Bardzo często w politycznej rzeczywistości jesteśmy świadkami zarówno wielkich narodzin karier, jak i ich mniej bądź bardziej spektakularnych upadków. Już na przestrzeni ostatnich kilku lat można by było wspomnieć o naprawdę ogromnej ilości polityków, którzy albo zaprzepaścili swoje szanse, albo wręcz na własne życzenie położyli swój partyjny żywot. Jednakże najciekawsze przypadki to te dotyczące ludzi znajdujących się na świeczniku, zbliżających się już do porażki, ale jeszcze nieświadomych nadchodzącego upadku.
10. Grzegorz Schetyna
Grzegorz Schetyna nie miał łatwego politycznego żywota. Najpierw przez wiele lat był prawą ręką Donalda Tuska, kiedy ten tworzył KLD, a potem PO. Od 2007 pełnił nawet funkcję wicepremiera i ministra spraw wewnętrznych i administracji. Jednak w pewnym momencie zaczął stanowić znaczące zagrożenie dla ówczesnego premiera, więc ten zaczął torpedować jego karierę. Pierwsza okazja ku temu nadarzyła się przy aferze hazardowej, kiedy to Schetyna podał się do dymisji. Pomimo starań Tuska nie udało się go zatopić, a nawet udało mu się dotrwać w partii do 2016, kiedy to został przewodniczącym PO. Szybko postawił na nogi partię, która z poziomu ok. 15% dobiła do poparcia 27%. Wśród jego sukcesów można wymienić jeszcze zwasalizowanie Nowoczesnej, która była dla Platformy jednym z największych zagrożeń, aczkolwiek sporą rolę można tu też przypisać samemu Ryszardowi Petru. Również pewnym sukcesem byłego marszałka sejmu był pakt senacki, który skończył się przejęciem władzy w izbie wyższej polskiego parlamentu. I tutaj zasługi Schetyny się kończą. Za jego kadencji wszystkie kampanie wyborcze były fatalne, a na wyniki KO (czy też KE) pracowali praktycznie pojedynczy kandydaci z list. Ponadto sam Schetyna nie cieszył się wielką sympatią wyborców, co pokazywały rankingi zaufania do polityków, jak i jego wynik w rodzinnym Wrocławiu w wyborach parlamentarnych. Warto tutaj zauważyć, że nawet jego projekt, jakim było wystawienie Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na premiera, zakończył się porażką, a ona sama się od niego odwróciła. W samej partii po fiasku w 2019 miał na tyle ciężką sytuację, że zdecydował się nie ubiegać o reelekcję na stanowisko przewodniczącego. Od niemal początku kadencji obecnego przewodniczącego stara się jakoś zwiększyć wpływy, ale nie wychodzi mu to najlepiej.
9. Robert Biedroń
Najlepszym momentem kariery politycznej Biedronia była zapewne prezydentura w Słupsku. Wtedy też sondaże dawały mu 15% poparcia w wyborach na Prezydenta RP, a sam Biedroń dla osób o bardziej progresywnych poglądach był ogromną nadzieją na przyszłość. W końcu zdecydował się na założenie partii, a ogromny entuzjazm obecnych na inauguracji Wiosny na warszawskim Torwarze wskazywał, że ugrupowanie będzie w stanie namieszać na scenie politycznej. Wskazywały na to również sondaże, które dawały Wiośnie kilkanaście procent poparcia. W końcu nadszedł jednak dzień wyborów do PE, a z nim rozczarowujący wynik ugrupowania (6%). Wtedy również zaczął się początek końca Biedronia. Dość szybko okazało się, że nowo wybrany europoseł nie wywiąże się z obietnicy złożenia mandatu. Kolejnym problemem był start z list SLD do parlamentu, co wiązało się z utratą szansy na subwencję. W końcu, po wielu miesiącach prób wyłowienia kandydata na prezydenta przez Lewicę, zdecydowano postawić na Biedronia, ale sam zainteresowany jakoś szczególnie nie palił do kampanii. Pomimo całkiem niezłego początku jego prezydencka kampania okazała się porażką. Praktycznie cały elektorat Lewicy został zjedzony przez Trzaskowskiego i Hołownię, a były prezydent Słupska skończył z wynikiem 2%. Obraz upadku Biedronia dopełniany jest przez fakt, że Wiosna miała być największą lewicową siłą z aspiracjami do bycia największą partią opozycyjną, a obecnie kończy się konsumpcja jej przez SLD.
8. Paweł Kukiz
Były rockman jest zapewne jedną z największych politycznych niespodzianek. W wyborach prezydenckich w 2015 osiągnął zaskakujący wynik 20%, czym zapewnił sobie trwalszy byt w polskiej polityce. W jesiennych wyborach również osiągnął trzeci wynik i wprowadził do sejmu aż 42 posłów. Na tym jednak sukcesy Kukiza się skończyły. Podstawowym błędem muzyka było bowiem wprowadzenie losowych ludzi do sejmu. Doprowadziło to do ciągłych odejść z klubu, konfliktu z Markiem Jakubiakiem, czy też finalnie do narodzin Konfederacji. Kukizowi nie pomogło również ciągłe polityczne flirtowanie z PiSem. W końcu, w ostatnich wyborach, w których startował samodzielnie, osiągnął 3%. Zmusiło go to do startu z list PSLu pod szyldem Koalicji Polskiej. Wprowadził do sejmu tylko 6 posłów, a na dziś ma ich 4, a może nawet 3. Finalnie Polskie Stronnictwo Ludowe zdecydowało się usunąć Kukiza z własnego klubu, a ten wpadł w objęcia PiSu, który za wierne głosowanie w ważnych dla partii sprawach może przepchnąć jakieś pojedyncze postulaty Kukiza. To o tyle smutne, że jeszcze niedawno sam wspominał, że jego celem jest obalenie POPiSu.
7. Beata Szydło
Była premier ma już czasy politycznej świetności za sobą. Jej kariera polityczna nie była jakoś szczególnie niezwykła. Do ogólnopolskiej polityki weszła w 2005, ubiegając się o mandat poselski z list PiSu, który udało jej się zdobyć. W 2010 została wiceprezesem partii, a już w 2015 została szefową sztabu Andrzeja Dudy. Mogłoby się wydawać, że było to ogromne wyróżnienie, ale wtedy nikt nie wierzył w zwycięstwo żadnego kandydata PiSu. Jednakże dzięki naprawdę skutecznej kampanii Duda został prezydentem, a Beata Szydło stała się jednym z największych beneficjentów jego sukcesu. Na fali wygranej zostaje twarzą wyborczą PiSu do wyborów parlamentarnych, które również kończą się zwycięstwem, a sama Szydło zostaje premierem. Niewątpliwie cieszyła się ogromną sympatią w społeczeństwie więc tym bardziej dziwi fakt, że Kaczyński kazał jej podać się do dymisji. Odbyło się to w niezbyt sprzyjających okolicznościach – tuż po nieudanym wotum nieufności, złożonym przez PO. Do maja 2019 pełniła funkcję wicepremiera, a w wyborach do PE została lokomotywą wyborczą w Małopolsce. Osiągnęła tam niezwykle wysoki wynik – 500 tysięcy oddanych głosów, co było najlepszym wynikiem personalnym w tych wyborach. Jednakże wraz z wyborem do Parlamentu Europejskiego kończą się sukcesy byłej premier. Pomimo że to jej frakcji w parlamencie przypadał fotel przewodniczącej komisji, Szydło dwukrotnie przegrała głosowanie, a w końcu ECR musiało wystawić kogoś innego na to stanowisko. Ostatnią aktywnością Szydło, o której wiadomo, jest jej udział w kampanii Andrzeja Dudy w 2020, która zakończyła się zwycięstwem o włos. Do niedawna pojawiały się głosy, że w 2025 może wystartować na prezydenta, ale są one coraz rzadsze, a mała aktywność byłej premier wyraźnie jej nie pomaga.
6.Radosław Sikorski
Radosław Sikorski niewątpliwie jest jednym z największych pechowców polskiej polityki. Jest przy okazji człowiekiem o bardzo dobrych kwalifikacjach politycznych, jak i olbrzymich aspiracjach, jednakże najwyraźniej nie wystarczyły mu one do pozostania na politycznym świeczniku. Jego kariera polityczna rozpoczęła się w roku 1998, kiedy to został wiceministrem spraw zagranicznych w rządzie Jerzego Buzka. Jednak na dobre rozkręciła się dopiero w 2005, kiedy został ministrem obrony narodowej w rządach Marcinkiewicza i Kaczyńskiego. W 2007 zdecydował się startować z list PO. Już wtedy zdarzyła mu się pierwsza poważniejsza wpadka, jaką było słynne już „dożynanie watahy”. Nie wpłynęło to jednak na dalszą karierę Sikorskiego, który w rządzie Donalda Tuska pełnił funkcję ministra spraw zagranicznych do roku 2014. Już w 2010 starał się o poparcie jego kandydatury na prezydenta przez PO, jednak przegrał w partyjnych prawyborach z Bronisławem Komorowskim. Natomiast w 2014 roku poważnie rozważano zrobienie z niego wysokiego przedstawiciela unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa, jednakże w końcu zdecydowano, że Tusk zostanie szefem RE, co zablokowało szanse Sikorskiego na to stanowisko. Nie była to dla niego decyzja jednoznacznie niekorzystna, ponieważ osierocona przez Tuska PO niewątpliwie potrzebowałaby lidera, a Sikorski mógłby powalczyć o to miano. Na drodze jednak stanęła mu afera taśmowa, w wyniku której musiał podać się do dymisji ze stanowiska marszałka sejmu, a także zrezygnować, przynajmniej tymczasowo, z polityki. Przerwa ta trwała tylko do 2019, kiedy to wystartował z list KE do Parlamentu Europejskiego i osiągnął dobry wynik. Nie zaspokoiło to jednak jego ambicji: w tym samym roku ponownie rozważał wystartowanie w prawyborach prezydenckich w PO. Tym razem jednak nie zdecydował się na to, nie mając pewności, czy na pewno będą one uczciwe. Marzeń o prezydenturze nie porzucił i, kiedy pojawił się temat wymiany Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na innego kandydata, niemal natychmiast starał się o nominację. Również wtedy nie uzyskał nominacji, przegrywając z Trzaskowskim. Sikorski jednak nie zrezygnował i chciał ubiegać się o fotel przewodniczącego PO, namawiany przez licznych polityków tej partii, którzy zauważyli, że pod przewodnictwem Budki ciągle spada jej poparcie. Jeśli wierzyć doniesieniom medialnym, miał już nawet sondować ten pomysł u samego Tuska, ale ten miał go zniechęcić, twierdząc, że sam rozważa powrót do krajowej polityki. Niewątpliwie jednak Sikorski dalej będzie się starać zaspokoić swoje polityczne ego i być może kiedyś mu się to w końcu uda.
5. Władysław Kosiniak-Kamysz
Młody lider ludowców nie miał łatwego zadania, kiedy obejmował stery w partii. PSL ledwo przemknął przez próg wyborczy, a tuż po tym został celem ataków PiSu, mających na celu osłabienie partii wśród ich bastionu wyborczego – wsi. Jednakże Kosiniakowi udało się postawić partię na nogi, a sam zaczął zyskiwać jako lider i szybko stał się jednym z najbardziej zaufanych polityków opozycji. W wyborach samorządowych osiągnęli spory sukces i dzisiaj są w koalicjach zawiązanych w połowie sejmików wojewódzkich. Trochę mniejszym sukcesem były już wybory do Parlamentu Europejskiego, ale PSL uzyskał 3 mandaty, co mogło nie być możliwe w przypadku samodzielnego startu. Natomiast kosztowało to przypięcie im łatki lewicowej partii, co dla konserwatywnego wyborcy ludowców było nie do przyjęcia. Dlatego też dość dobrą decyzją Kosiniaka było utworzenie Koalicji Polskiej, co poskutkowało bardzo dobrym wynikiem PSLu w wyborach do sejmu. Na tym jednak sukcesy Kosiniaka-Kamysza się kończą. Lider ludowców został kandydatem tej partii na prezydenta, a swoją kampanię zaczął jako jeden z pierwszych. Zapewniło mu to całkiem dobre notowania w sondażach. W pewnym momencie, po tragicznych decyzjach kampanijnych Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, udało mu się uzyskać 2 miejsce w sondażach i możliwość walki o drugą turę. Szybko jednak dogonił go Szymon Hołownia, a sam Kosiniak-Kamysz zaczął tracić kampanijny rozpęd. W końcu w dniu wyborów uzyskał naprawdę słaby wynik 2%, co po sondażach dających mu nawet ponad 20% musiało być naprawdę dotkliwe. Na tym porażki Kosiniaka się nie kończą. Wkrótce po tym zaczęły się problemy koalicyjne, które doprowadziły do usunięcia z klubu Pawła Kukiza i jego posłów. Kolejnym problemem partii stały się sondaże, które coraz częściej wskazywały na spadek PSLu pod próg wyborczy. Nie pomogło również promowanie pomysłu dogadania się z Gowinem i utworzenia rządu technicznego z premierem Kosiniakiem-Kamyszem, ponieważ częściej wywołuje to już po prostu śmiech niż entuzjazm. Utrata rozmachu spowodowana jest także brakiem konkretnej identyfikacji politycznej PSLu i koniecznością znalezienia sobie nowej bazy wyborców. Dzisiaj trudno nie uznać, że partia przechodzi poważny kryzys, a Kosiniak-Kamysz, nawet jeśli pozostanie prezesem partii, może zostać również jej grabarzem.
4. Małgorzata Kidawa-Błońska
Małgorzata Kidawa-Błońska jest jedną z osób, z którą polityka obeszła się praktycznie bez litości. Największą rozpoznawalność zdobyła w roku 2019, kiedy to Grzegorz Schetyna zdecydował się namaścić ją na premiera w przypadku wygrania przez opozycję wyborów. Sama zainteresowana dość szybko zdobyła sympatię Polaków, na co wskazywały całkiem dobre wyniki w rankingach zaufania. Nie wystarczyło to jednak do sukcesu wyborczego w wyborach parlamentarnych. Mimo to sama kandydatka zdobyła ponad 400 tysięcy głosów w Warszawie, co było bardzo dobrym wynikiem, zwłaszcza w porównaniu z Jarosławem Kaczyńskim. Sama Kidawa-Błońska automatycznie stała się jedną z najpoważniejszych potencjalnych kandydatów na prezydenta z ramienia KO, zwłaszcza że finalnie Tusk nie zdecydował się startować. Jednak z niewiadomego powodu Grzegorz Schetyna zrobił wszystko, by opóźnić rozpoczęcie kampanii wicemarszałek i zdecydował się przeprowadzić prawybory, w których oprócz niej startował Jacek Jaśkowiak, zgłoszony praktycznie w ostatniej chwili. W końcu kandydatką została Kidawa-Błońska, ale tu dopiero rozpoczęły się dla niej prawdziwe problemy. Przede wszystkim regularnie atakowano ją z powodu częstych wpadek, jak również za czytanie przemówień z promptera. Mimo to jej wyniki sondażowe były w miarę stabilne. Wszystko zmieniło się wraz z rozpoczęciem pandemii. Kidawa-Błońska szybko ogłosiła zawieszenie kampanii, a później bojkot wyborów, co wprowadziło wielu wyborców w konsternację. Jej sondaże zaczęły bardzo mocno spadać, co poskutkowało również spadkami poparcia całej KO. Kiedy wybory kopertowe nie doszły do skutku i pojawiła się szansa zmiany kandydata na prezydenta, PO nie omieszkała szybko skorzystać z tej możliwości, a sama Kidawa została zmuszona do wycofania. Do dzisiaj wiele osób pamięta jak sama musiała stać przed kamerami na konferencji, podczas której ogłosiła swoją rezygnację. Dla niejednej osoby sytuacja ta stała się symbolem upokorzenia politycznego.
3. Zbigniew Ziobro
Obecny minister sprawiedliwości właściwie przez całą karierę polityczną przeżywa mniejsze bądź większe porażki. W 2011 wyrzucono go z PiSu i wraz z kilkoma innymi posłami założył klub Solidarna Polska, który potem przerodził się również w partię polityczną. Ziobro został jej przewodniczącym, a pierwsza weryfikacja wyborcza miała miejsce w 2014 w wyborach do PE. Okazały się one porażką Ziobry, którego partia nie przekroczyła nawet progu wyborczego. W końcu wraz z PiSem i Polską Razem utworzył Zjednoczoną Prawicę. Wspólnie wygrali wybory parlamentarne, a sam Ziobro został ponownie ministrem sprawiedliwości. Jednak cały czas pozostawał jednym z najmniej lubianych w Polsce polityków. W wyborach w 2019 udało mu się wprowadzić do sejmu 19 posłów, którzy są w znacznej większości wierni swojemu politycznemu mecenasowi. Dzięki temu waga polityczna Ziobry wzrosła, a on sam starał się jak najbardziej osłabić premiera Morawieckiego. Jego starania okazały się jednak płonne. Ponadto, po zeszłorocznej wolcie Gowina w sprawie wyborów kopertowych zdecydował się postarać zbudować własną podmiotowość w ramach Zjednoczonej Prawicy. Wychodzi mu to jednak słabo, ponieważ ani razu jeszcze nie ugrał niczego dla siebie. Również niedawne wybory prezydenckie w Rzeszowie pokazały, że Solidarna Polska i Ziobro nie mają większych szans zaistnieć i startować samemu. Jedyne, co pozwala Ziobrze zostać w polityce, to jego wierni ludzie, bez których politycznie byłby nikim.
2. Borys Budka
Obecny przewodniczący PO nie ma wielu powodów do radości, zwłaszcza w ostatnim czasie. Pomimo całkiem niezłego startu, wzrostu sondażowego KO i nowej energii w samej PO, dobra passa nie utrzymała się zbyt długo. Pierwsze problemy zaczęły się wraz z poważniejszymi spadkami sondażowymi Kidawy-Błońskiej, bo wraz z nimi spadały notowania KO. Nowemu przewodniczącemu nie pomagał również poprzednik, który cały czas starał się jakoś wrócić do gry. W końcu jednak, wraz z zablokowaniem wyborów kopertowych przez senat i ponowieniem procesu wyborczego, PO zdecydowała się postawić na nowego kandydata – Rafała Trzaskowskiego. Była to prawdopodobnie najlepsza decyzja Budki na stanowisku szefa partii. Pomimo że Trzaskowski wyborów nie wygrał, to osiągnął bardzo dobry wynik i wzbudził ogromny entuzjazm wśród wyborców. Jednakże ani jemu, ani Budce nie udało się tego wykorzystać. Ponadto przewodniczący PO popełnił błąd przy głosowaniu za podwyżkami, co kosztowało go fotel przewodniczącego klubu parlamentarnego. Przy tej okazji zaczęły się również pojawiać głosy, że liderem PO powinien zostać Trzaskowski, a oliwy do ognia dolewały słabe notowania Budki w rankingach zaufania. Prawdziwe problemy dla byłego ministra sprawiedliwości rozpoczęły się na przełomie grudnia i stycznia, kiedy to pojawiły się pierwsze sondaże wskazujące na mijankę KO i Polski2050. Przewodniczącemu nie pomagała również koncepcja Koalicji276, która została niemal natychmiast wyśmiana. Innym problemem było odejście kilku polityków KO do Szymona Hołowni, w tym jednej z najbardziej rozpoznawalnych polityczek PO: Joanny Muchy. Zaczęły się nawet nasilać głosy o potrzebie wymiany lidera, a na giełdzie nazwisk pojawił się również Radosław Sikorski. Przez ostatnie miesiące sytuacja tylko się pogorszyła – nie było właściwie tygodnia, w którym media nie donosiłyby o mocnych problemach wewnętrznych PO, a coraz gorsze wyniki sondażowe tylko to nasilały. W końcu, jeśli wierzyć najnowszym raportom medialnym, Budka zdecyduje się ustąpić na rzecz Tuska i tym samym pokaże, że nie podołał roli przewodniczącego.
1. Jarosław Kaczyński
Zdaję sobie sprawę z tego, że umieszczenie lidera partii rządzącej w tym rankingu może być dla wielu niezrozumiałe, ale ostatnie wydarzenia wyraźnie wskazują na to, że jest ono jak najbardziej uzasadnione. Przede wszystkim problemy prezesa PiS rozpoczęły się w roku 2019, kiedy to w wyborach PiS osiągnął rekordowe poparcie, ale mimo to nie zwiększyła się ilość mandatów posiadanych przez obóz Zjednoczonej Prawicy. Ponadto PiS utracił senat, a koalicjanci zdobyli znacznie większą liczbę posłów, dzięki czemu są w stanie wymuszać na PiSie swoją wolę. Kolejnym problemem Kaczyńskiego jest fakt, że jest jednym z najmniej lubianych polityków w Polsce. Zdaje on sobie sprawę z tego, że ostatnie wybory prezydenckie wygrał o włos i przy następnych może się to nie udać. Również decyzja TK w sprawie aborcji nie pomogła Zjednoczonej Prawicy, która od tamtego momentu nie jest w stanie wyjść poza pułap 35% poparcia. Nawet odbicie programowe, jakim miał być Polski Ład, nie zadziałało i sondaże nawet nie drgnęły. Do tego dochodzą permanentne od pół roku konflikty z koalicjantami, jak i w samym PiSie. Ostatnio nawet klub PiS stracił większość sejmową i, o ile władze jeszcze utrzyma, o tyle z każdym kolejnym dniem jest ona coraz bardziej chwiejna. Do ostatnich porażek Kaczyńskiego możemy zaliczyć również inspirowanie nieudanego przejęcia władzy w Porozumieniu Jarosława Gowina, co tylko pogłębiło kryzys koalicyjny. Wszystko wskazuje na to, że ostatnie lata władzy Kaczyńskiego odznaczać się będą coraz większymi kryzysami, które uda się zasypywać tylko doraźnie i, pomimo że wciąż jest u władzy, z każdym tygodniem utrzymanie jej kosztuje go coraz więcej energii.
O autorze
Uczeń III klasy o profilu prawniczym w V LO w Krakowie, członek zarządu oddziału krakowskiego OFM, pasjonat polskiej polityki, tenisista, ale tylko rekreacyjnie, miłośnik dobrego kryminału, liberał