniem i troską o to, jak spędzimy noc, bądź poradzimy sobie z pogodą, a także zapewnieniem dotyczącym dostępu do budynku Ministerstwa Edukacji i Nauki w nocy.

Po podsumowaniu kwestii poruszonych przez obie strony ruszyliśmy do wyjścia. Pan Wiceminister wspomniał o historii budynku, w którym przebywaliśmy, jednak w sposób neutralny i refleksyjny (nie taki, jaki później przedstawi w mediach Minister Czarnek). Uścisnęliśmy dłonie i ruszyliśmy w kierunku bramy.

Tam poprosiliśmy zgromadzonych dziennikarzy o pięć minut dla naszej trójki. Za filarem streściliśmy Wiktorii spotkanie, a następnie przekazaliśmy informacje oraz odpowiedzieliśmy na pytania.

Czuliśmy, że udało nam się stworzyć pole do dalszego działania.

godzina 16:00

Wiceminister Tomasz Rzymkowski ponownie wychodzi przed budynek, aby udzielić wywiadu dla TVP. Następnie wręcza nam wizytówkę z kontaktem do siebie, informując, że jest po rozmowie z Ministrem Przemysławem Czarnkiem i kolejne spotkanie odbędzie się 20 sierpnia w jego obecności. Poprosił, abyśmy do końca tygodnia przesłali proponowaną agendę rozmowy. Raz jeszcze zachęca nas do tego, abyśmy wrócili do domów i nie narażali się dalszym protestem, informując o gotowości Ministerstwa do pomocy.

godzina 16:30

Przed bramą pojawiają się kolejne osoby, które chcą nas wesprzeć i nam pomóc. Chcemy z nimi porozmawiać, jednak jednocześnie odbieramy kolejne telefony od dziennikarek i dziennikarzy. Pada deszcz, a one nadal stoją, dzieląc się z nami tym, co mają. W wolnych chwilach rozmawiamy, wymieniamy spostrzeżenia, jednak jest to trudne na odległość. Przez taśmę policyjną dzielą nas około 3-4 metry. Wiemy jednak, że są to osoby, które przyszły na demonstrację solidarnościową z nami, która ma się odbyć za godzinę. Ciężko się nie wzruszyć w takiej sytuacji.

W międzyczasie pada prośba, abyśmy przepięli się w taki sposób, by ochrona mogła o 17 zamknąć bramę. Zgadzamy się na nią, przypinając się od zewnętrznej strony bramy w prawym rogu.

godzina 17:30

Rozpoczyna się demonstracja solidarnościowa. Obecne są na niej osoby, które dotychczas znaliśmy z Internetu. Posłanka Zielińska, Dorota Łoboda – Radna Rady Miasta Warszawy, Marta Lempart, Agnieszka Czerederecka – Radna Rady Miasta Warszawy, Marta Lempart, Agnieszka Czerederecka – Radna Rady Miasta Warszawy, Marta Lempart, Agnieszka Czerederecka – liderki Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, wiele aktywistek i aktywistów…

Na wstępie zaczynamy od kilku słów od nas. Następnie megafon przechodzi przez osoby, które stanowiły dla nas ogromne wsparcie. Później zdobywa formułę otwartego.

Każdy się wspiera. Każdy się solidaryzuje. Każdy chce lepszej edukacji.

W międzyczasie otrzymujemy informację o tym, jakoby Minister Przemysław Czarnek miał ustosunkować się do naszego protestu. Sprawdzamy. Okazuje się, że to nie żart. Franek przytacza te słowa:

„Natomiast tym młodym ludziom powiedziałbym: Kochani, zostawcie tę bramę, bo przez nią przejeżdżali męczennicy polscy torturowani w tym budynku przez Niemców. To nie jest miejsce na tego typu happeningi. W wolnym kraju można robić demonstracje, ale trzeba wybrać stosowne miejsce do tego rodzaju awanturnictwa”.

Przemysław Czarnek, „Fakt”, 26 lipca 2021 r.

godzina 19:00

Solidarnościówka została zakończona. Jak się okazało, w jej trakcie do naszego protestu dołączyły kolejne osoby, które zadeklarowały, że zostaną z nami do końca. Ekipa ProtestTea zapowiedziała, że będzie nas ogrzewać herbatą. Kolejni ludzie przynosili koce, materace, poduszki… czuliśmy, że uda nam się spędzić tę noc bezpiecznie, spokojnie i w dobrym towarzystwie.

godzina 22:45

Pod ministerstwo podjeżdża ambulans Fundacji Ratownictwo Motocyklowe Polska. Ratownicy przyjechali, aby sprawdzić nasz stan zdrowia w trakcie głodówki. Po kontroli możemy wracać do protestowania.

27 lipca (wtorek)
godzina 1:23

Nuży mnie sen. Na podarowanym materacu odpoczywa Franek. Postanawiam za chwilkę również odrobinę się zregenerować. Magda, którą znałam dotychczas jedynie z Instagrama, przyniosła nam swoje poduszki i koce. Upewniła się, że będzie mi ciepło. Przez głodówkę odczuwałam chłód znacznie mocniej, przez co w rezultacie spałam pod kocem termicznym i trzema materiałowymi. Ostatnie słowa, jakie zapamiętałam przed zamknięciem oczu, to zapewnienie funkcjonariuszki o tym, że będzie miała na nas oko.

godzina 6:30

Po spaniu „na raty” przyszedł czas ostatecznie rozstać się z materacem i przygotować do kolejnych rozmów. 8:00 zbliżała się nieubłaganie. Zaczęliśmy powoli sprzątać otoczenie.

godzina 8:00

Osoby, które zostały z nami do rana, zaczęły odliczać sekundy do wybicia godziny 8:00. Ekipa ProtestTea przyniosła kawę, ale i pierwszy pogłodówkowy posiłek – wegańskie pierogi.

Dopiero wtedy zrozumieliśmy, że częściowo się udało. Udało się stworzyć pole do dialogu, który może przynieść pewnego rodzaju zmiany. Jeśli nie – pozostanie znak po próbie zmiany kierunku, w którym podąża resort oświaty. Daliśmy radę porozmawiać tak, aby możliwa była dalsza, obustronna praca. Czy to faktycznie się wydarzy? Zobaczymy.

W tamtym momencie nie marzyłam o niczym innym, jak o ciepłym prysznicu i kilku godzinach snu we własnym łóżku.

O autorze

Aktywistka, feministka, studentka I roku politologii na Uniwersytecie Warszawskim. Na co dzień pracuje w Biurze Krajowym Partii Zieloni oraz jako specjalistka ds. ochrony praw człowieka w Biurze Poselskim dr Tomasza Aniśko, szczególnie w zakresie prawa uchodźczego. Miłośniczka podróży w stylu low budget, muzyki alternatywnej, tatuaży, kolczyków, grunge'u i kotów.